
Reklama.
Grupa Romów od dłuższego czasu zajmowała wrocławskie koczowisko przy ul. Kamieńskiego. Włodarze od grudnia prowadzą proces przeciwko Romom – budzi on sporo kontrowersji i medialnego oburzenia, między innymi dlatego, że oskarżonym nie przydzielono tłumacza przysięgłego języka romani.
Postanowiono przygotować dla nich baraki na osiedlu Tarnogaj, w niedalekim sąsiedztwie ośrodka dla bezdomnych im. Brata Alberta. Przeciwko osiedleniu Romów protestowali jednak mieszkańcy osiedla. We wtorek zbierali podpisy pod petycją do prezydenta miasta Rafała Dutkiewicza. W nocy z soboty na niedzielę "nieznani sprawcy" wzięli tymczasem sprawy w swoje ręce i zdemolowali 4 baraki.
Jak podaje portal Gazeta.pl jeden z animatorów z ośrodka dla bezdomnych słyszał dźwięk wybijanych szyb ok. godziny 21. - Ochroniarz (...) mówił, że pobiegł na miejsce i zobaczył osiem uciekających, młodych osób - siedmiu mężczyzn i jedną kobietę. Twierdzi, że byli to ci sami ludzie, którzy w ciągu dnia przyszli oglądać kontenery - opowiada. Ochroniarz zgłosił sprawę na policję. Grupa krzyczała: "Tarnogaj rządzi" i "Precz z Romami" – mówi.
W barakach powybijano szyby, pourywano klamki, w środku leżą kamienie i cegły. Policja wszczęła dochodzenie, a urzędnicy nagle zaczęli twierdzić, że baraki były przeznaczone nie dla Romów, a dla bezdomnych.