Prawo i Sprawiedliwość przekonuje, że obroni rolników przed wykupem ziemi. – Populistyczne hasła dotyczące tego obszaru ze strony PiS nie są niczym nowym, robią to na okrągło – krytykuje w "Bez autoryzacji" Jarosław Kalinowski, były minister rolnictwa, dzisiaj poseł do Parlamentu Europejskiego.
Polscy urzędnicy chyba chcą dorównać do poziomu Parlamentu Europejskiego, gdzie są wysokie środki i na podróże i na szkolenia. Sejm wydał na dwie podróże do Chin 50 tys. zł, rozmawiano o kosmosie. Z kolei Ministerstwo Gospodarki na dwudniowe szkolenie wydało 43 tys. zł. Te wydatki nie wymykają się trochę spod kontroli?
W PE, tak jak we wszystkich parlamentach istnieją grupy bilateralne i właściwie każdy poseł jest członkiem którejś. Podobnie jest w naszym Sejmie, raz na jakiś czas z kurtuazyjną albo roboczą wizytą się wyjeżdża. Ale będąc w parlamencie krajowym nie korzystałem z takich wyjazdów, teraz, będąc w Parlamencie Europejskim, także z takich wyjazdów nie korzystam.
Trudno mi oceniać takie informacje, bo trzeba by znać cel tej wizyty, jej przebieg, dokładne koszty. Te informacje w sprawie wyjazdu do Chin nie są zbyt szczegółowe, nie wiem też jaką rolę pełnił tam wicemarszałek Wenderlich, może żeby podnieść rangę delegacji. Nie wiem, więc nie chcę wydawać osądów.
Ta delegacja była w Chinach rozmawiać o przemyśle kosmicznym. Może warto było wydać te pieniądze, bo to nasza przyszłość?
Nie zajmuję się tym szczegółowo, ale rzeczywiście jest to ważna część przemysłu. Ma zastosowanie w geologii, geodezji, biotechnologii. Już wiele lat temu miałem z tym do czynienia, bo dzięki technologii kosmicznej mierzy się obszary pól przy dopłatach bezpośrednich z UE. Poza tym coraz powszechniejsze jest precyzyjne rolnictwo.
Przy pomocy satelitów robi się bardzo precyzyjne mapy zasobności pól, tego jakie tam są pierwiastki przyswajane przez rośliny. Odpowiednia maszyna na podstawie tych map steruje siewem albo podawaniem nawozów. I tu także przydaje się technologia kosmiczna. To przykład z mojego, ale przecież tych zastosowań jest więcej.
Jedna rzecz to kontakty międzynarodowe polityków, inna to szkolenia urzędników. Te 43 tys. wydane przez resort gospodarki nie wyglądają zbyt dobrze.
Nie znam szczegółów tej sprawy, nie chcę jej komentować.
PiS w nowym programie ma przedstawić pomysły chroniące przed wykupem polskich gruntów, bo w 2016 roku kończą się okresy przejściowe. Nie boicie się o to, że podkradnie wasz elektorat?
Populistyczne hasła dotyczące tego obszaru ze strony PiS nie są niczym nowym, robią to na okrągło. Fakt jest taki, że jesteśmy członkami UE na podstawie traktatu akcesyjnego, który mówi, że po jego podpisaniu nie można pogorszyć warunków wolnego przepływu kapitału, także zakupu ziemi.
Ale tak się złożyło, że przed jego podpisaniem wprowadzono do naszego prawa zabezpieczenia, na wzór rozwiązań niemieckich czy francuskich. Nasi rolnicy i Agencja Nieruchomości Rolnych mają prawo pierwokupu ziemi, są ograniczenia ilości ziemi, jaką można kupić. Straszono naszych rolników, że ktoś wykupi naszą ziemię, okazało się, że to strachy na lachy. Teraz to też nie jest prawda.
W czołówce listy PSL-u w pana okręgu jest spory tłok jeśli chodzi o znane nazwiska. Nie obawia się pan, że PSL nie zdobędzie tylu mandatów?
To nie jest tłok. Każdy komitet wystawia po 10 kandydatów, a to, że wystawiamy osoby znane i sprawdzone w polityce krajowej, europejskiej czy regionalnej jest oczywiste. Chcemy uzyskać jak najlepszy wynik i ta lista nam to gwarantuje.
Marek Sawicki przekonywał mnie wczoraj, że więcej mocnych nazwisk rozbije głosy i doprowadzi do podziałów, a nie przysporzy nowych wyborców. Mówił to w kontekście odmowy startu przez Waldemara Pawlaka.
Nie podzielam tego zdania, uważam, że im więcej na liście dobrych czy bardzo dobrych kandydatów, tym szansa, że lista ma szansę uzyskać. Niejednokrotnie i w naszym środowisku, i w innych nie wystawiało się poza liderem silnych nazwisk, a później brakowało kilkuset czy kilkudziesięciu głosów by uzyskać mandat w tym okręgu.
Waldemar Pawlak mógłby dostarczyć tych głosów?
Im więcej osób tego typu na liście, tym więcej głosów. Nie wiem ile dokładnie, ale na pewno. Ale kto ze startujących będzie posłem, to trudna sprawa.