Rządzą politykami, na nich opiera się cała światowa gospodarka, a nas, ludzi, trzymają w niewoli – choć sami nie zdajemy sobie z tego sprawy. Banksterzy, czyli gangsterzy finansjery. Tylko w ciągu ostatniego miesiąca zmarło na świecie czterech wysoko postawionych bankierów. Jeden z nich rzucił się z wieżowca w centrum Londynu. Poszukiwacze teorii spiskowych sugerują, że to nie przypadek.
Ryan Crane, absolwent Harvardu, 37 lat, dyrektor wykonawczy (executive director) w JP Morgan – jednym z największych banków świata. Crane był głową globalnego programu dotyczącego obrotu aktywami, służącego do tego, by bank ponosił jak najmniejsze straty. Jego śmierć jest zagadką – choć opisana przez kilka zagranicznych portali, nieznane są żadne szczegóły na ten temat, podejrzewa się samobójstwo. Crane zostawił na tym świecie żonę i dzieci i był ostatnim bankierem, który zmarł w ciągu raptem miesiąca.
Dosłownie dwa tygodnie wcześniej 39-letni wiceprezes JP Morgan Gabriel Magee skoczył skoczył z dachu 33-piętrowego wieżowca w Londynie – jest to główna siedziba banku w Anglii. Młody bankier zmarł na miejscu. Bank, oprócz krótkich kondolencji, nie chciał komentować tego wydarzenia. Budynek należał wcześniej do upadłego banku Lehman Brothers. Rodzice Gabriela Magee lecą do Wielkiej Brytanii z Nowego Meksyku z zamiarem żądania odpowiedzi na pytania o śmierć ich syna – przede wszystkim jak udało mu się dostać na dach budynku.
William Broeksmit był CEO w Deutsche Banku – jednej z największych instytucji finansowych w Europie. 58-latek powiesił się w swoim domu. Policja ani w przypadku Magee, ani w przypadku Broeksmita, nie zauważyła niczego podejrzanego.
Najbardziej tajemnicza jest śmierć Mike'a Duekera, 50-letniego głównego ekonomisty w funduszu Russell Investments. Zmarł po... przeskoczeniu ogrodzenia przy autostradzie. Rodzina sądziła, że poszedł na jogging, ale ubrany był w dżinsy i sweter. Znaleziono go w trudno dostępnym miejscu. Policja w tym przypadku ma zamiar sprawdzić, co dokładnie się wydarzyło – wątpi bowiem, by był to zwykły wypadek.
Przypadek?
Te śmierci zachodnie media opisują z lekkim zabarwieniem spiskowym. Czemu czterech, wysoko postawionych bankierów umiera w tak krótkim czasie, w tajemniczych okolicznościach? Gabriel Magee nie miał powodów, by popełnić samobójstwo – z relacji jego rodziców wynika, że był w szczęśliwym związku, miał pieniądze, niczego mu nie brakowało. Nie miał problemów. William Broeksmit podobnie. Okoliczności śmierci Ryana Crane'a są tajemnicą. Zwolennicy teorii spiskowych mówią, że dopadł ich "seryjny samobójca", bo sprzeciwiali się działaniom swojego szefostwa.
W komentarzach informacje te odbierane są w dwojaki sposób: ze współczuciem lub... mściwie. Komentujący piszą, że bardzo tak dobrze chciwym finansistom. Na pewno kosztem innych dorobili się domów, samochodów, samolotów. Chciwi, niekontrolowani, krwiożerczy. Banksterzy.
Kim są? Dziś nazywa się tak całą finansjerę. Za kryzys, za kredyty, za budowanie gospodarki o niezbyt zrozumiały dla zwykłych ludzi system, w którym pieniądze są głównie wirtualne, wszyscy wszystkim pożyczają i nikt do końca nie wie, jak to działa, ani jak długo jeszcze będzie w stanie utrzymywać gospodarkę.
Od kiedy są banksterzy
Samo pojęcie powstało od połączenia słów „bankier” i „gangster”, ale na początku – u progu XX wieku – było używane głównie do opisywania przypadków chciwych bankierów, którzy po prostu oszukiwali klientów. Twórcą tego pojęcia miał być Leon Degrelle, belgijski polityk i dziennikarz, który w 1937 określił tym mianem wysoką finansjerę.
Od tamtej pory „banksterzy” byli umieszczani w różnych kontekstach, a w pełni chwały powrócili wraz z kryzysem w 2008 roku. Wówczas, gdy o gospodarczą zapaść coraz głośniej oskarżało się banki i instytucje finansowe, finansjera stała się wrogiem publicznym numer jeden. Przejawem tego były chociażby słynne protesty Occupy Wall Street, które ostatecznie jednak przegrały w walce ze światem pieniądza.
Kryzys zaczał samobójstwa
2008 rok był też momentem, gdy finansiści zaczęli popełniać samobójstwa. Utraty milionowych majątków, załamania karier, zwolnienia. Nikt jednak nie współczuł upadającym bankierom – szarzy obywatele, dla których gigantyczne pensje i luksusy były niedostępne, raczej mściwie się uśmiechali pod nosem.
Od wybuchu kryzysu mówi się, że finansjerę należy ujarzmić, że nie może tak być – ale banki wciąż mają się doskonale. Nadal panuje zasada, że wiele z nich jest „zbyt dużych, by upaść”. Politycy i państwa nadal są w szachu instytucji finansowych i wirtualnego pieniądza – przynajmniej według teorii spiskowych.
