Andrzej Motyliński od blisko trzech miesięcy koczował w namiocie rozstawionym na barce "Herbatnik". Po powrocie z emigracji nie miał gdzie zamieszkać, przez co nie mógł też znaleźć pracy. Jego historię opisaliśmy w zeszły piątek, a już w sobotę, dzięki żywej reakcji czytelników, Andrzej spał w normalnym łóżku. Dziękujemy!
Czytelnicy naTemat okazali się niezawodni i nie zostawili człowieka w potrzebie. Artykuł o Andrzeju Motylińskim ukazał się w piątek i już wtedy zacząłem otrzymywać pierwsze maile z deklaracją pomocy. Oferowaliście Państwo właściwie wszystko, co tylko mogliście dla niego zrobić, a nawet jeśli nie mogliście wiele, przesyłaliście wyrazy współczucia i oburzenia, że w ogóle dochodzi do tego typu sytuacji.
Gdy zadzwoniłem w poniedziałek rano do Andrzeja, nie za bardzo mógł ze mną rozmawiać, bo był w pracy. – Właśnie odgarniam śnieg, będę to robił co najmniej przez tydzień – mówi. – Zadzwoniło do mnie sporo osób. Jeden chłopak zaoferował mi kawalerkę, w której przez jakiś czas będę mógł nocować. Kilka osób odezwało się z propozycją pracy. Jest dobrze – mówi wyraźnie zadowolony, choć zapracowany Andrzej.
Piątkowa noc była ostatnią, którą spędził w namiocie, przy blisko dwudziestostopniowym mrozie. Od soboty śpi w stróżówce w miejscu pracy. – Na razie jestem tu, a później będę kontaktował się z kolejnymi osobami, które do mnie zadzwoniły, a jest ich jeszcze sporo – mówi. Nie mógł przyjąć pracy w miejscu bardzo oddalonym od Warszawy, bo miałby utrudniony kontakt z rodziną, a to właśnie dla niej wrócił z Francji. Jak skończy pracę przy odśnieżaniu, ma wprowadzić się do kawalerki na Żoliborzu.
– Bardzo się cieszę, że była taka reakcja. Ale zadzwonię do ciebie później, jak nie będę w pracy – usłyszałem dziś od Andrzeja.
Tym razem, dzięki Państwa reakcji udało się pomóc jednemu, lecz konkretnemu człowiekowi. Daliście mu Państwo szansę na to, aby dzięki pracy i chęci wyszedł z bezdomności i powalczył o normalne życie i rodzinę.
Z maili, które dotarły do naszej redakcje wynika, jak wielki potencjał drzemie w każdym z nas. Oto fragmenty kilku z nich:
Maciej
"Przeczytałem Pański artykuł nt. Andrzeja Motylińskiego i miałbym pytanie dotyczące kwestii ubrań, bo mam parę ciuchów, ciepłych bluz itp, wszystko w dobrym stanie. U mnie zajmują tylko miejsce w szafie. Stąd pytanie, czy taka pomoc przyda się P. Motylińskiemu. Dodam, że mieszkam w Warszawie, więc z dostarczeniem nie będzie problemu. Czytam Wasz portal, więc proszę więcej podobnych artykułów. Wszystkim się nie pomoże, ale choć te jednostki niech mają ciut lżej".
Ewa
"Mam w Łodzi mieszkanie, z którego chwilowo nie korzystam (na pewno jest w nim cieplej niż w namiocie) i mogę znaleźć zatrudnienie dla pana Andrzeja – chociaż na jakiś czas. Jeśli będzie skłonny pomieszkać trochę w Łodzi – proszę o kontakt w dowolnej chwili".
Agnieszka
"Przeczytałam właśnie tekst o Panu Andrzeju Motylińskim. Wstrząsająca sytuacja. Niestety nie jestem w stanie pomóc, ale proszę by kontynuował Pan pisanie o Panu Andrzeju. Wierzę, że sprawa się dobrze zakończy i wśród czytelników znajdzie się ktoś kto wyciągnie pomocną dłoń".
Rafał
"Pewnie już sporo osób zaoferowało pomoc. W tej chwili nie mam pomysłu na lokum i pracę dla Andrzeja ale popytam i pomyślę. Tylko to trochę zajmie. Na już mogę przygotować Andrzejowi ciepłą odzież zimową i porządny śpiwór".
Maciek
"Począwszy od 28 stycznia mogę co tydzień przywozić Andrzejowi zakupy spożywcze, dodatkowo kupić jakiś koc, śpiwór czy cokolwiek będzie potrzebował do przeżycia zimy. Proszę dać znać czy byłby zainteresowany".
Szymon
"Niestety nie jestem w stanie dać Andrzejowi pracy, ponieważ sam pracuję od zlecenia do zlecenia. Może przydałby mu się telefon komórkowy z abonamentem, żeby łatwiej było mu się dodzwonić do pracodawcy? Albo odebrać telefon? A może nawet pomogłoby mu to w odnowieniu kontaktu z rodziną? Taki telefon z abonamentem kosztowałby mnie z 50, może 70 pln miesięcznie - jestem w stanie to opłacać dopóki Andrzej nie stanie na nogi. Nawet moglibyśmy pomyśleć o kupnie małych paneli słonecznych, które potrafią naładować telefon bez stałego źródła prądu.
Poza tym może potrzebuje ubrań? Koców? Śpiworów? Może czegoś innego? Mógłbym też Andrzejowi kupić zapas biletów na komunikację miejską, żeby się mógł bez konfliktu ze służbami przemieszczać po mieście w poszukiwaniu pracy. Albo w jakimkolwiek innym celu zresztą :) Chętnie zaproszę też Andrzeja codziennie na ciepły posiłek do siebie albo po prostu jakby chciał posiedzieć w ciepłym miejscu i się ogrzać".
Piotr
"Chciałbym jakoś pomóc w trudnej sytuacji Andrzejowi. Pracy niestety zaoferować nie mogę, ale mogę podarować kilka chroniących przed zimnem nowych fabrycznie przedmiotów - bielizna termoaktywna, solidny polar, benzynowy ogrzewacz osobisty z paliwem. Proszę o info czy te przedmioty będą przydatne i jak i kiedy mogę je przekazać (i jaki rozmiar ubrań jest potrzebny)".
Andrzejowi Motylińskiemu udało się już pomóc. Pomyślmy zatem, jak wielu ludzi, być w może w jeszcze gorszej sytuacji, czeka na naszą pomoc, zwłaszcza teraz - zimą. W imieniu Andrzeja dziękujemy wszystkim, którzy nie są obojętni wobec potrzeb drugiego człowieka.