
- Myślałem, że uda mi się przemknąć. Nie myślałem innymi kategoriami - mówił jeden z gości poniedziałkowego programu "Tomasz Lis na żywo", którymi byli skazani odsiadujący wyroki za jazdę na "podwójnym gazie".
REKLAMA
W rozmowie z Tomaszem Lisem wszyscy pijani kierowcy podkreślali, że swojego błędu nie zrozumieli jednak zaraz po wytrzeźwieniu, ani nawet w momencie zatrzaśnięcia się za nimi więziennych drzwi. Dopiero terapia w zakładzie karnym pozwala im na zrozumienie, iż jazda samochodem pod wpływem alkoholu nigdy nie może mieć usprawiedliwienia.
W drugiej części programu polityków i prawników podzieliła tymczasem ocena tego, w jaki sposób przeciwdziałać pojawianiu się na polskich drogach tych, którzy w kierowaniu autem po kilku głębszych wciąż nie widzą żadnego problemu. Jacek Kurski z Solidarnej Polski podkreślał, iż nie można zmarnować okazji do dyskusji na ten temat, którą dała tragedia w Kamieniu Pomorskim. - Gdyby to nie była 1 stycznia, gdyby to nie była flauta medialna, to prawdopodobnie ten fakt zostałby tylko odnotowany, a nie spowodował takiej dyskusji - oceniał. - Może takie dobro z tej tragedii będzie - dodał europoseł.
Zdaniem Kurskiego, jedynym sposobem na walkę z pijanymi kierowcami jest drastyczne zaostrzenie kar, które grożą przyłapanym pod wpływem alkoholu za kierownicą i tym, którzy w takim stanie powodują tragiczne wypadki. Całkowicie inna opinię w tej sprawie przedstawiał jednak senator Aleksander Pociej z Platformy Obywatelskiej. Ceniony mecenas przypominał, iż wyższe kary służą tylko spektaklowi medialnemu. - Nie ma żadnej korelacji miedzy tym, że się zwiększyło karę a tym, że nagle spada liczba zabitych w wypadkach - podkreślał.
