Orgia luksusu w klubie "Killing Kittens". Taki seks jest tylko dla elit
redakcja naTemat
08 grudnia 2023, 19:00·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 08 grudnia 2023, 19:00
To podobno jedno z najciekawszych miejsc na świecie. Należące też do tych najbardziej tajemniczych i zarazem najdroższych. Chciałbyś przeżyć sceny, jak ze słynnego filmu "Oczy szeroko zamknięte"? Właściwie wystarczy polecieć na jedną noc do Londynu. No i... zdobyć zaproszenie na zamkniętą listę gości do klubu "Killing Kittens". Zobacz, jak bawi się "seksualna elita świata".
Reklama.
Artykuł z cyklu "Archiwum naTemat". Pierwszy raz tę historię opublikowaliśmy 8 grudnia 2013 roku.
Na liście gości jest już nawet kilka tysięcy osób, a wśród nich aktorzy, modele, najlepsi sportowcy i rekiny biznesu. Z całego świata. To oni mają wstęp na imprezy, podczas których popijając drinka za 150 funtów, mogą cieszyć się spełnianiem swoich najskrytszych fantazji.
Czyli mówiąc wprost, będąc odzianym jedynie w maskę, kochać się bez opamiętania z każdą dziewczyną, która tylko tego zechce. A odmawiać zdarza im się podobno niezwykle rzadko. Jednak w tym ekskluzywnym kręgu, to one są zawsze w centrum uwagi.
Wyjątkowa selekcja wyklucza bowiem możliwość, by miały przyjemność z kimś, kto byłby dla nich zbyt stary, lub nieatrakcyjny. Tacy nie mają wstępu. Bo to miejsce z pewnością nie jest zwykłym klubem. Gdy kilka lat temu "Killing Kittens" stał się obiektem krytyki ze strony niektórych brytyjskich polityków, Sayle natychmiast przypomniała im, że "City jest prawdziwą żyłą złota" dla jej interesu. I problemy się skończyły.
Seksualna elita świata
Klub to nie tylko Londyn. Od apartamentu w Nowym Jorku, po jacht w Saint Tropez – tak opisuje imprezy z "kociakami" oficjalna strona klubu. Na której dodano także, że przyciągają one tylko najbogatszych i sławnych, gwarantując intensywne przeżycia w najciekawszych miejscach na świecie.
Większość zabaw odbywa się jednak w którejś z luksusowych willi w brytyjskiej stolicy. Każda impreza dla zamożnych londyńczyków zaczyna się w ten sam sposób. Adres i pora, o której się rozpocznie ujawniania jest zaledwie dzień wcześniej.
Wszyscy przychodzą w gustownych karnawałowych maskach, następnie czekają aż Emma, ubrana w seksowną "roboczą" sukienkę, wyczyta ich nazwiska i wreszcie będą mogli wstąpić dalej. Wcześniej muszą oddać jednak aparaty i telefony komórkowe.
Jak opisuje jeden z uczestników imprezy, wszystko odbywa się z najwyższą elegancją. Córka małżeństwa dyplomatów, która wśród najbliższych przyjaciółek ma księżną Cambridge, Kate Middleton nie zaprasza gości poniżej poziomu. Muszą oni bowiem gwarantować, że zrozumieją zasady, które u niej panują.
Najważniejsza z nich to ta, że wszystko odbywa się po to, by dać jak najwięcej przyjemności kobiecie. Poza tym są jeszcze trzy, których złamanie byłoby kardynalnym błędem. Po pierwsze, to dziewczyny ustalają reguły i tylko one mogą je złamać. Druga zasada mówi: nie znaczy nie. Dodatkowo trzeba pamiętać, że to kobieta wybiera mężczyznę, nigdy na odwrót.
Dlatego Emma Sayle mówi, że zarządza "seksualną elitą świata". Główne kryterium członkostwa w niej to pieniądze. Czasem to jednak za mało. Po wypełnieniu specjalnego formularza na stronie klubu zgłoszenie poddawane jest selekcji, w wyniku której odpada średnio 33 proc. kandydatów. – To prawda, że moi klienci są bardzo bogaci.
