
Noc z piątku na sobotę upłynęła w Kijowie pod znakiem kolejnych starć między protestującymi a siłami porządkowymi. Po północy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało, że w wyniku postrzału z broni palnej w stolicy kraju zginął milicjant. Tymczasem protesty wybuchają w kolejnych ukraińskich miastach.
REKLAMA
Po piątkowym rozejmie w nocy w Kijowie znów wybuchły walki między milicją a aktywistami Euromajdanu. Zapłonęły barykady, w ruch poszły granaty hukowe i koktajle Mołotowa. Jednocześnie protesty rozszerzają się na kolejne miasta zachodniej Ukrainy, gdzie manifestanci zajmują budynki państwowych władz.
Kijowskie starcia rozpoczęły się wieczorem – obie strony wypierają się odpowiedzialności za ich wybuch. Jak informuje TVN24 po północy MSW poinformowało, że “w jednej z dzielnic Kijowa został zabity 27-letni milicjant”. Miał zostać zastrzelony.
W piątek w godzinach popołudniowych resort uprzedzał, że w Kijowie trwają przygotowania do prowokacji, której wynikiem ma być „jeszcze jedna ofiara”. „Zgodnie z uzyskanymi informacjami potencjalna ofiara zostanie raniona pociskiem kalibru 5,45 mm” – głosił opublikowany wówczas komunikat. CZYTAJ WIĘCEJ
Protestujący podpalili oddzielającą ich od milicji barykadę z opon. Służbom porządkowym udało się ją ugasić dopiero nad ranem, ale jak podaje TVN24, rano walki wciąż trwały.
Jeszcze w piątek skala protestu znacznie się zwiększyła: we Lwowie, Równem i Tarnopolu manifestanci zajęli budynki lokalnych władz. Blokują je także w Iwano-Frankiwsku, Chmielnickim, Żytomierzu i Czerkasach.
Źródło: TVN 24

