![Czy kobieta idąca na roczny urlop [url=http://shutr.bz/1bd0jhl]macierzyński[/url] złamie sobie karierę?](https://m.natemat.pl/ad96da387456466eff5efa030475f12c,1500,0,0,0.jpg)
Rząd wprowadzając roczne urlopy rodzicielskie zapewniał, że chodzi o dobro kobiet. Jednak po kilku miesiącach od wejścia przepisu w życie widać wyraźnie, że same matki często nie zawsze chcą z nowo nabytego prawa korzystać. “Ambitnym kobietom nie wypada iść na pełny rodzicielski urlop” i na rok “wypaść z obiegu” – skarżą się dziennikarki “Gazety Wyborczej”.
– Ja urodziłam po dziewięciu latach pracy w "Wyborczej". Ucieszyłam się, że będę miała prawo do rocznego urlopu, bo chciałam być matką na sto procent. Ale zaraz potem, wobec wszechobecnej krytyki wydłużonego macierzyńskiego, wpadłam w wir niekończących się rozterek – pisze na łamach dziennika Natalia Waloch-Matlakiewicz i wraz z redakcyjną koleżanką Katarzyną Staszak dzieli się z czytelnikami niektórymi z owych rozterek. Co spędza sen z powiek świeżo upieczonym mamom?
Nie jest jednak tajemnicą, że środowiska feministyczne nie mówią o dłuższych urlopach macierzyńskich jednym głosem. Symptomatyczna jest pod tym względem krytyka, która spadła na wyznanie Waloch-Matlakiewicz i Staszak ze strony autorki bloga Boska Matka. “Nie będę przepraszać za urlop macierzyński” – napisała blogerka w kontrze do “antykobiecego, mizoginicznego” i przepełnionego jej zdaniem “patriarchalnym protekcjonalizmem” tekstu w “GW”.
Nie umiem sobie nawet wyobrazić jaka atmosfera panuje w redakcji Gazety, skoro Wasze dziennikarki Katarzyna Staszak i Natalia Waloch-Matlakiewicz uznały za stosowne wytłumaczenie się przed czytelnikami (a może bardziej pracodawcą) z faktu… skorzystania z rocznego urlopu macierzyńskiego- swego, co prawda, świeżo przyznanego, ale jednak niezbywalnego prawa. CZYTAJ WIĘCEJ
“Też jestem dziennikarką. Też jestem na rocznym macierzyńskim. A wcześniej byłam na półrocznym zwolnieniu. Nie, nie czuję się winna. Nie, nie pracuję zdalnie dla mojej redakcji” – pisze blogerka dodając, że “nikt nie powinien robić kobietom (ani mężczyznom) łaski, że mogą z [urlopów rodzicielskich] korzystać”.
Opinię blogerki podziela Marek Lewandowski z NSZZ Solidarność: – Zdaję sobie sprawę z tego, że rynek pracy jest niestabilny, że mamy wysokie bezrobocie, w związku z czym “wypadnięcie z obiegu” aż na rok jest dla pracownika dużym ryzykiem. Niemniej obowiązkiem każdego normalnie funkcjonującego pracodawcy jest zapewnienie pracownikowi powrotu do pracy – ocenia Lewandowski. Przyznaje jednak, że nie zawsze się tak dzieje, a wielu pracodawców nie respektuje wyznaczonych standardów, wywierając na kobiety presję.
W dyskusji o urlopie macierzyńskim nie możemy zapominać np. o tych kobietach, które pracują jako kasjerki w supermarkecie. Z ich punktu widzenia problem, o którym mówimy, nie istnieje: roczna przerwa w pracy nie grozi im “wypadnięciem z obiegu”, daje natomiast szansę na dłuższe przebywanie z dzieckiem.
Anna Zdrojewska–Żywiecka jako właścicielka wydawnictwa dobrze wie, że urlop macierzyński to dla pracodawcy wyzwanie. – Konieczne jest żonglowanie etatami, znalezienie zastępstwa, itd. Ale można sobie poradzić. Ostatecznie nie mówimy o jakimś marginalnym “problemie”, tylko o sprawie, która dotyczy 50 procent społeczeństwa – przekonuje Zdrojewska–Żywiecka.

