Miasta coraz chętniej oddają prowadzenie szkół publicznych niezależnym operatorom.
Miasta coraz chętniej oddają prowadzenie szkół publicznych niezależnym operatorom. Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta

Duże aglomeracje idą ścieżką, którą poszła niewielka szkoła w Odrach, opisywana przez nas kilka tygodni temu. Gmina nie miała pieniędzy na jej prowadzenie, więc przejęło ją stowarzyszenie założone przez rodziców. Teraz prowadzenie szkół publicznych fundacjom chcą oddać władze Gdańska i Poznania. Już rozpisały konkursy, w których wyłonią zwycięzcę.

REKLAMA
Nawet kilka milionów złotych mogą zaoszczędzić władze Gdańska, które chcą, aby budowaną właśnie na osiedlu Kokoszki podstawówkę prowadził podmiot niezależny. W rozpisanym właśnie konkursie ma zostać wyłoniona fundacja lub szkoła prywatna, która zajmie się prowadzeniem szkoły – podaje "Gazeta Wyborcza". To nie tylko niższe koszty, ale i wyższa oferta edukacyjna, co widać po konkursie w Poznaniu.

Na papierze wszystkie cztery oferty na prowadzenie publicznej szkoły podstawowej i przedszkola na Grunwaldzie wyglądają efektownie. Fundacja Familijny Poznań po naradach z rodzicami proponuje rezygnację z prac domowych. - Uczniowie odrabialiby zadania pisemne przez godzinę w szkole. W domu najwyżej by coś doczytali lub poszukali informacji w internecie - mówi Mateusz Krajewski z fundacji. CZYTAJ WIĘCEJ

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Podobnie ambitne plany mają inne podmioty startujące w konkursie. Do tego będą musiały płacić czynsz (100 tys. zł miesięcznie) i wyremontować budynek po zamkniętym gimnazjum. Jasne zasady konkursu mają pomóc wyłonić rzeczywiście najlepszą ofertę, czego domagali się rodzice pomstujący wcześniej na brak konkursów.
Gminy oddają prowadzenie szkół od wielu lat, także w niewielkich miejscowościach. Opisywaliśmy, jak mieszkańcy niewielkiej wioski Odry w Borach Tucholskich w setną rocznicę działania szkoły podstawowej dowiedzieli się, że władze gminy właśnie im ją zabierają. Założyli stowarzyszenie, które prowadzi szkołę i dzięki sponsorom pokrywają różnicę między dotacjami z gminy a kosztami utrzymania niewielkiej szkółki. W ciągu kilku lat szkoła stała się lokalnym centrum społeczno-kulturalnym.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"