- Janukowycz, gdy minister Sikorski go ratował, był już żywym trupem, opuszczonym przez swoich moskiewskich mocodawców. Moskwa zrezygnowała ze swej kukły i nie mam pojęcia dlaczego inna moskiewska kukła, czyli pan Sikorski, uczestniczył w takiej szopce - komentuje działania szefa polskiej dyplomacji Stanisław Pięta z PiS. - Minister Sikorski powinien podać się do dymisji. To, że mamy kogoś takiego w rządzie, jest obrzydliwe - dodaje poseł.
Prezes Kaczyński twierdzi, że Radosław Sikorski "bronił Janukowycza". Pan się do tego przychyla? Bo z drugiej strony wiele osób ocenia, że Sikorski powiedział ukraińskim opozycjonistom prawdę...
Żartuje Pan. Te oceny są śmiechu warte. Janukowycz, gdy minister Sikorski go ratował, był już żywym trupem, opuszczony przez swoich moskiewskich mocodawców. Moskwa zrezygnowała ze swej kukły i nie mam pojęcia dlaczego inna moskiewska kukła, czyli pan Sikorski, uczestniczył w takiej szopce.
Czyli Sikorski działał zbyt późno, bo Janukowycz już był wtedy nieważny?
Prezydent Ukrainy był już wtedy porzuconym misiem, bo jego moskiewscy szefowie zrezygnowali już wtedy z popierania go. Janukowycz i jego otoczenie zabrnęło w ślepą uliczkę, strzelając do ludzi. Nie w obronie własnej, nawet nie na postrach, tylko strzelali, by zabić. Przypomnę, że wielu Ukraińców na Majdanie nie zginęło na barykadach, tylko wewnątrz placu, zabijani przez snajperów z zimną krwią. I kogoś takiego minister Sikorski jedzie bronić i grozi ludziom, których przyjaciele właśnie zginęli na Majdanie. Groził, że zostaną zabici, jeśli nie podpiszą tego bezwartościowego świstka papieru. To po prostu żenujące. Minister Sikorski powinien podać się do dymisji. To, że mamy kogoś takiego w rządzie, jest obrzydliwe. To samo zresztą można powiedzieć o prezydencie Komorowskim, który też bronił bandyty Janukowycza. To zdumiewające.
Bronisław Komorowski mówił jedynie, że dość dobrze zna się z Wiktorem Janukowyczem...
Rozumiem, że dyplomacja ma swoje prawa i trudno ignorować głowę państwa, ale chwalenie się znajomością z człowiekiem, który został skazany za jakiś bandycki napad, a to jest przeszłość Janukowycza, to także kompromitacja.
Wracając jeszcze do Sikorskiego - Janukowycz w swojej willi trzymał plany zdławienia protestów za pomocą tysięcy milicjantów. To, Pana zdaniem, nie dowodzi, że Sikorski mówił ukraińskiej opozycji prawdę?
To o niczym nie świadczy. Być może Janukowycz miał takie plany, ale mógł je zrealizować tylko wtedy, gdyby miał za sobą poparcie Moskwy. W momencie, gdy Putin zrezygnował ze współpracy z Janukowyczem, nie wykupił ukraińskich obligacji, Janukowycz był już skończony. Z całej tej sytuacji wnioski powinien wyciągnąć zarówno minister Sikorski, premier Tusk jak i prezydent Komorowski. Moskwa nigdy nie dotrzymuje swoich zobowiązań, jak chce to porzuca swoich stronników jak zużytą szmatę, i taki będzie koniec promoskiewskich polityków w Polsce. Ludzie popierający Janukowycza zapakowali rodziny, majątki i polecieli w siną dal, jedni do Moskwy, inni na Zachód. Teraz należy się spodziewać albo szybkiego aresztowania Janukowycza albo nawet pozbawienia życia przez swoją własną ochronę, która będzie się chciała przypodobać nowej władzy.
Faktycznie Janukowycz już nie jest problemem, teraz pojawiła się inna kwestia: skąd Ukraina weźmie 38 miliardów dolarów na ratowanie gospodarki. Jacek Żakowski w "Wyborczej" radzi rządowi, by to Polska kupiła ukraińskie obligacje za miliard dolarów...
Niech Pan Żakowski kupi obligacje Ukrainy ze swoich prywatnych oszczędności. Polska ma własne problemy, jest potężnie zadłużona na skutek polityki PO. Oczywiście, możemy rozmawiać z Ukrainą o różnorakich formach pomocy, ale póki co mamy tam też wiele spraw do załatwienia i wykupienie ukraińskich obligacji uważam za absurdalną propozycję. Przypomnę od razu, że na skutek głupoty i uległości polskiego rządu biedna Polska przekazała już prawie 8 miliardów dolarów na ratowanie upadającej Grecji. Straciliśmy na tym kilkaset milionów dolarów, bo taką różnicę moglibyśmy uzyskać, gdyby rząd zamiast tego kupił np. obligacje niemieckich landów. Polska powinna oglądać każdą wydawaną złotówkę.
Jak więc powinny teraz przebiegać działania w relacjach z Ukrainą?
Najpierw rozmowy, uzgadniające polskie interesy, a dopiero potem możemy mówić o pieniądzach. Podziwiamy determinację i odwagę Ukraińców, cieszymy się, że udało im się przepędzić moskiewskiego satrapę i otaczających go zbrodniarzy, możemy wspólnie budować naszą przyszłość w Europie. Możemy rozmawiać jak sąsiedzi, przyjaciele, ale to nie znaczy, że mamy od razu wydać miliard dolarów na obligacje.
Ostro krytykuje Pan rząd, a jak oceni Pan zachowanie polskiej opozycji wobec Ukrainy?
W Polsce nie ma czegoś takiego jak opozycja. Jest PiS jako partia opozycyjna, reszta to partie kontrolowane przez byłe komunistyczne służby specjalne. Nie ma co komentować ani wystąpień pana Millera, ani pana Palikota, bo to tylko funkcja rosyjskich interesów. Podobnie rzecz wygląda jeśli chodzi o PO, zakładaną przez ludzi ze służb specjalnych, która od momentu wygrania wyborów prowadzi uległą wobec Rosji, prorosyjską politykę.
W takim razie, jak Pan oceni działania PiS w kwestii Ukrainy? Pana partia była na początku bardzo aktywna, chwalona za to, a potem wydaje się, że nieco ustąpiliście pola.
PiS co by nie chciał zrobić, nie zastąpi instytucji państwa polskiego. PiS musi szanować suwerenność Ukrainy, i musi szanować wolę Ukraińców. Ten konflikt, który tam wyrósł, Ukraińcy musieli rozwiązać własnymi siłami i PiS zrobił to, co powinien: solidaryzował się z narodem Ukraińskim, docenił jego determinację i dążenie do życia w niepodległym i wolnym państwie. Liderzy PiS byli obecni na Majdanie, w centrum wydarzeń, na skalę naszych możliwości udzielaliśmy także pomocy materialnej. PiS zachował się tak, jak powinno się zachować państwo polskie, realizując nasze interesy narodowe i naszą polską rację stanu. Nie słyszałem, mówiąc szczerze, żadnych zarzutów wobec polityki Prawa i Sprawiedliwości w sprawie Ukrainy.