– To jest przesłuchanie rządu, dyktowanie, co ma być zrobione – powiedziała prof. Monika Płatek po przeczytaniu protokołu, do którego starała się dotrzeć od 2012 roku. Dotyczy on spotkania rządu z Episkopatem. Zdaniem znanej karnistki, spotkanie wyglądało jak zaproszenie rządu "na dywanik".
Prof. Monika Płatek wielokrotnie zwracała uwagę, że bezskutecznie stara się o dostęp do protokołów ze spotkania. – Kościół nie ma żadnej odpowiedzialności za politykę w państwie, a jednak od wielu miesięcy nie mogę się doprosić raportu ze spotkania Episkopatu i strony rządowej, które dotyczyło kwestii ratyfikacji konwencji Rady Europy o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy w rodzinie. Dotyczy ona również skutecznym zwalczaniu molestowania seksualnego dzieci – mówiła w obszernym wywiadzie dla naTemat.pl.
Dziś na antenie radia TOK FM opowiedziała o swoich wnioskach po zapoznaniu się z dokumentami. – Episkopat mówiąc, że zajmuje się sprawami rodziny, zajmuje się sprawami swoich wpływów. Mówiąc, że zajmuje się edukacją, zajmuje się religią w szkołach. (...). Obie strony przy tym nie dostrzegają, że jest łamane prawo. Np. pierwsze ustalenia co do religii w szkole już dawno zostały połamane. Brakuje mi w tym równowagi, nie ma głosu obywateli, które byłyby słuchane przez władze – mówiła prof. Płatek w TOK FM.
Karnistka uważa, że przebieg Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu z 2012 roku był dla niej uderzający. Jej zdaniem, trudno jest mówić o "wspólnej" komisji. – To jest przesłuchiwanie rządu, dyktowanie, co ma być zrobione. To się odbywa jak wizyta na dywaniku, a nie rozmowa partnerów. Ale trzeba przyznać, że rząd stara się trzymać linii prawa. Tylko dlaczego musi się tłumaczyć i walczyć o to, żeby zachowane było prawo? – pytała retorycznie prof. Monika Płatek.