WOŚP to dla wielu prawicowych publicystów zło. A co gdyby tą samą miarą zmierzyć Caritas?
WOŚP to dla wielu prawicowych publicystów zło. A co gdyby tą samą miarą zmierzyć Caritas? Fot. Małgorzata Kujawka / AG

Zły Owsiak, dobry Caritas – takiego zestawienia używają prawicowi komentatorzy w corocznej krytyce Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Gdyby jednak te same kryteria, które stosują do oceny WOŚP, przyłożyć do kościelnej organizacji, wyszłoby, że Caritas to "aferzyści" jeszcze więksi niż Owsiak, w dodatku o "szemranej" przeszłości. Co by było na przykład, jeżeli jeden z WOŚP-owców, tak jak kilka lat temu księża z Caritasu w Płocku, wyłudziłby z PFRON 1,7 mln złotych?

REKLAMA
Za każdym razem, kiedy zbliża się kolejny finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, ze strony krytyków słychać jeden argument: ""WOŚP to pikuś, Caritas gra cały rok i w dodatku zbiera więcej". I mimo że sami przedstawiciele katolickiego ruchu takich porównań się wystrzegają, prawicowi publicyści (głównie oni) roszczą sobie prawo, by się za nich z Owsiakiem i jego ludźmi licytować.
Najbardziej efektownie zrobiły to portale Fronda.pl i Pch24.pl, podając, że WOŚP przeznacza na cele charytatywne 54 proc. zebranych pieniędzy, podczas gdy tak rozumiana skuteczność Caritasu wynosi 99 proc. Wystarczy jeden rzut oka na sprawozdania WOŚP z kilku ostatnich lat, by stwierdzić, że to bzdura. WOŚP, podobnie jak Caritas, na cele statutowe wydaje niemal wszystkie zebrane środki.
logo
WOŚP przy okazji 20. finału wykazała nawet, że wydała więcej niż zebrała. Fundacja tłumaczy na swojej stronie, że okres rozliczenia danego Finału trwa ok. 1,5 roku, gdyż tyle czasu potrzeba na rozpoznanie potrzeb szpitali, zakup sprzętu, dostarczenie go. Fot. WOŚP

Poza dyskusją powinien pozostawać więc fakt, że zarówno Caritas, jak i WOŚP, zwyczajnie pomagają ludziom, a ustawianie ich po dwóch stronach barykady zwyczajnie nie ma sensu. Tym bardziej, że nie chodzi tu o konkurencyjne oferty biur podróży czy banków, a o instytucje charytatywne. Skoro jednak są tacy, którzy koniecznie chcą Kościołem walić w Owsiaka, warto sprawdzić, jak wypadłby Caritas, gdyby zmierzyć go dokładnie tą samą prawicową miarą, w której szef WOŚP tak niekorzystnie wypada.
Bajki o przeszłośći
Łukasz Warzecha na blogu w Salonie24 pisze, że uważanie przygląda się Owsiakowi od lat i jego uwagę zwróciła jego działalność u schyłku PRL-u, "nosząca wszelkie znamiona celowego kanalizowania buntowniczych nastrojów młodzieży z błogosławieństwem ówczesnej władzy. "Między innymi z tego powodu nie wierzę w romantyczną legendę dobrego Jurka, który w pierwszej połowie lat 90. nagle wpadł na pomysł, żeby pomagać dzieciom. To bajka dla naiwnych" – twierdzi.
W scenariuszu, gdzie to Caritas byłby tym złym, publicysta pewnie opisywałby tę organizację podobnie. Może nawet stałaby się "resortowym Caritasem" albo w jakiś sposób połączono by go ze "zdradą" Okrągłego Stołu. Dlaczego? Bo to rząd Rakowskiego w 1989 roku postanowił, że Caritas będzie monopolistą, jeśli chodzi o kościelną działalność charytatywną, a organizacji tej przekazano cały majątek funkcjonującego za komuny świeckiego stowarzyszenia – Zrzeszenia Katolików Caritas.
Dziś to antyklerykałowie ze środowiska "Faktów i mitów" doszukują się w tamtych wydarzeniach afery, ale gdyby sytuacja się odwróciła, a Warzecha i spółka mieli tyle samo złej woli, co w przypadku Owsiaka, też słyszelibyśmy pewnie o niesłusznych przywilejach i "bajkach dla naiwnych".
Aferzyści
Samuel Pereira z "Gazety Polskiej Codziennie" pisał dziś na Twitterze o "wałkach" Owsiaka. Choć dowodów nie ma, komentatorzy na prawicy snują podobne teorie, z których ma płynąć wniosek, że Owsiak pod stołem wyprowadza pieniądze z WOŚP. Czyli aferzysta, tyle że jeszcze nikt nie złapał go za rękę.
logo
Fot. Twitter

Jak to wygląda w Caritasie? Znów – mała zamiana ról i Pereira miałby mnóstwo powodów do pisania o "wałkach".
10 lat więzienia – tyle grozi księżom, byłym dyrektorom płockiego Caritasu, którzy w latach 2006-2008 wyłudzili od Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych co najmniej 1,7 mln złotych.
Kilkadziesiąt tysięcy złotych – tyle, według doniesień "Rzeczpospolitej" z 2010 roku, mogli zarobić pracownicy warszawskiego "Caritasu", którzy fałszowali kwoty wpłat od bezdomnych.
10 tys. zł – a za tyle, jak informowali w tym samym roku dziennikarze "Uwagi" TVN, wicedyrektor Caritas Archidiecezji Warszawskiej kupiła od kierowanej przez siebie organizacji posiadłość, która podarowana została na cele charytatywne.
Mam przekonanie graniczące z pewnością, że te przypadki wystarczyłyby, by do Caritasu przylgnęła łatka aferzystów.
Syf w papierach
"WOŚP i Owsiak nie funkcjonują na warunkach identycznych jak większość uczestników życia publicznego". "Oczywiście fundacja jest kontrolowana. Tyle że - po pierwsze - nie mówimy tu koniecznie o działaniach niezgodnych z prawem, (…) a po drugie - trzeba być skrajnie naiwnym by sądzić, że jakikolwiek organ powołany do kontroli finansowej poważyłby się na poddanie w wątpliwość finansów fundacji, cieszącej się tak potężnym zaangażowaniem państwa" – to kolejne cytaty z wspomnianego wpisu Warzechy.
Szczególnie ten pierwszy byłby bardzo aktualny, jeśli zamiast WOŚP wstawić tam Caritas. Organizacja ta podlega Kościołowi i sama się kontroluje – państwo nie ma tutaj wiele do powiedzenia. Jeśli chodzi o przejrzystość działania, też jest sporo zastrzeżeń. WOŚP wylicza szczegółowo, ile pieniędzy i na co wydał. Informuje także, ilu pracowników zatrudnia i ile zarabiają. Nie ma raportu Caritasu, który pokazywałby, gdzie konkretnie idą pieniądze, do kogo trafia pomoc. Nie znajdziemy też informacji o płacach.
logo
Fragment sprawozdania Caritasu za 2010 rok. Poszczególne pozycje w wydatkach są opisane dużo bardziej ogólnie, niż w przypadku WOŚP Fot. Caritas

"Działa w dzisiejszej Polsce na specjalnych prawach i w takich warunkach trudno wierzyć w możliwość dogłębnej i w pełni rzetelnej weryfikacji wszystkich zarzutów" – podsumował WOŚP Warzecha. Jeśli chce się bawić w porównania, powinien wiedzieć, że ten opis chyba lepiej pasuje jednak do Caritasu.