Banki winne zła świata
Banksterzy bowiem stali się w ciągu ostatnich 6 lat ulubionym tematem wszelkich wyznawców teorii spiskowych. Oczywiście, Żydzi też maczają w tym palce. Niemniej, banksterów oskarża się o celowe wywołanie kryzysu, na którym zarabiają, o pogłębianie różnic między biednymi i bogatymi czy o zabieranie całych dóbr świata dla siebie.
Prof. Krzysztof Rybiński, w zasadzie jedyny znany w Polsce ekonomista, który atakuje finansjerę, tak pisał o banksterach:
Niestety, takie opinie, jak Rybińskiego, są co jakiś czas potwierdzane przez byłych pracowników instytucji finansowych i banków, którzy ujawniają niecne uczynki bankierów.
Byli pracownicy ujawniają
W 2013 roku taką osobą była Karen Hudes, była pracownica Banku Światowego. Jak twierdziła, system finansowy jest "zdominowany przez małą grupę skorumpowanych, żądnych władzy postaci, skupionych wokół FED" (amerykańskiego banku centralnego). Hudes uważa też, że finansjera przejęła kontrolę nad mediami tak, by ukrywać swoje "przestępstwa".
Hudes podkreślała przy tym w wywiadach, że gdy próbowała nagłaśniać liczne problemy finansjery w Banku Światowym, została zwolniona za swoje wysiłki. Teraz zaś, za wszelką cenę, chce ujawnić korupcję i zepsucie w tym środowisku. Banki i instytucje finansowe zazwyczaj kwitują takie rewelacje krótko: rozgoryczony były pracownik, któremu się nie udało, próbuje dewaluować swojego byłego pracodawcę.
Najświeższą teorią spiskową, jaką prezentują przeciwnicy banksterów, to szykowanie kolejnego kryzysu finansowego na rok 2016. Oczywiście, wszystko miałoby zacząć się – tak jak w 2008 – od problemów na rynku mieszkań w USA.
Żakowski i Rybiński jednym głosem przeciwko bankom
Problemy te mogą wydawać nam się jednak w Polsce odległe. Bo choć specjalną sympatią do banków nie pałamy, to też nie można powiedzieć, byśmy jakoś z nimi wojowali. Jedynie dwie osoby w przestrzeni publicznej podnoszą kwestię banksterów: wspomniany prof. Krzysztof Rybiński i... Jacek Żakowski. Dziennikarz "Polityki" w rozmowie z naTemat mówił, między innymi, że dzisiaj "demokracja została zastąpiona przez bankokrację". Jego zdaniem kapitalizm jako system napędzany przez innowację wolnych ludzi, zmienił się w system zniewolenia ludzi przez finansjerę.
Finansjera się nie przejmuje banksterami
Co na takie oskarżenia odpowiadają polscy finansiści? Oficjalnie nic, tak samo jak i światowe instytucje. Nieoficjalnie, gdy pytam o to wiceprezesa jednego z największych banków w Polsce, dowiaduję się, że "tak już jest i należy się z tym pogodzić". – Banki faktycznie dominują nad politykami i w dużej mierze kreują wygląd współczesnej gospodarki. Ale tak potoczyła się historia – twierdzi mój rozmówca.
Wiceprezes dodaje, że słynna chciwość bankierów i ich luksusowe życie to w dużej mierze mit. – Nie wszyscy pracujący w instytucjach finansowych biorą narkotyki, korzystają z prostytutek i jeżdżą ferrari. Wielu tych ludzi, szczególnie w Polsce, to skromni fachowcy, którzy rozsądnie dysponują pieniędzmi, mają żony i dzieci i lubią spokój – opowiada.
Gdy dopytuję, czy polskie banki są tak samo wpływowe w skali naszego kraju, co największe instytucje finansowe na globalną gospodarkę, słyszę, że trudno to określić. – Banki robią wszystko, by zarabiać, to na pewno. Krajowe banki na pewno niewiele różnią się pod względem działania od innych z Europy – zdradza mój rozmówca.
Ekonomista, fragment wpisu z bloga "Banksterzy niszczą rynek"
Czy jak się zarabia między 5 a 20 milionów dolarów rocznie to powinno wystarczyć? Wiele osób zgodzi się ze mną, że powinno. Ale banksterom nie wystarczało, chcieli zarabiać jeszcze więcej. Największym bankom świata udowodniono, że manipulowały stopami procentowymi, banksterzy zarabiali, klienci tracili, udowodniono, że tworzyły toksyczne instrumenty pochodne i sprzedawały je klientom, mimo że w tym samym czasie spekulowały na spadek cen tych instrumentów.
Udowodniono, że banksterzy korzystają z informacji poufnych, że manipulowali cenami akcji i innych aktywów. A ostatnio prokuratorzy w USA rozpoczęli śledztwo w kilkunastu globalnych bankach w sprawie manipulowania największym rynkiem świata, czyli rynkiem walutowym. Rynku finansowego, takiego o jakim uczymy się na studiach z ekonomii lub finansów, już nie ma. Podręczniki można wyrzucić do śmietnika. Za to są globalne instytucje finansowe które wykorzystują rynki do oszukiwania przedsiębiorców, do manipulacji, i do wielu innych niecnych uczynków.