Ale ktoś mniej zamożny również może zostać przyjęty do klubu, jeżeli jest wystarczająco atrakcyjny i udowodni, że może sobie na to pozwolić – powiedziała w jednym z wywiadów. Wstęp od osoby może kosztować bowiem nawet 600 funtów.
Wszystko, na co tylko one pozwolą...
W zamian uczestnicy biorą udział w zabawie, podczas której mogą zapomnieć o wszelkich ograniczeniach. – Stosunek liczby kobiet do mężczyzn to około 60 do 40. Nieunikniony jest więc seks między kobietami. Lub taki, gdy mężczyzna dołączy do ich zabawy, otrzymując przyzwolenie, np. mrugnięcie oka – tłumaczy Sayle.
Właśnie dlatego część dziewczyn przychodzi do niej zarobić tylko poprzez "niewinną" zabawą. Ubrane w ekskluzywną bieliznę Agent Provocateur, która jest dla nich strojem służbowym, po prostu tańczą, prowokując i rozpalając mężczyzn. Którym nigdy nie pozwolą podejść bliżej.
Jak jest w klubie naprawdę? – Czytałam w prasie brukowej, że orgie Emmy są z reguły odwiedzane przez ludzi ze świata finansów, korporacji, lekarzy i prawników. Prawda jest taka, że większość ludzi nie chce tam rozmawiać o pracy. Panuje zmysłowa atmosfera, wzmagana światłem świec i nastrojową muzyką – opowiada dziennikarka, której udało się zobaczyć imprezę "Killing Kittens" na własne oczy, gdy przygotowywała materiał o Emmie Sayle.
Podobno nie jest tam jednak tak arystokratycznie, jak mogłoby się wydawać. - Mężczyźni byli ubrani ze "sportowym szykiem", a większość kobiet, jak do klubu. Tylko kilka osób miało założone maski. Większość była koło trzydziestki i byli naprawdę piękni – mówi kobieta.
To w rozmowie z nią właścicielka "Killing Kittens" opisuje, dlaczego dziewczyna z dobrego domu postanowiła założyć takie miejsce. Według Emmy pomaga ono pozbyć się stresu, którego na co dzień nie brakuje biznesmenom, gwiazdom czy sportowcom. Inni przychodzą ratować małżeństwo.
– To ratuje małżeństwa, ponieważ faceci nie puszczają się z sąsiadką ze znudzenia żoną, a bawią się razem z nią – dodaje. Pomysł na reguły i klimat Sayle zaczerpnęła natomiast z połączenia inspiracji filmami "Oczy szeroko zamknięte", który opowiada o życiu tzw. swingersów i "Fight Club" przedstawiający historię podziemnego kręgu walk.
Saska Kępa, jak Londyn
Taki klimat podobno można jednak poczuć, nie ruszając się z Polski i bez konieczności poddania się niezwykle ostrej selekcji brytyjskiej arystokratki. Wystarczy zdobyć zaproszenie na jedną z imprez na warszawskiej Saskiej Kępie. Choć i tu trzeba mieć zasobny portfel. Podczas zabawy w stolicy panuje jednak o wiele mniej "Wersalu". – Trudno rozgraniczyć, czy to burdel, czy po prostu luksusowa impreza – mówi znajoma, z którą rozmawiałem o "Killing Kittens".
– W Warszawie to raczej taki klub swingersów. Gdzie przychodzisz i akceptujesz zasady. Możesz patrzeć, dotykać, albo się ostro kochać – opowiada. Na środku tego miejsca znajdują się także "zabawki" dla osób, które lubią w seksie najbardziej ostre klimaty. Stołeczny "seksualna elita" najbardziej przypomina historię opisaną w słynnej powieści erotycznej "Historia O" autorstwa Pauline Réage.
Na jej spotkania nie może przyjść każdy chętny. Trzeba obracać się w towarzystwie innych członków klubu, którzy mogą zaproponować wprowadzenie do niego kogoś nowego.
"W "Killing Kittens" nie chodzi tylko o uprawianie seksu, ale zobaczenie i poczucie wszystkich aspektów seksualności w bezpiecznym środowisku, gdzie to dziewczyny wszystko kontrolują".