Informacja o tym, że Polski Instytut Sztuki Filmowej rozpatrzy wniosek twórców filmu “Smoleńsk” o dofinansowanie ich produkcji, z miejsca wzbudziła duże emocje. Publicysta Waldemar Kuczyński stwierdził, że takie wsparcie byłoby “łajdactwem”, a krytyk filmowy Wiesław Kot mówi o politycznej propagandzie. – Każdy ma prawo aplikować o dofinansowanie – ripostuje Zbigniew Kuźmiuk z PiS.
W czwartek media poinformowały, że twórcy filmu "Smoleńsk", którego premiera ma się odbyć w przyszłym roku, poprosili Polski Instytut Sztuki Filmowej o dotację, wnioskując o przyznanie prawie 5,5 mln złotych. Film od wielu miesięcy budzi wiele kontrowersji, ale teraz wybuchły one ze zdwojoną siłą.
Najmocniej dał im wyraz publicysta Waldemar Kuczyński, który ostro zaprotestował przeciwko ewentualnemu wsparciu dla produkcji opartej na faktach “ustalonych przez zespół parlamentarny ds. zbadania przyczyn katastrofy TU-154” (tak piszą o filmie jego twórcy na poświęconej mu stronie internetowej).
"To nie będzie oczywisty film"
Producent “Smoleńska” Maciej Pawlicki nie chce komentować słów Waldemara Kuczyńskiego i podkreśla, że film nie lansuje tezy o zamachu. – Nie jesteśmy naukowcami, ani śledczymi, dlatego nie będziemy odkrywać przyczyn tragedii smoleńskiej. Jak mówią badania, zdaniem większości Polaków nie zostały one jak dotąd ustalone – mówi Pawlicki w rozmowie z naTemat, dodając jednak, że “Smoleńsk” nie będzie filmem oczywistym.
– Pokażemy otaczające to tragiczne wydarzenie liczne wątpliwości – tłumaczy. Pawlicki nie widzi też powodów, dla których film miałby nie dostać dotacji:
Propaganda czy ludzkie dramaty?
Zupełnie innego zdania jest poseł Andrzej Halicki z PO, który krytycznie ocenia zamysł twórców “Smoleńska”: – To fałszowanie faktów i robienie propagandy. Ta produkcja nie powinna otrzymywać wsparcia od PISF – mówi.
Bardziej zniuansowaną opinię na ten temat ma Tadeusz Iwiński z SLD, zasiadający w sejmowej komisji kultury. Przyznaje, że to delikatna sprawa, a decyzja PISF zależeć będzie zapewne od tego, jak twórcy filmu rozłożą akcenty:
– Nie można z góry przekreślać ich starań, nie znamy szczegółów scenariusza. Być może film dotyczyć będzie przede wszystkim ludzkiego dramatu ofiar katastrofy? Źle stało by się jednak, gdyby okazał się on dziełem “na zadany temat”, lansującym teorie spiskowe – mówi Iwiński.
Co wiadomo o filmie “Smoleńsk”?
Film Antoniego Krauze od początku wzbudzał kontrowersje. Chodziło m.in. o kwestię obsady: publicznie udziału w produkcji odmówił Marian Opania, motywując to względami politycznymi. Wedle informacji “Rzeczpospolitej” produkcja miała też problemy z finansowaniem – stąd wniosek złożony do PISF. Jak dotąd zrealizowano tylko 4 z 30 dni zdjęciowych.
Twórcy filmu tak opisują jego fabułę: “przy okazji śledztwa prowadzonego przez młodą dziennikarkę, która wbrew oficjalnej wersji stara się poznać prawdziwe przyczyny katastrofy, poznajemy też najważniejsze dokonania Prezydenta, (...), a także mało znane epizody walki z Prezydentem, toczonej przez obóz rządowy, które poprzedziły tragedię smoleńską.
Katastrofę samolotu Tu-154M zamierzają oni zrekonstruować “komputerowo w oparciu o ustalenia zespołu parlamentarnego ds. Smoleńska. Ich fundamentem są niezależne ekspertyzy prof. Kazimierza Biniendy i prof. Kazimierza Nowaczyka z USA oraz dr. inż. Grzegorza Szuladzińskiego z Australii”.
