
"Ośmiu zawodników Czarnych Koszul było zamordowanych w Katyniu, wielu kolejnych zginęło walcząc z bolszewikami, a inni musieli opuścić kraj. Te fakty dobitnie pokazują, że w przypadku Polonii sprzeciw wobec komunizmu ma znaczenie szczególne" - czytamy w oświadczeniu. Co ciekawe, ten sam transparent zawisł w sektorze polonistów również podczas derbów z Legią, sprawę wtedy też podniesiono, lecz odpowiednie organy zdecydowały się nie karać klubu.
Fragment oświadczenia partii Marka Jurka, zaraz po meczu Polonii:
"Jeżeli na polskich stadionach zwykły odruch potępienia komunizmu będzie traktowany jak naruszenie porządku - jutro jako urojone, polityczne roszczenia będą traktowane propozycje upamiętniania rocznic narodowych"
Spójrzmy kim był dżentelmen, któremu tak nie spodobało się to podzielane przecież przez większość społeczeństwa hasło. Andrzej Szczepański, od lat 70. etatowy działacz partyjny, a pod koniec lat 80. przewodniczący Wojewódzkiej Rady Narodowej w Słupsku, później polityk lewicy. No to wszystko jasne. Ale może jednak warto z nim porozmawiać? I do tego zamienić też parę zdań z Kazimierzem Oleszkiem, który jakiś czas temu chciał przerwać mecz Lechii Gdańsk z powodu transparentu "17.09.1939 - Czwarty Rozbiór Polski"?
Olkiewicz, na pytanie o to czy związek między przeszłością większości pracowników związku a ich stosunkiem do antykomunistycznych haseł to tylko przypadek: - PZPN w żaden sposób nie rozliczył się z przeszłością, którą znamy chociażby z filmu "Piłkarski poker" ale i z innych machlojek. Ciężko nie zgodzić się z tezą, że to ostatni bastion komunizmu w Polsce. Sam fakt przeszłości wspomnianych przez ciebie panów ma mniejsze znaczenie, myślę, że tam w ogóle jest taka pracownicza solidarność. Że nawet ci młodsi ideologicznie utożsamiają się ze starszymi. Do tego pamiętajmy, że w tej sprawie są też specjalne regulacje odnośnie propagowania określonych haseł - mówi dziennikarz Weszlo.
Politycy lgną do kibiców
Jacek Masiota, członek zarządu PZPN, powiedział po meczu Polonii: - Sport powinien być wolny od haseł politycznych. Ale usunięcie transparentu "Precz z komuną" to jest już absurd. Zwolennicy oddzielenia polityki boją się, że stadion stanie się areną walki wyborczej. Że im bliżej wyborów, tym przeróżnych haseł będzie pojawiać się więcej. Rozmawiając zaraz po meczu ze znajomymi usłyszałem też inny argument. - A co jak zmierzymy się w 1/4 finału z Niemcami i na Narodowym będzie transparent o treści "Precz z nazizmem?"
Przepisy mówią o zakazie propagowania treści faszystowskich, antysemickich, komunistycznych, a tu mamy do czynienia z odwrotną sytuacją. Zachowanie obserwatora jest dla mnie niezrozumiałe. Jest nie do przyjęcia że tego typu transparent może powodować interwencję przedstawiciela federacji piłkarskiej.