W trakcie tygodnia ciężko pracuje, analizując sytuację międzynarodową i doradzając Bronisławowi Komorowskiemu. W telewizji czy radiu mówi o niepokojach na bliskich Wschodzie, relacjami z Niemcami i Rosją. Ale gdy tylko ma trochę czasu, dba o kondycję fizyczną. Mało kto wie, że Roman Kuźniar, na codzień poważny urzędnik państwowy, jest zapalonym biegaczem narciarskim.
Przygotowując się do rozmowy, usłyszałem od jednej osoby, że pan miał okazją startować z najlepszymi narciarzami w historii. W jednym biegu w Pucharze Świata.
Muszę sprostować. Rzeczywiście, "ścigałem się" z najlepszymi narciarzami w historii. Tylko że to było takie inne ściganie. To były biegi z serii Worldloppet, przeznaczone dla amatorów, ale brali też w nich udział najlepsi. Żaden Puchar Świata. Coś jak maratony, w Berlinie czy Nowym Jorku.
Ile biegów narciarskich ma pan za sobą?
Jest tego trochę. W samym Biegu Piastów startowałem mniej więcej dwadzieścia razy. A do tego czasem najpierw biegłem 50 km techniką klasyczną, a następnego dnia łyżwową. Więc to w sumie Byłoby tego jeszcze więcej. Do tego starty zagraniczne. Austria, Włochy, Szwajcaria, Szwecja, Francja. Właśnie we Francji jest bardzo ciekawy bieg - Transjurasienne we Francji, 76 km, drugi największy po szwedzkim Biegu Wazów. W Transjurassiene brałem udział pięć razy.
100 km w ciągu dwóch dni. Amator jest w stanie się zregenerować?
Trzeba mieć odpowiednio wytrenowany organizm. Wtedy to nie jest takie kosmiczne. Po prostu przygotowania trzeba zacząć jesienią, już od września pokonywać długie dystanse. Wykonywać ćwiczenia imitacyjne wyrabiające barki, górne partie ciała.
Stanisław Michoń, ceniony trener narciarstwa, powiedział mi wczoraj, że w Polsce są tylko trzy miejsca z odpowiednimi trasami. Jakuszyce, Wisła i Jamrozowa Polana. Jak radzi sobie z treningiem człowiek mieszkający w Warszawie?
Rzeczywiście nie ma tras przygotowanych, ale odpowiednio potrafią zadziałać ludzie. Mamy taki Kampinos. Jeszcze kilkanaście lat temu gdy jeżdziło się po nim na nartach, spotykałem kilka osób dziennie. Teraz gdy opuszczam w południe parking w Truskawiu jest tam 150 aut. I wszyscy albo prawie wszyscy właśnie na biegówki. I oni wszyscy zakładaja trasy w kopnym śniegu, ktore później kolejnymi przejazdami są utrwalane.
Michoń ubolewa też, że nie ma boomu, który obserwowaliśmy po sukcesach Józefa Łuszczka w latach 70. Kowalczyk wygrywa, a mało Polaków idzie za jej przykładem.
Jak Staszka dobrze znam i cenię, tak tu się z nim nie zgadzam. Mówiłem już panu o Kampinosie. Ale spójrzmy na Jakuszyce. Tam jeszcze jakiś czas temu w Biegu Piastów startowało 150-200 Polaków a 2/3 stawki z ogółu 500-600 biegaczy stanowili obcokrajowcy. Dziś startuje kilka tysięcy osób, a większość stanowią nasi rodacy. Kojarzy pan Juliana Gozdowskiego?
Jasne, organizator całej imprezy.
On zrobił tam rzecz bez precedensu! Poprzez swój talent i upór jest jednym z pierwszych, którzy sprowadzili do Polski Europę! To jest fenomen, to pokazuje, jak duży potencjał tkwi w niektórych polskich miejscach. Teraz, gdy dochodzą dotacje z Unii Europejskiej, udało się zrobić Puchar Świata. Ale mogę pana zapewnić, że każdy narciarz biegowy w Europie i tak by wiedział gdzie są Jakuszyce.
Doradca Bronisława Komorowskiego nie ma chyba zbyt wiele czasu na trening...
Rzeczywiście, mogłoby być go więcej. Ale dwa razy w tygodniu dam radę poćwiczyć. Raz dłużej, w Kampinosie, w weekend, robię z 50 kilometrów. Drugim razem w tygodniu, krócej. Jakieś półtorej godziny jazdy. Ale co cztery, pięć tygodni wyskoczę też na weekend. Jakuszyce, albo Bieszczady, gdzie są świetne trasy w Ustjanowa koło Ustrzyk Dolnych.
O tym miejscu jeszcze nie rozmawialiśmy.
Rzeczywiście, jeszcze nie wspomniałem. A to świetne miejsce, z pięknymi, trudnymi trasami, o której mało kto wie. W każdym razie w trakcie tego typu wyjazdów daję sobie w kość. Maksymalnie wykorzystuję czas. Po trzech dniach jestem prawie nieboszczyk, ale inaczej się nie da w mojej sytuacji przygotowac do wiekszego biegu.Biorę tez udział w rajdach narciarskich. sam taki organizuje i prowadze w Beskidzie Niskim, "Rajd śladami dwóch kardynałow", czyli inaczej od Wojtyły do Wyszyńskiego", na początku lutego. A do tego, w późniejszej części sezonu przechodzę na "foki", narciarstwo wyskokogórskie, w Tatrach,, w Pięciu Stawach czy ze schorniska na Polanie Chochołowskiej - to jest najwspanialsza rzecz w nartach.
Był pan w Jakuszycach na Pucharze Świata?
Nie, bo ja nie lubię tłoku. Wychodzę z założenia, że bieganie na nartach jest raczej dla samotników. Ja tego potrzebuję. Pojade tam wtedy, gdy na trasach będzie niemal pusto, choc o to w Jakuszycach coraz trudniej. Na tych odległych trasach i tam jednak mozna znaleźć spokój i cudną przyrodę.
Kowalczyk czy Bjoergen? Kto okaże się lepszy w Pucharze Świata?
To bardzo trudne pytanie, bo idą równo. Narciarstwo biegowe też jako kibic śledzę od wielu lat. I powiem panu, że chyba jeszcze nigdy w historii rywalizacji kobiet nie zdarzyło się, by zawodniczki do samego końca prowadziły tak zacięta, wręcz heroiczną walkę. By tak się wzajemnie nakręcały. To jest znacznie bardzie fascynjace niż w kategorii meżczyzn.