
Apokaliptyczną wizję światowego ładu i globalnej gospodarki wieszczy prof. Marcin Król, historyk idei i twórca kwartalnika „Res Publica Nowa”. – Elita nie reagowała na bzdury smoleńskie, i to był błąd, bo się rozpleniły. Inteligent nie może się wiecznie uśmiechać i łagodnie paluszkiem kiwać – mówi legendarny opozycjonista antykomunistyczny.
prof. Marcin Król: W pewnym sensie na poziomie europejskim sprawdza się idiotyczna teoria o końcu historii rozpropagowana przez Fukuyamę. (…) Nic złego już się nie wydarzy. I to właśnie jest bardzo groźne.
Bo?
Bo jak się zdarzy to ''coś'', to możemy wisieć na latarniach. Po prostu. Nic nie robiąc, hodujemy siły, które zmienią świat po swojemu. I nie będą negocjować.
Kto?
Choćby nacjonaliści. Przecież idzie ta fala. CZYTAJ WIĘCEJ
Zdaniem prof. Króla nie należy się dziwić, że media i politycy tak dużo energii poświęcają dyskusji o Prawie i Sprawiedliwości, szczególnie w reakcji na wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego czy Antoniego Macierewicza. Rozmówca Grzegorza Sroczyńskiego ocenia, że to, co mówią ci dwaj politycy to „plucie w twarz” i „podpalanie ojczyzny”. Dodaje też, że elita zbyt łagodnie reagowała na spiskowe teorie dotyczące smoleńska i „pozwoliła, by się rozpleniły”.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"

