Rząd, który pięć lat temu pozwolił aby rozporządzenie o nowej podstawie programowej pisało lobby wydawców, chce teraz w ciągu zaledwie kilku miesięcy dokonać zwrotu o 180 stopni. Wtedy w podstawie programowej znalazł się zapis o tym, że dzieci mają posiąść ,,umiejętność korzystania z pakietów edukacyjnych''.
Reklama.
Teraz dla odmiany rząd podał pomysł aby pakiety, już we wrześniu tego roku, zastąpić jednym podręcznikiem. Mamy luty a podręcznik jeszcze nie zaczął powstawać. W efekcie dzieci z eksperymentalnego rocznika 2008, pierwszego objętego bezwzględnym obowiązkiem szkolnym sześciolatków, mają być również dziećmi eksperymentu nowego ekspresowego i obligatoryjnego podręcznika. Nie znam entuzjastów tego pomysłu, ani wśród rodziców, ani wśród ekspertów.
Pozostaje jeszcze pytanie czy pomysł zostanie zrealizowany, bo większość tego typu zapowiedzi rządowych pozostaje jedynie w sferze obietnic. Darmowe podręczniki dla pierwszaków obiecywała już przecież Katarzyna Hall, pięć lat temu, a Krystyna Szumilas zapewniała o wprowadzeniu e-podręcznika. Jeden darmowy podręcznik jest próbą zachęcania rodziców do posłania sześciolatków do 1 klasy, i zapewne niczym więcej.
Ekspresowy, darmowy podręcznik pewnie nawet nie powstanie, i dobrze, choć marna to pociecha wobec realnego problemu wysokich kosztów i marnej jakości obecnych podręczników.