Igor od Straży Miejskiej dostał wezwanie do zapłaty mandatu za parkowanie zbyt blisko skrzyżowania. Był pewien, że parkuje prawidłowo. Gdy poszedł rozmawiać ze Strażnikami, próbował się dowiedzieć, jak zmierzyli, że jego auto stało zbyt blisko. Jedyne, czego się dowiedział, to to, że mandat został wystawiony na oko.
Gdy tam dotarł, usłyszał, że stał za blisko od skrzyżowania - wymagana odległość to 10 metrów. Igor - jak sam przyznaje, "bezczelnie" - zapytał na jakim metrze zaparkował więc
samochód. Odpowiedzią strażników było tylko to, że mandat wynosi 300 złotych. Mimo to, dopytywał dalej.
Przypadkiem trafił na strażnika, który dokonał "pomiaru", postanowił więc go zapytać: jakim urządzeniem dokonano pomiaru i czy ma ono odpowiednią homologację. Co na to Strażnik? Zobaczcie sami - ale uważajcie, bo możecie dostać mandat "na oko". Czekamy, aż w ten sposób zacznie się mierzyć prędkość.