We wtorek zgwałcono 51-letnią duńską turystkę, która zgubiła się z jednej z dzielnic w Delhi. To kolejne, medialne doniesienie o przemocy seksualnej, jaka miała miejsce w Indiach w przeciągu ostatniego roku. Dlaczego gwałty w Indiach są tak zatrważająco częstym zjawiskiem? – Dla mediów szokujące jest przede wszystkim to, że w kraju odnajdywania duchowości i jogi dochodzi do tak brutalnych przestępstw – mówi prof. Piotr Balcerowicz, filozof i orientalista. – Nie ma żadnej szansy na zmianę induskiej mentalności – dodaje Krzysztof Mroziewicz, dziennikarz "Polityki", który spędził w Indiach kilkanaście lat.
Na podstawie niemalże codziennych doniesień medialnych możemy sądzić, że gwałty w Indiach stanowią prawdziwą plagę przestępstw, z którymi zarówno władze, jak i organizacje pozarządowe czy lokalne media nie chcą ani nie potrafią skutecznie walczyć. O problemie mówi się w sposób, który pozwala twierdzić, że przestępstwa seksualne mają miejsce właściwie tylko w Indiach – skutecznie pomija się sprawę Pakistanu, Sri Lanki, Kenii a nawet Polski. Dlaczego?
Problem przemocy seksualnej w Indiach pojawił się w międzynarodowych mediach w grudniu 2012 roku. Młoda, 23-letnia dziewczyna została wówczas brutalnie zgwałcona w autobusie w Delhi przez pięciu dorosłych i jednego małoletniego mężczyznę. Kobieta i jej towarzysz zostali następnie dotkliwie pobici przez przestępców, a później wyrzuceni na pobocze. Ofiara zmarła dwa tygodnie później w szpitalu w Singapurze.
Gwałt wywołał ogromne oburzenie nie tylko w zachodnich mediach, ale i w środowisku lokalnych aktywistów – na ulicach odbywały się liczne protesty, a sprawców skazano na śmierć przez powieszenie, co stanowiło sądowy precedens w kwestii wymierzania kary za przestępstwa seksualne.
Nowy stary problem
Od tego momentu o rosnącym i palącym problemie przemocy seksualnej w Indiach zaczęły donosić zarówno media lokalne, jak i światowy globalny mainstream. Nagłośniono liczne przypadki bestialskich, zbiorowych gwałtów na kilkuletnich dziewczynkach, a także tysiące napaści seksualnych na turystki, studentki, uczennice szkół podstawowych, emerytki i mieszkające od lat w Indiach cudzoziemki. Właściwie z dnia na dzień ujawniono problem, który istniał od bardzo dawna.
Umiejscowienie kwestii gwałtu w centrum zainteresowania opinii publicznej wymusiło na rządzących zmianę prawa: zaostrzono kary za napaści seksualne i inne przestępstwa wobec kobiet, które w Indiach są niejako wpisane w narodową kulturę patriarchalnej opresji. W tym miejscu warto przypomnieć liczne przypadki oblewania kobiet kwasem, zagadkowych, "samoistnych" podpaleń, a także powszechnego zachęcania do usuwania ciąż, w momencie gdy okazuje się, że płód ma zalążki żeńskich organów płciowych (o tym procesie można przeczytać więcej tutaj i tutaj).
W Indiach zaczęto realizować kampanie społeczne, które mają zmienić powszechną świadomość, pozwalającą od wielu lat przenosić winę z oprawcy na ofiarę. To bardzo częsty proces nie tylko w Indiach – o niesłabnącej popularności absurdalnego przekonania, że ofiara "prowokowała" sprawcę świadczy chociażby zatrważająca ilość podobnie brzmiących komentarzy w internecie.
Kampanie przeciwko gwałtom
Te irracjonalne argumenty wyśmiewa ironiczna, indyjska kampania "It's Your Fault", natomiast kolejny film, "Zobacz, jak wyglądasz, kiedy się na mnie gapisz", piętnuje gwałcicieli w sposób bardziej dosłowny.
Skąd ten problem?
Dlaczego problem gwałtów w Indiach stał się nagle tak silnie widoczny w mediach? I dlaczego właśnie zbiorowy akt przemocy seksualnej z grudnia 2012 roku wywołał tak poważne poruszenie również wśród zachodniej opinii publicznej?
– Jest kilka czynników, ale najważniejszym pozostaje fakt, że dziewczyna, zgwałcona w Delhi nieco ponad rok temu, pochodziła z dobrze sytuowanej rodziny, która nie bała się stygmatyzacji. Jej rodzice wyszli z problemem do świata, ponadto najprawdopodobniej mieli rozległe kontakty w mediach lokalnych, które pozwoliły im na nagłośnienie sprawy – wyjaśnia prof. Piotr Balcerowicz, filozof i orientalista, założyciel stowarzyszenia Edukacja dla Pokoju. – Od tego momentu kobiety zaczęły zgłaszać się na policję i przez to stwarza się wrażenie, że gwałt jest w Indiach czymś "nowym". A to nieprawda – dodaje.
