Poczta Polska nie odpuszcza przegranego przetargu na obsługę sądów i prokuratur. Państwowa spółka przegrała przez wysoką cenę. Ale walczyć będzie w prokuraturze i sądzie. O wizerunek. Spółka zamierza pozwać Rafała Brzoskę z InPost-u. - Jego oskarżenia pod adresem Poczty godzą w nasz wizerunek i dobre imię tysięcy pracowników – mówił dziś na konferencji dyrektor sprzedaży monopolisty. Twierdził, że Poczta przegrała przetarg, który...powinna wygrać.
Poczta Polska próbuje ratować się wizerunkowo po przegranym z PGP SA (Polska Grupa Pocztowa) przetargu na obsługę pocztową sądów i prokuratur. Na konferencji prasowej przedstawiciele Poczty przekonywali, że w 2013 roku Poczta Polska miała bardzo mało reklamacji i swoje zadania "wypełniała bardzo solidnie".
Sala pocztowej konferencji wypełniona była dziennikarzami największych mediów. I ci nie dali sobie narzucić narracji sukcesu. Ostro dopytywali zarówno o przegraną Poczty w przetargu, jak i finanse spółki.
Poczta Polska wciąż walczy o przetarg
Dowiedzieliśmy się, że państwowy gigant nie ma zamiaru puścić płazem przegranej. Według Poczty, PGP w ogóle nie powinna być dopuszczona do konkursu. Poczta twierdzi, że że ma oświadczenia ponad 560 wójtów gmin, że w ich gminie nie było placówki PGP w momencie składania oferty w konkursie. A był to jeden z warunków przetargu. Jeden z dyrektorów Poczty Polskiej z dużą pewnością siebie przekonywał dziennikarzy, że orzeczenie Sądu musi być w tej sprawie korzystne dla Poczty Polskiej. Media bardziej interesowało coś innego. Jak i dlaczego Poczta przegrała przetarg. Dała cenę 84 miliony wyższą niż PGP i to mimo że spółka nie płaci VAT!
Skoro wszystko było tak idealnie, to dlaczego było tak drogo i skąd przegrana?
Mniejszej ceny PP dać nie mogła?
Dlaczego Poczta Polska, która jest zwolniona z podatku VAT i teoretycznie mogłaby zaoferować cenę o 23 proc. niższą, niż konkurencja, zaproponowała usługi aż o 80 milionów droższe? Gdy o to zapytałem, Łukasz Gołębiowski z państwowego monopolisty wyjaśnił, że PP jest zwolniona z VAT tylko w przypadku niektórych usług.
- Do tego musimy stosować cennik akceptowany przez Urząd Komunikacji Elektronicznej, jako jedyny tego typu podmiot. Daliśmy najniższą możliwą cenę, bez narażania Poczty Polskiej na szkody – tłumaczył Gołębiowski. Dopytywany o to, czemu w takim razie PP zaproponowała sądom i prokuraturom wyższe ceny za przesyłkę, niż firmie PGNiG, której obsługę niedawno wygrała, dyrektor przypominał, że obsługa wymiaru sprawiedliwości jest po prostu trudniejsza logistycznie – ze względu na skalę obsługi.
To nadal nie wyjaśnia, jak dlaczego Poczta nie jest w stanie, mając placówki i całą infrastrukturę, konkurować cenowo z konkurentem, który buduje (co zawsze jest kosztowne) sieć punktów. Dlaczego Poczta przegrała aż o 84 miliony.
Poczta Polska niewinna przegranej Gołębiowski zapewniał, że wina za przegraną nie leży po stronie PP (sic!). - Poczta Polska przygotowała prawidłową ofertę, tak jak w przypadku 2 tysięcy innych przetargów, które wygrała. Zespół wykonał swoją pracę profesjonalnie i prawidłowo – zaznaczał Gołębiowski.
Jak dodał, ofertę do przetargu na obsługę wymiaru sprawiedliwości szykowały te same osoby, co zawsze.- Nie zostaną wyciągnięte żadne konsekwencje personalne – oświadczył Gołębiowski, pytany przeze mnie o ewentualnych winnych porażki Poczty Polskiej w bitwie z PGP.
Będą pozwy i wojna totalna
Państwowa firma ma zamiar walczyć o swoje racje nie tylko słowami, ale i pozwami. Oprócz sprawy w sądzie w Krakowie (warunki przetargu), na której rozstrzygnięcie czekamy, Poczta Polska chce złożyć 2 pozwy przeciwko PGP SA, Integer SA (właściciel InPost) i Ogólnopolskiemu Związkowi Niepublicznych Operatorów Pocztowych.
Pierwszy pozew ma dotyczyć oskarżeń, jakie pod adresem PP wysnuwali przedstawiciele PGP, Integer i OZNOP. Zdaniem konkurencji Poczty, sabotowała ona dostarczanie przesyłek w Pabianicach. - Do przyszłego poniedziałku włącznie zostanie wniesiony pozew do sądu, ponieważ te działania łamią ustawę o nieuczciwym zwalczaniu konkurencji – zapowiedział Piotr Bielarczyk, dyrektor pionu prawnego Poczty Polskiej.
Drugi pozew ma dotyczyć zarzutów ze strony PGP, Integer i OZNOP, jakoby pracownicy Poczty Polskiej inspirowali do składania skarg i reklamacji na konkurencję. - To godzi w wizerunek Poczty Polskiej i dobre imię tysięcy pracowników – przekonywał Bielarczyk. Gołębiowski dodawał, że takie informacje są „nieprawdziwe i niegodziwe”.
Dyrektor niestety nie odniósł się do podstawowej sprawy: dlaczego Poczta walczy pozwami, a nie ofertą. 1 lutego wszedł w życie nowy cennik Poczty. Za przesyłkę płacimy drożej od 15 gr do nawet złotówki! Na Wykopie wytknięto, że popularny na Allegro list polecony ekonomiczny gabaryt B drożeje aż o 26%!
To koniec pocztowej sielanki dla monopolisty
Tak zażarta walka o przetarg wart 500 milionów złotych nie powinna dziwić. To duży cios finansowy dla Poczty Polskiej, choć dyrektorzy Poczty nie zdradzili jak duży. - Poczta Polska przygotowuje się do liberalizacji rynku pocztowego, realizuje ambitną strategię, choć nie kwestionuję, że przegranie tego przetargu ma duży wpływ na bilans zysków i strat – mówił ogólnie dyrektor Gołębiowski. Nie potwierdził jednak, czy oznacza to, że PP znajdzie się przez tę sytuację pod kreską.
Gołębiowski zapewniał też, że jego firma nie boi się konkurencji, liberalizacji rynku, byle tylko walka odbywała się bez nieuczciwych praktyk biznesowych. Jak w takim razie nazwiemy fakt, że państwo i politycy przez lata robili, co mogli, by utrzymywać monopol PP? A właściwie, że politycy robili i robią co mogą, by utrzymać monopol Poczty także w przyszłości.