Choć do wyborów parlamentarnych jeszcze daleko, urzędnicy i pracownicy instytucji państwowych na wszelki wypadek zaczynają zachowywać się tak, jakby PiS miało rządzić – taką tezę stawiają w najnowszej "Polityce" Wiesław Władyka i Mariusz Janicki. Brzmi paranoicznie? Może, ale niektórzy politycy i eksperci też zauważyli, że trwają przygotowania na rządy Kaczyńskiego. – Dlaczego PISF chce nagle dofinansować film "Smoleńsk"? Szefowa instytutu jest wybitnie podatna na korupcję polityczną – mówi naTemat były minister kultury Andrzej Celiński.
Władyka i Janicki nazywają to zjawisko "nowym zakładem Pascala". Chodzi o to, że skoro PiS od kilku miesięcy wyraźnie prowadzi w sondażach, lepiej zabezpieczyć się na okoliczność ewentualnego wyborczego zwycięstwa tej partii i wysłać sygnał, że z prezesem Kaczyńskim i spółką nie ma się żadnego problemu. Z takiego założenia mają przynajmniej wychodzić ci, których ewentualna zmiana rządu będzie dotyczyć.
Tyle teoria, a jak to wygląda w praktyce? "Może chodzić na przykład o salomonowe decyzje prokuratury w sprawach polityków PiS, o łaskawsze spojrzenie na smoleńską, zamachową twórczość filmową przez telewizję publiczną, o nagłe polityczne usamodzielnianie się samorządowych urzędników i zacieranie związków z PO" – wyliczają autorzy "Polityki".
Jak twierdzą, zmianę atmosfery widać również na wyższych uczelniach i w placówkach kultury, "czasem pod postacią nagłego wzmożenia godnościowo-patriotycznego i walki o narodową tradycję". Taka sama diagnoza dotyczy osób, które mówią, że sejmowa komisja ws. Macierewicza to niepotrzebna szopka, że Owsiaka i WOŚP trzeba kontrolować, albo że ataki na Kościół przekraczają granice przyzwoitości. To konformiści – wnioskują Władyka i Janicki.
Na tropie lizusów
Pozornie ich tekst może wyglądać na zbiór insynuacji, ale to nie pierwszy raz, kiedy zarzut sprzyjania PiS jest kierowany pod adresem "ludzi państwa", głównie urzędników. Koronnym dowodem na prawdziwość takiej tezy była właśnie postawa prokuratorów, którzy zajmowali się sprawą Antoniego Macierewicza i jego raportu z likwidacji WSI. Śledztwo umorzono, co część komentatorów powiązała z dobrymi sondażowymi wynikami PiS.
– Nie może być tak, że urzędnik, który dopuścił się przestępstwa, ma umorzone postępowanie, a ściga się tylko osoby spoza polityki czy z partii, które w sondażach wypadają gorzej – mówił nam Artur Dębski z Twojego Ruchu, wskazując na zastępców prokuratora generalnego jako na tych, którzy przechylili się w stronę partii Kaczyńskiego.
Jacek Kucharczyk, szef Instytutu Spraw Publicznych, w rozmowie z naTemat wylicza kolejne przypadki takiego "lizusostwa". Zaraz jednak zaznacza, że o konkretnych nazwiskach mowy być raczej nie może. – Nikt tego wprost panu nie powie, ale takie rzeczy można wnioskować w sposób pośredni, na podstawie pewnych zachowań, zmiany retoryki czy stanowiska w danej sprawie. Ja objawy lizusostwa wobec ideologii głoszonej przez PiS zaobserwowałem w ostatnich miesiącach w administracji publicznej, wśród samorządowców, akademików, w instytucjach kulturalnych, a nawet w środowisku biznesu – komentuje.
Przykład? Eksperci z Komitetu Nauk Politycznych PAN, którzy mocno skrytykowali ostatnio przedszkolny program "promujący ideologię gender". – Pewnie w PAN jest sporo osób o prawicowych poglądach, a niektórzy wykorzystują okazję, by na wszelki wypadek przypodobać się tej potencjalnej władzy – ocenia.