Głosom podobnym opinii Waldemara Kuczyńskiego jednoznacznie przeciwstawia się Zbigniew Kuźmiuk z PiS: – Każdy ma prawo aplikować o dofinansowanie – mówi wyrażając nadzieję, że eksperci PISF scenariusz oceniać będą wedle merytorycznych, a nie politycznych kryteriów. – Jeśli scenariusz spełni określone wymagania, jego twórcom należą się pieniądze tak samo, jak w innych przypadkach. No chyba, że będą w nim jakieś treści sprzeczne z prawem, czego oczywiście się nie spodziewam – mówi poseł PiS.
I wydaje się, że PISF spełni oczekiwania posła Kuźmiuka. Przynajmniej w sferze deklaracji: – Scenariusz o katastrofie smoleńskiej można napisać albo źle, albo średnio, albo bardzo dobrze. I to podlega ocenie – mówiła przed rokiem tygodnikowi “Wprost” dyrektor instytutu Agnieszka Odorowicz. Przeciwko takiemu podejściu opowiada się jednak krytyk filmowy Wiesław Kot.
– Nie powinno być tak, że eksperci PISF oceniają scenariusze tylko wedle kryteriów artystycznych. Równie ważny jest interes społeczny – twierdzi jednoznacznie opowiadając się za brakiem wsparcia dla filmu “Smoleńsk”. – Za tym filmem nie stoi żaden wybitny zamysł artystyczny, tylko czysto polityczne motywacje. Nie powinniśmy karmić czyjejś obsesji – mówi Kot, porównując produkcję do takich propagandowych filmów z czasów PRL jak “Żołnierz zwycięstwa” czy “Barwy walki”.
Decyzja za 3 miesiące
Rzecznik prasowy PISF Rafał Jankowski w rozmowie z naTemat starał się tonować emocje. Potwierdził, że wniosek projektu filmowego „Smoleńsk” w reżyserii Antoniego Krauzego został zarejestrowany w Internetowym Systemie Składania Wniosków PISF, ale nie chciał komentować zamieszania wokół całej sprawy.
Jankowski zaznaczył też, że żaden z pracowników PISF, ani eksperci oceniający w tym roku projekty filmowe nie czytali jeszcze scenariusza filmu Krauzego. – Instytut rozpatruje wnioski w terminie 90 dni, licząc od daty ostatniego dnia naboru w danej sesji tj. od wczoraj – poinformował nas rzecznik instytucji.
Jak szanse na otrzymanie dotacji ocenia producent filmu? – Gdybyśmy nie wierzyli w uzyskanie dotacji, nie występowalibyśmy o nią. Wierzymy w kompetencje i zawodową uczciwość opiniujących scenariusz ekspertów – podsumował Maciej Pawlicki.
ekonomista, dziennikarz, publicysta, były minister przekształceń własnościowych
(...) jeżeli na taki film dany byłby choć jeden grosz to będzie to ogromny skandal i łajdactwo. Teza o zamachu, na który nie ma ani jednego dowodu, a nawet poszlaki, jest w sposób nierozerwalny, nawet jeżeli się tego nie powie wprost, związana z oskarżeniem o przygotowanie go władz polskich i rosyjskich. Po prostu; Tuska, Komorowskiego i Putina. Jest to oskarżenie łajdackie mówiąc najłagodniej jak to możliwe. CZYTAJ WIĘCEJ
Maciej Pawlicki
PISF współfinansuje zdecydowaną większość polskich filmów fabularnych, a już szczególnie te ważne dla wspólnoty narodowej, ale także te bardzo kontrowersyjne. Były wśród nich m.in. film “Wałęsa”, Andrzeja Wajdy, wybitnego twórcy, ale było także „Pokłosie” Władysława Pasikowskiego. Sądzę, że film “Smoleńsk” wybitnego twórcy Antoniego Krauze odegra ważną rolę w dyskusji o naszej narodowej wspólnocie.
Wiesław Kot
krytyk filmowy
Nie odbieram nikomu wolności wypowiedzi, jednak uważam, że w sytuacji, w której przyczyny katastrofy nie zostały jednoznacznie ustalone, snucie na ekranie teorii o zamachu i wysuwanie ostrych oskarżeń jest po prostu niebezpieczne z punktu widzenia interesu publicznego. To rodzaj szczucia i nagłaśnianie obsesji wąskiego kręgu osób skupionych wokół Antoniego Macierewicza.
Rafał Jankowski
rzecznik prasowy PISF
Nie będę komentował słów niezależnego publicysty pana Waldemara Kuczyńskiego zamieszczonych na portalu Facebook, bowiem jego subiektywna opinia dotyczy faktu, który jeszcze nie nastąpił tj. przyznania dofinansowania Instytutu dla projektu filmowego „Smoleńsk” w reż. Antoniego Krauzego.