
Pani poseł Kempa zapewne albo rzeczywiście była zainteresowana, czym jest gender, albo była zainteresowana egzotyczną podróżą zagraniczną za pieniądze podatników. Na Światowy Szczyt Kobiet przyjeżdżają kobiety, które zarządzają korporacjami, przedstawicielki świata biznesu i wielkiej polityki. CZYTAJ WIĘCEJ
Nadal jednak członkowie zespołu mogą się wybić na tej awanturze. – Będą częściej w mediach – mówi politolog. – Jako partia, która nie ma za dużego poparcia, zależy im na tym. Będzie jakiś temat obyczajowy, to dziennikarz zaprosi kogoś z zespołu walki z gender, po drugiej stronie da się prof. Środę i będzie się działo – wyjaśnia Bartłomiej Biskup. I w tym sensie praca zespołu parlamentarnego przyniesie skutek, pozytywny przede wszystkim dla danej partii.
Beata Kempa odpowiedziała już prof. Środzie tłumacząc, że na kongresie poruszano nie tylko sprawy gender. To wszystko pokazuje jednak, że Parlamentarny Zespół "Stop ideologii gender!" będzie kolejną areną politycznej bitwy, a nie realnej pracy. I nie jest ważne to, że zespoły te powinny być tworzone nie według klucza politycznego, a problemowo. Gdy spojrzy się na skład omawianego zespołu widać, że zasiadają w nim jedynie przedstawiciele Solidarnej Polski oraz Anna Grodzka, która na przekór dołączyła do zespołu.
Bo nie zawsze było tak, że zespół parlamentarny tworzyli jedynie przedstawiciele jednej partii. – Zazwyczaj te zespoły były złożone z ludzi wywodzącymi się z różnych opcji, np. bo ktoś lubił Azję, a teraz jest więcej takich, które są powoływane przez polityków jednej partii politycznej i jej służą – mówi Bartłomiej Biskup. Prawdziwa praca ustawodawcza przebiega bowiem w komisjach sejmowych.