
Chociaż od dawna jasne jest, że Krystyna Pawłowicz przynosi PiS-owi więcej szkód wizerunkowych, niż pożytku, nadal spotyka się z wyborcami. W Żywcu przekonywała, że Europa to "dom publiczny", a homoseksualizm nadal powinien być uznawany za chorobę.
REKLAMA
Prof. Krystyna Pawłowicz z Prawa i Sprawiedliwości kontynuuje weekendowe wizyty w polskich miastach, gdzie spotyka się z sympatykami partii. Tym razem pojawiła się w Żywcu, dokąd zaprosił ją znany z równie ostrych poglądów i wypowiedzi Stanisław Pięta, poseł z Bielska-Białej. Poseł Pawłowicz skupiła się na swoich standardowych tematach: krytyce homoseksualizmu i Unii Europejskiej.
Europa jest domem publicznym, w który wszystko wolno. Z kozą, koniem, z małpą, z drugą kobietą, dzieckiem, z każdym. W całej tej rezolucji wzywają do tego, aby wszystkie skłonności seksualne były dozwolone. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: "Dziennik Zachodni"
Bardzo ostro wypowiadała się o Annie Grodzkiej i Robercie Biedroniu z Twojego Ruchu – informuje "Dziennik Zachodni". Transseksualną posłankę nazywała jej imieniem i nazwiskiem sprzed zmiany płci (Krzysztof Bęgowski). Zmianę płci porównała do osób, którym wydaje się, że są Napoleonem albo kotem. "Nie wysyłamy ich do zoo, ale do Tworek pod Warszawą" – stwierdziła. Biedroniowi zarzuciła z kolei, że "pokazuje zdjęcia jakichś śliniących się facetów".
Inne spotkania z wyborcami także obfitowały w kontrowersyjne tezy i pytania. – Czy współżycie do odbytu to jest miłość? – zastanawiała się tydzień temu prof. Krystyna Pawłowicz podczas spotkania z wyborcami Prawa i Sprawiedliwości w Zabrzu. Posłanka wcześniej dała jednak do zrozumienia, że to raczej pytanie retoryczne. Seks analny w jej opinii to bowiem główny wyznacznik związków między homoseksualistami.
Źródło: "Dziennik Zachodni"

