
- Te rodziny, które tam były, nie opowiadają o drastycznych szczegółach - powiedziała Ewa Kopacz na antenie TOK FM. Wcześniej Beata Gosiewska oskarżała marszałek o to, że przyczyny tragedii nie zostały jeszcze wyjaśnione. Im bliżej do drugiej rocznicy katastrofy smoleńskiej, tym gorętsze stają się spory wokół niej.
REKLAMA
- Każdy z nas kogoś bliskiego stracił i najważniejszy pomnik jaki budujemy, jest w naszym sercu - powiedziała marszałek Sejmu Ewa Kopacz na antenie TOK FM. - Te rodziny, które tam były nie opowiadają o drastycznych szczegółach. Jeśli one tego nie robią, to ja będę ostatnią osobą, która prowokowana powie cokolwiek.
Smoleńsk - pytania obrzydliwe
Ewa Kopacz odniosła się w ten sposób do zarzutów, jakie w RMF FM postawiła jej wdowa po Przemysławie Gosiewskim. Senator Prawa i Sprawiedliwości powiedziała, że jej zdaniem katastrofa smoleńska nie była zwykłym wypadkiem lotniczym, a podczas sekcji zwłok ciała ofiar były w Rosji bezczeszczone. Z relacji senator PiS wynika, że ciała otwierano, usuwano z nich do badań organy wewnętrzne, ale po przeprowadzonej sekcji nie kompletowano już szczątków. - Marszałek brała udział, albo co najmniej była świadkiem tych wydarzeń - oceniła na antenie.
Zdaniem Gosiewskiej, prokuratura powinna ścigać z urzędu osoby, które dokonywały sekcji i wyjaśnić rolę Ewy Kopacz. - To niedopuszczalne, żeby pani marszałek tak kłamała - mówiła.
Czytaj także: Kolejni naukowcy chcą zbadać katastrofę na własną rękę
- Pani Gosiewskiej nie było w Smoleńsku - odniosła się do zarzutów Ewa Kopacz. Marszałek Sejmu powiedziała, że nie będzie komentować zarzutów senator i opisywać ze szczegółami sekcji. - Jak wyglądały ciała ofiar katastrofy powinna nam podpowiedzieć wyobraźnia - powiedziała.
Bezpośrednio po katastrofie smoleńskiej, 11 kwietnia, ówczesna minister zdrowia poleciała do Moskwy, by asystować rodzinom ofiar w identyfikacji zwłok bliskich. Później przyznała, że to ona, dzięki kolorowi lakieru do paznokci, zidentyfikowała ciało Pierwszej Damy. Niektórzy członkowie rodzin zmarłych w katastrofie mają jednak do Kopacz zastrzeżenia i, podobnie jak Beata Gosiewska, uważają, że marszałek Sejmu mijała się z prawdą, mówiąc o udziale polskich lekarzach w sekcjach i 'Nie zapewniła zabezpieczenia wiarygodnych materiałów z tych badań".