Poza tym, przekonuje, konformistyczne jest również dopuszczanie w debacie głosów o zamachu w Smoleńsku. – Nie zawsze jest to jednak chęć ustawienia się pod władzę. W Polsce jest po prostu sporo osób spełniających wobec PiS rolę “użytecznych idiotów”, którzy twierdzą, że w ramach pluralizmu światopoglądowego trzeba szanować i uznawać za uprawnione najbardziej głupie i absurdalne poglądy – dodaje.
Każda władza kusi, ale prawicowa bardziej
Andrzej Celiński, przewodniczący Partii Demokratycznej i były minister kultury, też doszukuje się w zachowaniach pracowników instytucji państwowych zmiany politycznych sympatii. Twierdzi jednak, że to zjawisko towarzyszące każdym wyborom, dziś spotęgowane tym, że chodzi konkretnie o PiS.
– Ono funkcjonuje w dużo większym zakresie, kiedy do władzy idzie partia, która ma mniejszy szacunek do demokracji. Decyduje strach, że zostanie się wyrzuconym za burtę – ocenia. – To ma swój korzeń kulturowy. W Polsce panuje przekonanie, że lizać d*** trzeba każdej partii, która zmierza do władzy.
Celiński, podobnie jak inni, najwięcej koniunkturalnych zachowań widzi w prokuraturze, a także w służbach mundurowych. – Miałem ostatnio rozmowę z młodym, ale wybitnym prokuratorem. Wyznał, że rozważa odejście z prokuratury. Powód? Właśnie fakt, że prokuratorzy idą z politycznym wiatrem, który dziś wieje w kierunku PiS – mówi.
Nie oszczędza też Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej, który dopuścił ostatnio film "Smoleńsk" do drugiego etapu walki o kilkumilionową dotację. – Powiem tak, Agnieszka Odorowicz, która stoi na czele PISF-u, jest wybitnym menadżerem kultury, ale według mnie jest też bardzo podatna na polityczną korupcję. To cały mój komentarz w tej sprawie – kwituje.
Głębokie państwo
Największy problem z "nowym zakładem Pascala" jest taki, że zbyt łatwo ekspertom PAN czy PISF można przykleić łatkę sympatyków PiS. Zwraca na to uwagę sam dr Kucharczyk.
– Widać co prawda, że w związku z sondażowymi sukcesami PiS nastąpiło wzmożenie konformistycznych postaw, ale w ogóle mam wrażenie, że u nas od zawsze ustawianie się pod ideologię nacjonalistyczno-katolicką, jaką dzisiaj głosi PiS, ludziom bardzo łatwo przychodziło. To dlatego, że nasza scena polityczna przechylona jest na prawo, a to niesie za sobą postawę typu: lepiej nie podważać tego, co głosi prawicowa polityczna poprawność. Bezpieczniej jest u nas nie zadzierać z Kościołem, nie krytykować retoryki narodowo-nacjonalistycznej, nie umniejszać zasług Lecha Kaczyńskiego – stwierdza.
Z tym wiąże się też kolejna obserwacja – że w ministerstwach czy innych instytucjach, niezależnie od tego, która partia akurat jest przy władzy, pracują ludzie o prawicowych poglądach. – Tacy, którzy zawsze będą realizować agendę nacjonalistyczno-katolicką. Taki wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski... Przecież on równie dobrze mógłby być wiceministrem w rządzie PiS – zauważa szef ISP.
Komentarz PISF w sprawie wypowiedzi Andrzeja Celińskiego
Dwuetapowa ocena projektów filmowych złożonych do PISF w sesji 1/2014 nadal trwa. „Smoleńsk” w reż. Antoniego Krauzego jako jeden z szesnastu projektów filmów fabularnych znalazł się w drugim etapie oceny eksperckiej. Do drugiego etapu rekomendowała go trzyosobowa komisja ekspertów kierowana przez reżysera Sylwestra Chęcińskiego.
W ostatnich dniach lutego liderzy wszystkich sześciu komisji eksperckich oceniających projekty filmów fabularnych (m.in. Jerzy Skolimowski, Jerzy Stuhr, Sławomir Fabicki) wspólnie podejmą decyzje o dofinansowaniu projektów w sesji 1/2014. Ocenią je wszystkie według tych samych kryteriów, z najwyższą starannością oraz mając na uwadze wysokość środków finansowych, którą będą dysponowali.