
Kazali mi stanąć w tamtym miejscu i policjant powiedział, że mam za małe obrażenia ciała. Ja na to, że nie potrafię nad tym ubolewać. On, że mi nie wierzy. Że świadkowie niczego nie widzieli. I powiedział, że lepiej, żebym od razu odwołała zeznania, bo później to się będzie ślimaczyć w prokuraturze. Byłam wstrząśnięta. On wybrał specjalnie to miejsce, podobną porę, wiedział, że sam jest rosłym mężczyzną, tak jak sprawca. Rozmawialiśmy wcześniej, że robi na mnie takie wrażenie. Spojrzał mi w oczy i powiedział, że to dziwne, iż sprawca miał broń, a jednak mnie nie zastrzelił. Poczułam się, jakby mi mówił, że powinien był mnie zastrzelić. To było okropne.
Reakcja na słowa "Anny"
Wojciech Staszewski z tygodnika "Newsweek" przyznaje w rozmowie z naTemat, że normalne jest, że policja przyjmując zgłoszenie o gwałcie może mieć wątpliwości, czy historia nie jest wymyślona. Zwłaszcza, jeśli nie udaje się szybko znaleźć sprawcy ani ustalić śladów, które by na niego naprowadziły. Nie dziwi go, że policjanci chcieli sprawdzić wątpliwości.
W czasie, gdy miało dojść do nagannego zachowania funkcjonariuszy, "Anna" nie korzystała jeszcze z pomocy prawnika, przez co nie potrafiła właściwie zareagować na oskarżenia policjantów. – Te wydarzenia skłoniły moja klientkę do zasięgnięcia pomocy profesjonalisty – słyszę od adwokat Katarzyny Gajowniczek-Pruszyńskiej. Jak mówi, fakt zabrania jej klientki na miejsce zdarzenia nie został nawet uwzględniony w notatce służbowej.
Jest to bardzo delikatna sprawa dla pokrzywdzonej i ja nie chciałam jej namawiać do czynności, które mogłyby eskalować jej traumę w tej sprawie. Tym bardziej, że później policja zachowywała się właściwie.
Policjanci zostaną przesłuchani
Dla ofiary najważniejsze było to, aby wykryć sprawcę przestępstwa. To jednak się nie udało, w związku z czym postępowanie zostało umorzone. Adwokat "Anny" złożyła w tej sprawie zażalenie, które ma niebawem zostać rozpatrzone. Jak potoczą się losy śledztwa ws. zachowania policjantów wobec pokrzywdzonej? Rzecznik Komendy Stołecznej Policji zapowiada, że tego dowiemy się za mniej niż 30 dni.