Według sondażu TNS OBOP, co drugi Polak robi postanowienia noworoczne. W przeważającej większości dotyczą one dbania o siebie - chęć przejścia na dietę, rzucenie palenia, lub wykupienie karnetu na siłownię, deklarują prawie wszyscy przyznający się do planowania zmian na Nowy Rok. Natomiast niecała połowa z nich zamierza oprócz zdrowia poprawić także swoją sytuację zawodową dzięki zmianie pracy, lub staraniu się o awans. Niestety, tylko 5% wszystkich postanowień udaje się zrealizować.
Tradycja postanowień noworocznych sięga bardzo odległej przeszłości. Najpierw Babilończycy, a później starożytni Rzymianie, co roku składali obietnice bogom, iż staną się lepszymi ludźmi. Setki lat później, człowiek przestał odnosić się do „wyższej instancji” i zaczął składać obietnice samemu sobie. Tylko kto w nie wierzy?
Wielu. Średnio połowa ludzi w krajach pierwszego świata bawi się w listy postanowień na kolejny rok. Są one tak modne, że nawet jeżeli nie ma się pomysłu na to, co ulepszyć w swoim życiu, z pomocą nadciąga internet, w którym można znaleźć uniwersalne postanowienia noworoczne. Wiadomo, że każdy chce schudnąć i lepiej przeżywać każdy kolejny dzień.
Nie lubię reklam, ale pojawiająca się ostatnio w telewizji reklama środka pomagającego rzucić palenie trafia w sedno, ponieważ to w niej uśmiechnięty pan mówi wprost do kamery: „po co czekać na Nowy Rok? Rzuciłem palenie już teraz”. Dokładnie! Dlaczego mamy zwlekać ze zmianą czegoś, co nam przeszkadza aż do tego magicznego momentu, w którym trzeba kupić nowy kalendarz? Brawo dla niego. Później niestety mężczyzna psuje pozytywne wrażenie mówiąc, że teraz musi wymyślić sobie inne postanowienie. Proszę, nie oszukuj się...
Ja sama od dawna się w to nie bawię, bo nie udało mi się zrealizować żadnego postanowienia i chyba nie znam nikogo, kto trzymałby się swoich dłużej niż przez tydzień. Owszem, kiedyś schudłam parę kilogramów, ale nie po Nowym Roku (swoją drogą, każdy rozsądny wie, że zima temu nie sprzyja). Rzuciłam palenie, ale dlatego, że mój organizm powiedział dymowi stanowcze „nie”. Nie daję także pieniędzy bezdomnym, ale do konsekwentnego trzymania się tej decyzji zmusiła mnie nie tyle przygoda z narkomanem, co przypieczętowanie tego faktu w programie śniadaniowym :)
Noworoczną chęć zmian cechuje najczystszy w świecie słomiany zapał, dlatego zanim zaczniesz wmawiać sobie kolejne bajki o tym, że od stycznia będziesz biegać przynajmniej dwa kilometry dziennie i zaczniesz czytać więcej książek, lepiej usiądź i poczekaj aż ci przejdzie. Skoro potrzeba zmienienia tej konkretnej rzeczy nie była na tyle silna, że nie zacząłeś nad tym pracować do tej pory, nawet Nowy Rok cię do tego nie zmusi.
Rozprawienie się z sensem, a raczej bezsensem, trzech najpopularniejszych noworocznych postanowień jest proste jak odebranie dziecku lizaka:
Siłownia, dieta, bieganie
Co nagle, to po diable, jakby powiedziała babcia. Przejście na dietę, lub rozpoczęcie ćwiczeń, nie może być szybką i nieprzemyślaną decyzją, ponieważ w konsekwencji można sobie bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Przy okazji łatwo też stracić sporo pieniędzy kupując karnet na siłownię, z której ucieka się w panice po trzech wizytach.
Dietę najlepiej skonsultować ze specjalistą – istnieje wiele czynników, które sprawiają, że jedna dieta okaże się dla nas zbawienna, a druga nie przyniesie żadnego skutku, o czym najlepiej wie dietetyk wspomagający się wynikami naszych badań, a nie my sami. Jeżeli nie stać nas na dietetyka, najlepiej po prostu bezpiecznie liczyć kalorie, a przede wszystkim, nie oczekiwać szybkich rezultatów.
Schudnięcie kilku kilogramów w dwa tygodnie może i jest efektowne, ale jednocześnie bardzo niebezpieczne dla zdrowia. Niestety, słomiany zapał towarzyszący postanowieniom noworocznym sprawia, że przez pierwsze dni właściwie nie je się niczego, co w konsekwencji prowadzi do wycieńczenia organizmu i szybkiej rezygnacji z diety. Poza tym, taka praktyka aż prosi się o efekt jojo.
Rzucenie palenia
Jak we wspomnianej parę akapitów temu reklamie - jeżeli chcesz je rzucić, to rzuć od razu i nie czekaj z tym na magiczną datę. Jeśli nie czujesz siły, by zerwać z nałogiem, nie oszukuj się, że przełom roku jakoś ci w tym pomoże.
Życie chwilą
Dlaczego miałbyś przestać gapić się w komputer akurat po pierwszym stycznia? Czemu nagle miałbyś się zmienić z introwertyka w imprezowe zwierze i wracać jednego dnia do domu na czworaka, a drugiego wspominać, jak świetnie się bawiłeś? Jakim cudem twoje dni miałyby stać się piękniejsze akurat wtedy, kiedy sobie to zaplanujesz? Zmienienie ogólnego obrazu swojego życia, to długi i żmudny proces, którego efekty narastają stopniowo i są zauważalne dopiero po czasie. Jeżeli będziesz liczyć na to, że nagle, z dnia na dzień, staniesz się królem tego świata, konfrontacja z rzeczywistością będzie naprawdę bolała.
Zmiany na lepsze nie potrzebują specjalnego momentu. Jeśli zdążyłeś już zrobić listę noworocznych postanowień, zostaw na niej tylko te, które faktycznie jesteś w stanie spełnić. Później odczekaj jakiś czas, przyjrzyj im się ponownie i skreśl wszystkie, poza jednym, najistotniejszym. I wtedy powoli, po uprzednim przemyśleniu sprawy, zacznij małymi krokami je realizować – czyli na przykład zaplanuj dwie niezobowiązujące wizyty na siłowni, w celu rozeznania się, zamiast szybkiego wykupienia karnetu na pół roku, który po tygodniu wyląduje na allegro. Inaczej dasz się jedynie nabrać magii pierwszych dni stycznia. A przecież bujać to my, nie nas.