Piotr Balcerowicz przywołuje statystyki, według których przemoc wobec kobiet, w tym gwałt, był w Indiach zjawiskiem powszechnym od naprawdę bardzo dawna. Na przełomie 2005 i 2006 National Crime Records Bureau opublikował zestawienie, według którego 50 mln. kobiet rocznie zgłaszało na policję przypadki doznawanej przemocy domowej. Ile milionów kobiet milczało?
– Według szacunkowych statystyk organizacji pozarządowych, tylko jeden promil gwałtów jest zgłaszany na policję. Uważa się, że w Indiach kobieta gwałcona jest średnio raz na 29 minut, sądzę jednak, że zdarza się to częściej – mówi prof. Balcerowicz.
Za gwałt skosili trawnik
Jednak do brutalnych gwałtów dochodzi codziennie na całym świecie – ostatnio głośna była min. sprawa oburzenia społecznego w Kenii, gdzie sprawcom zbiorowego gwałtu na 16 – letniej dziewczynce wymierzono "karę" polegającą na skoszeniu trawnika. Dlaczego o tym samym problemie w Kenii mów się tak mało, a medialnie eksploatuje Indie?
– To bardzo złożony problem, mający podłoże w tym, ze Europejczycy tak naprawdę są rasistami – tłumaczy prof. Balcerowicz. – Afrykańczycy są zazwyczaj utożsamiani z bardzo złymi cechami, więc to, ze dokonali zbrodni nie jest dla modelowego czytelnika niczym "zaskakującym". Natomiast to, że w Indiach – kraju kojarzonym z poszukiwaniem duchowości i jogą – dokonuje się brutalnych gwałtów, jest zdecydowanie bardziej szokujące – wyjaśnia prof. Balcerowicz.
Nasz rozmówca zaznacza również, że media w dosyć prosty sposób znalazły pożywkę do wzbudzania zainteresowania w swoich odbiorcach. Ale czy za medialnym ostracyzmem idą jakiekolwiek realne działania, które mogą poprawić sytuację kobiet w Indiach?
– Nie ma żadnych szans na zmianę, a zachodnia opinia publiczna tak naprawdę nie ma żadnego wpływu na to, co dzieje się w Indiach – mówi Krzysztof Mroziewicz, dziennikarz "Polityki", który spędził w Indiach kilkanaście lat, a w latach 80. funkcję wiceprezesa Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej w Azji Południowej.
Miłość to handel, a seks to przemoc
Mroziewicz uważa, że problem gwałtów w Indiach zaczął się zdecydowanie wcześniej, jednak nic na ten temat nie mówiono. – Żeby zrozumieć skalę przemocy seksualnej w Indiach należy zdać sobie sprawę, że "miłość" znaczy tam zupełnie co innego niż w Europie – tłumaczy dziennikarz. – To przedmiot wymiany handlowej, miłość jako taka po prostu nie istnieje, a seks przed ślubem jest całkowicie zakazany – mówi Mroziewicz.
Jako przyczyny ogromnej ilości gwałtów w Indiach Mroziewicz wymienia między innymi surową obyczajowość, purytanizm, bardzo niską pozycję kobiet w społeczeństwie i oczywiście występowanie dewiacji, które są silniej widoczne w miliardowym kraju. – Im więcej osób, tym więcej odstępstw – dodaje Mroziewicz. – To oczywiście w żaden sposób nie tłumaczy gwałcicieli, ale edukacja seksualna i zmiany obyczajowe w tym kraju nie są niemożliwe do wprowadzenia, kobieta nic tam nie znaczy – mówi.
Zaznacza również, że w sąsiednim Pakistanie za gwałt przewiduje się natychmiastową karę śmierci, co wyraźnie obrazuje drastyczną różnicę w obyczajowości i prawie. Ale przytacza jednocześnie historię, wedle której młoda kobieta została skazana na gwałt za "złe prowadzenie się". Wyrok "wykonało" czterech mieszkańców wioski, kobieta oczywiście nie przeżyła.
Bezkarność zachęca do przemocy?
Według Piotra Balcerowicza przyczyną tak wielu gwałtów jest również bezkarność sprawców przestępstw. – Mężczyźni pozostają kompletnie bezkarni, ponieważ tylko promil kobiet idzie zgłosić przestępstwo na policję – mówi. I tutaj po raz kolejny jako przyczynę takiego stanu rzeczy można podać niską pozycję społeczną kobiet w Indiach. Na posterunku w większości przypadków słyszą, że "to ich wina" i są odsyłane z kwitkiem. A raczej poczuciem kompletnej rozpaczy, złości i bezsilności.
– Niska karalność sprawców pokazuje, ze zarówno państwo, jak i społeczeństwo nic z tym nie robi, a to – niestety – zachęca do kolejnych gwałtów. Paradoksalnie, liczba gwałtów w Indiach ostatnio mogła się zwiększyć – dodaje.
Czy "świat Zachodu" może cokolwiek zmienić w tej sprawie? – Nie mamy wpływu na Indie – wyjaśnia prof. Balcerowicz. – Pozytywny skutek może odnieść tylko ostracyzm dyplomatyczny, a wątpię, żeby politycy robili to sami z siebie – tłumaczy.