Przemysław Wipler, były poseł PiS odchodzi z Polski Razem, którą zakładał zaledwie dwa i pół miesiąca wcześniej z rozłamowcami z PiS i PO. Do Wiplera mają dołączyć posłowie Solidarnej Polski, wcześniej PiS. Nikt nie potrafi dzielić się tak, jak polska prawica. Gdyby jeszcze miała czym. Tymczasem procenty poparcia dzielą się na promile, niezapewniające wejścia do Sejmu.
W Polsce Razem – partii, która dopiero tworzy swoje struktury, już doszło do rozłamu. Z powodu sporów o układ list i kierownicze stanowiska w lokalnych strukturach z partii odchodzi Przemysław Wipler i jego Republikanie – podał portal Polityka Warszawska. Podobno zabiera ze sobą część działaczy, chociaż niektórzy mają zostać z Jarosławem Gowinem. W biurze prasowym Republikanów słyszymy, że Streżyńska nadal ma współpracować ze stowarzyszeniem jako ekspert.
Walka na noże
– Rozłam w Warszawie to efekt walki o wpływy – ocenia dr Błażej Poboży z Instytutu Nauk Politycznych UW, redaktor naczelny portalu Polityka Warszawska. – Polska Razem powstała z dosyć sztucznego połączenia rozłamowców z PO, PJN i Republikanów. Republikanie mówią, że chociaż byli najlepiej zorganizowanym środowiskiem w stolicy, byli "wycinani" przez byłych działaczy PJN i PO. Udział samego Gowina był w tym wszystkim niewielki, ograniczył się jedynie do arbitralnego wyznaczenia Pawła Kowala na jedynkę w wyborach do PE – mówi.
Personalne turbulencje Polski Razem doskonale wpisują się w historię polskiej prawicy. To pokłosie rozłamu Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego (reprezentanci "Solidarności"), na samych początkach polskiej wolności. Po tym, jak wielki ruch zaczął się dzielić na mniejsze i większe partie środowisko się jednoczyło jeszcze tylko raz – to epoka Akcja Wyborcza Solidarność. Która później znowu rozpadła się na mnóstwo politycznej drobnicy.
Dzielenie promili
To, co odróżniało AWS od Polski Razem jest poziom poparcia i liczba mandatów. Dzisiaj ugrupowanie to trzech posłów, senator i czterech europosłów. W sondażach partia sporadycznie dosięga 5-procentowego progu wyborczego. Wydaje się, że w najbliższych wyborach do Parlamentu Europejskiego trudno będzie jej przekroczyć próg wyborczy.
Sam Wipler ma wystartować z listy Kongresu Nowej Prawicy. – Będę o tym dyskutował z panem Wiplerem – mówi Janusz Korwin-Mikke. – Poza tym jutro mamy posiedzenie Rady Głównej, na którym będą podejmowane decyzje Tymczasem rozprzestrzeniają się jakieś dziwne plotki, na które nie jestem w stanie odpowiedzieć . Jestem za współpracą nie tylko z panem Wiplerem, ale i z całym jego środowiskiem – dodaje.
Trzy partie w osiem miesięcy
Dla Wiplera będzie to już trzecia (czwarta, jeśli liczyć oddzielnie Republikanów i Polskę Razem) partia w ciągu roku. Mandat zdobył z warszawskiej listy PiS, ale w czerwcu 2013 roku wystąpił z niego. Założył Stowarzyszenie Republikanie, które chociaż nie było partią, miało charakter polityczny.
Po zaledwie trzech miesiącach samodzielnej działalności Republikanie zbratali się z Jarosławem Gowinem i współtworzyli Polskę Razem. Jak widać to był tylko przelotny romans. – Dlatego jeszcze nic w tej sprawie nie jest postanowione, zastanawiamy się, co zrobić – dodaje Korwin-Mikke.
Rozłamowa prawica
Bo nieco ponad rok po wyborach do PE wybory do Sejmu i zagrożenie kolejną woltą Wiplera. Zdaniem Frasyniuka to właśnie była przyczyna rozłamu wśród gowinowców. – Wydaje mi się, że tutaj przyczyną była nerwowość, przebieranie nogami za okręgiem, który da większe szanse na mandat – ocenia Władysław Frasyniuk.
Sam był zresztą bliskim świadkiem brzemiennego w skutkach rozłamu. Frasyniuk był jednym z liderów centrowej Unii Wolności, gdy opuszczał ją z grupą posłów Donald Tusk, by powołać do życia Platformę Obywatelską.
Na prawicy, podobnie jak w całym społeczeństwie, brakuje umiejętności współpracy. – Politycy często nie potrafią uznać szefa, mocnej osobowości. Na lewicy kimś takim jest Leszek Miller, ale poza tym ich łączą silne więzi towarzyskie, często jeszcze z poprzedniego systemu. Natomiast prawica nie potrafi się dogadać – ocenia.
Czekają na Wiplera?
– Prawica powinna być silna w Polsce, bo przecież nasze społeczeństwo jest konserwatywne. Nie brakuje też konserwatystów w polityce, ale to nie przekłada się na partie. Bo zamiast idei, oni skrzykują się wokół haseł ukutych na wybory. To nie jest podstawa do budowania trwałej partii – mówi Władysław Frasyniuk.
Patrząc jednak na częstotliwość, z jaką Wipler zmienia partyjne barwy może nie dotrwać do wyborów do Parlamentu Europejskiego w KNP. Z otwartymi rękoma przyjęłoby go zapewne kilka ugrupowań, gdzie wierność jest cnotą jedynie w małżeństwie, niekoniecznie w polityce.
Na przykład Solidarna Polska, której posłowie, podobnie jak Wipler do Sejmu weszli z listy PiS. Mają więc już wspólne doświadczenia w demontowaniu partii. Gorzej ze zdobywaniem poparcia wyborców, bo SP, podobnie jak Republikanie i Polska Razem jest pod kreską oddzielającą ich od wymarzonych posad w Brukseli i w polskim parlamencie.
AWS-bis?
– Niestety dzisiaj część zmian na mapie politycznej dyktowana jest względami sondażowymi. Zbliżają się wybory i politycy zaczynają oceniać swoje szanse na mandat z tej lub innej listy – wyjaśnia redaktor naczelny Polityki Warszawskiej.
Możliwe jednak, że będzie zupełnie odwrotnie i to Wipler podbierze posłów Zbigniewowi Ziobrze. Jak podaje "Rzeczpospolita" Wipler ma stworzyć w Sejmie koło Kongresu Nowej Prawicy. Potrzeba do tego co najmniej trzech posłów. Brakująca dwójka miałaby pochodzić właśnie z partii ziobrystów.
Trudno też wierzyć w możliwość połączenia się prawicowego planktonu i stworzenia czegoś na kształt Akcji Wyborczej "Solidarność". – Nie uważam, żeby pożądane było łączenie się partii tylko ze względu na kalkulację polityczną. Po pierwsze nadal chciałbym widzieć politykę jako walkę ideologiczna, spór o idee – mówi politolog.
– Sojusz kilku partii bardzo różniących się programowo zostałby źle odebrany przez wyborców i komentatorów – od początku byłoby wiadomo, że chodzi tylko o mandat i diety. Po drugie nie jest wcale pewne, że połączenie kilku środowisk przełoży się na większą liczbę głosów, co wielokrotnie pokazywała historia najnowsza – wskazuje dr Poboży.
Dlatego na prawicy bardziej prawdopodobny jest dalszy podział, a nie ruchy zjednoczeniowe. Na współczesny konwent św. Katarzyny nie ma co liczyć.