Czy niewierność może być bezpośrednio związana z jedzeniem? Czy można być zazdrosnym o to, że partner lub partnerka odwiedza restaurację z kimś innym. Okazuje się, że tak. I obiektem zazdrości będzie nie towarzysz lub towarzyszka spotkania lecz... konkretny posiłek. Zjawisko "Infoodelity" opisał niedawno Details Magazine. Jednak jego historia jest zdecydowanie starsza, niż jeden tekst z anglojęzycznego magazynu.
Dla wielu osób przesiadywanie w knajpach to sposób na życie. Oczywiście nie chodzi tylko o jedzenie smacznych posiłków, lecz – jak określił to niedawno pewien słynny szef kuchni – chłonięcie wyjątkowych "momentów kulinarnych". Dla niektórych to prawdziwa pasja, są więc w stanie wiele dla niej poświęcić – od osobistego zaangażowania, poprzez środki finansowe, na praktycznie każdej wolnej chwili kończąc. A – jak mawiają Włosi – nie można jeść w samotności.
Teraz okazuje się, że samo jedzenie może być dla niektórych obiektem większej zazdrości niż towarzysz spotkania np. naszego partnera lub przyjaciółki.
Czym jest infoodelity?
Właśnie w ten sposób narodził się anglojęzyczny termin "infoodelity", będący neologizmem łączącym kwestię jedzenia z niewiernością. To zjawisko, które polega na tym, że dana osoba ukrywa się przed swoim partnerem, partnerką lub zwyczajowym kompanem wspólnego biesiadowania z tym, że była samotnie – lub w towarzystwie kogoś innego – w nowej restauracji, zjadła po kryjomu ulubione frytki z budki lub uciekła do ukochanej knajpy nie informując o tym bliskiej osoby.
Efektem takiego zachowania może być ogromna złość na partnera bądź partnerkę, który zjadł (zjadła) coś fantastycznego, nie informując o tym bliskich. Dla wielu takie zachowanie jest równoznaczne ze zdradą, a w naprawdę ekstremalnych przypadkach może prowadzić nawet do rozpadu związku. Na szczęście zazwyczaj kończy się tylko na drobnym utyskiwaniu i ironicznych wpisach np. na Twitterze. Taki historie dzieją się nie tylko w świecie burżuazyjnych foodie, ale także pośród "zwykłych" śmiertelników.
Infoodelity: Boyfriend describing fantastic lamb chops he and @ElmoreLeonard had last week & I was not present for.
Infoodelity to także – o dziwo – jedzenie posiłków innej kuchni, niż tej, do której się przywykło, ukrywanie się przed bliskimi ze swoimi nowymi upodobaniami kulinarnymi, które znacząco odbiegają od przyjętych za "normalne". Silne doznania zmysłowe, jakie towarzyszą jedzeniu, mogą często być podstawą do okrutnej zazdrości. Ale czy to jest zasadne?
Infoodelity jako kwestia środowiskowa
– Według mnie to kompletnie niezrozumiałe – mówi Tadeusz Müller, kitchen concept manager w warszawskiej restauracji Aioli i knajpie PKP Powiśle. Nasz rozmówca zajmuje się również fotografią jedzenia i wystrojem wnętrz.
– Sądzę, że zarówno same posiłki, jaki i współczesne restauracje są na tyle kuszące i nie widzę potrzeby, żeby w jakikolwiek sposób się ograniczać i chodzić do nich tylko z najbliższymi przyjaciółmi bądź partnerem czy partnerką – mówi. Nasz rozmówca uważa, że jedzeniowe bodźce są bardzo stymulujące, warto więc korzystać ze wszystkich możliwości i pokazywać swoje ulubione potrawy i smaki jak najszerszej grupie osób.
Infoodelity w niektórych budzi zazdrość i złość: Tadeusz Müller uważa, że samotne pójście do nowej restauracji może budzić skrajne emocje u osób, które rozmawiają tylko i wyłącznie o tym, gdzie byli i co zjedli. Chodzi tu przede wszystkim o możliwość dość ostentacyjnego snobizmu, związanego z konkretnym punktem. – Współczesne środki komunikacji mogą podkręcać zawiść, ale dotyczy ona zazwyczaj określonego środowiska, a nie partnerów czy przyjaciół. Uważam, że przy stole złe emocje uciekają, więc nie powinno tam być miejsca na tego typu myślenie – dodaje.
Spanish Hipster i Noma
Wiele par, które fascynują się jedzeniem prowadzi blogi, na których fotografują i opisują wspólnie przeżyte kulinarne uniesienia. Przykładem może być min. blog Spanish Hipster, prowadzony przez dwójkę kulinarnych podróżników – Joe i Elise, którzy na całym świecie odwiedzają najbardziej snobistyczne restauracje, w których jedzenie ma formę biżuteryjnego dodatku do gigantycznego, białego talerza.
Ich zdjęcia i opisy jedzenia mogą budzić zazdrość wszystkich miłośników "niepowtarzalnych momentów kulinarnych" wielkości. A co jeżeli Joe poszedłby do restauracji np. z siostrą lub przyjacielem, a nie z Elise? Być może mielibyśmy wówczas do czynienia z prawdziwym spektaklem zgubnych efektów infoodelity.
Restauracja jak zakon
– W Polsce samo chodzenie do restauracji w bardzo głębokiej podświadomości jest grzechem – mówi najbardziej znana polska restauratorka, Magda Gessler. – W naszej kulturze głęboko utarło się przekonanie, że to matka daje jeść, a jeżeli ktoś robi to lepiej niż ona, to może to wywołać poważny konflikt – mówi.
Magda Gessler zwraca uwagę, że w naszym kraju, w przeciwieństwie np. do Hiszpanii czy Kraju Basków restauracje są jak zaklęte. – Wszystko jest zaklęte: kelner, kuchnia, sala, a goście są skrępowani wieloma rzeczami – mówi. Zwraca również uwagę na specyficzne podejście do rodzimego "bywania" w restauracjach: trzeba się do nich odpowiednio ubrać, przyjechać określonym samochodem etc. – Polacy często mają takie poczucie, że idąc do knajpy wydadzą duże pieniądze i nikt ich za to nie pochwali – dodaje. A czy rzeczywiście o to chodzi?
– Przy jedzeniu osoba jest najbardziej bezbronna – odpowiada restauratorka. Uważa również, że samo jedzenie wspólnego posiłku jest pokusą. – Jedzenie to akt zaufania i ciekawości, nie je się z byle kim – odpowiada. Zawiść o jedzenie może być tak naprawdę zazdrością o poczucie bliskości i wspólnie spędzonego czasu. Choć być może dla niektórych ludzi sam smak jest ważniejszy?