Pasażer pociągu opóźnionego 11 godzin: Kanapki przywieźli, jak pojawiły się media. Dali je tylko tym przed kamerą
List czytelnika
21 stycznia 2014, 10:44·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 21 stycznia 2014, 10:44
Byłem jednym z pasażerów pociągu Gdynia-Wrocław, który dojechał z ponad 11-godzinnym opóźnieniem. Gdy już dotarłem w końcu do Wrocławia po 19h podróży dostałem w twarz od Pani Bieńkowskiej, więc chciałbym sprostować kilka szczegółów podawanych przez media.
Reklama.
1. To nie były 2 spóźnione pociągi - Przez megafon w Ostrowie Wielkopolskim zapowiadano same opóźnione pociągi. Sam widziałem kilka pociągów, które stały wiele godzin na dworcu.
2. Rekord nie wynosił 400 minut spóźnienia - mój pociąg spóźnił się 690 minut. Nie wiem czy był rekordzistą.
A odnośnie klimatu:
1. Co nasz klimat ma wspólnego z burdelem na kolei? Bałagan to za lekkie określenie. Jak klimat wpłynął na to, że w nikt z pracowników kolei nie był w stanie powiedzieć nic na temat tego kiedy i czy dalej pojedziemy? I to nawet po 5-7h opóźnienia? Gdyby nie ta dezinformacja ludzie dojechaliby sobie szybciej na własną rękę. Co ma wspólnego z klimatem to, że kolej nie chciała zorganizować komunikacji zastępczej?
2. Co nasz klimat ma wspólnego z tym, że ludzi spędzili po 10h w pociągu bez ogrzewania i w żaden sposób się nimi nie zajęto. Odmawiano odpowiedzi, czy można opuścić pociąg aby się ogrzać lub coś zjeść. Ci, którzy wysiedli ryzykowali, że pociąg odjedzie bez nich. Nawet jednego składu PKP nie jest w stanie ogarnąć. Okazało się, że jeden wagon w pociągu (sypialniany) miał ogrzewanie i był prawie pusty, ale nikt ludziom nie powiedział, że można się ogrzać.
A najlepsze jest to, że PKP zaczęło dopiero coś robić gdy pojawiły się media zainteresowane losem kolonistów. Przez 6-7h PKP się nikim nie interesowało. Jak na peron w Ostrowie przyjechała lokalna telewizja, nagle znalazły się kanapki. Ale uwaga, tylko dla osób w kadrze kamery. Dobrze, że przynajmniej koloniści dostali coś do jedzenia. Ale reszta pociągu mogła się obejść smakiem.
Sytuacja była tak kuriozalna, że koloniści się chcieli później podzielić kanapkami z innymi. A były też inne dzieci w pociągu, ale się nie załapały w kadr, więc musiały jechać na głodnego. Po prostu PKP zrobiło szybko szopkę przed kamerami.
To samo jak dojechaliśmy do Wrocławia. Wtedy już się pojawiły kamery głównych stacji telewizyjnych, więc szopka była z większą pompą. Były kanapki, drożdżówki i błyszczące wózki z herbatą. Znowu tylko dla tego jednego wagonu w kadrze kamery.
Ale to wszystko na pewno wina klimatu. Niestety cały PR-owy wysiłek wpakowany w Panią Bieńkowska właśnie prysł. Minister tak samo oderwana od rzeczywistości jak poprzednicy.