[url=http://shutr.bz/1huYK08]Michelle Obama[/url] chce walczyć z cukrem w diecie Amerykanów.
[url=http://shutr.bz/1huYK08]Michelle Obama[/url] chce walczyć z cukrem w diecie Amerykanów. Fot. Shutterstock.com / jdwfoto

Pierwsza dama USA w trosce o zdrowie obywateli chce zrewolucjonizować sposób, w jaki przedstawia się na opakowaniach wartość odżywczą produktów: mniej uwagi ma być poświęcone tłuszczom, a więcej – cukrom. Za tą zmianą stoi poparte badaniami przekonanie, że tłuszcze nie są wcale tak groźne, jak wmawiali nam dotąd eksperci. Ale czy na pewno tak jest?

REKLAMA
Rewolucyjna propozycja Michelle Obamy jest częścią realizowanej przez nią kampanii “Let’s move”, której celem jest walka z otyłością amerykańskich dzieci. Jak zauważa BBC, pomysł pierwszej damy może doprowadzić do największej od ponad 20 lat zmiany na etykietach produktów spożywczych. A wszystko w imię “zdrowia amerykańskich rodzin”.
Obama chce m.in., by na opakowaniu wyraźniej wyeksponowana była całkowita liczba kalorii, a także, by stosować bardziej realistyczne definicje przeciętnej “porcji” konsumowanego produktu. Projekt zakłada natomiast, że producenci nie będą już musieli informować konsumentów o tym, jaką dokładnie wartość energetyczną mają zawarte w produkcie tłuszcze różnych rodzajów.
Ta pozornie nieistotna zmiana ma w opinii Kate Dailey z BBC duże znaczenie: jest dowodem, że dietetycy kończą powoli trwającą od końca XX wieku wojnę z tłuszczem. “To cukier stał się nowym tłuszczem” – cytuje dziennikarka opinię żywieniowego eksperta.
Nie taki tłuszcz zły?
Zajmujący się na New York University żywieniem profesor Marian Nestle tłumaczy w rozmowie z BBC, że w latach 80-tych i 90-tych sądzono, że najprostszym sposobem zredukowania liczby kalorii jest zredukowanie ilości konsumowanego tłuszczu.
Wybuchła więc moda na beztłuszczowe produkty typu “light” czy “slim”. Ale dziś wiadomo już, że często nie są one wcale zdrowe. – Jeżeli chodzi o produkcje żywności light, to ja proszę moich pacjentów o omijanie ich szerokim łukiem – mówi Katarzyna Pryzmont, dietetyk MediLife Polska.
Katarzyna Pryzmont
dietetyk MediLife Polska

Według definicji, produkt light, powinien mieć o 30-40% mniej energii niż jego tradycyjna forma. Proszę wziąć do ręki jogurt truskawkowy. Ten tradycyjny ma 60kcal w 100g, a jego light odpowiednik tylko 10kcal mniej. A serki z opisem 0% tłuszczu? To taka sama bomba kaloryczna, bo aby nadal pysznie smakował, producent uzupełnił wartość odżywczą cukrem!


Ale są i inne argumenty, by nie demonizować roli tłuszczu w naszej diecie. Cytowane przez BBC szwedzkie badanie wykazało, że pełnotłuszczowe potrawy sprawiają, że szybciej czujemy się syci, więc... mniej jemy i w konsekwencji nie tyjemy.
– Tłuszcz jest niezbędnym składnikiem diety. Ułatwia przełykanie pokarmu, jest ważnym źródłem energii dla tkanek i narządów. Tak więc dieta bez tłuszczów jest po prostu niezdrowa i nawet niebezpieczna. Z drugiej strony, nadmiar tego składnika, który odkłada się w komórkach, powoduje szereg schorzeń – mówi Katarzyna Pryzmont.
Umiar naszym ratunkiem
Pryzmont potwierdza też tezę BBC o dużej szkodliwości nadmiaru cukru: – Nie od dziś wiadomo, że jest największym wrogiem osób odchudzających się – mówi.
– O cukrach wiemy nieco więcej niż jeszcze 20 lat temu: okazało się na przykład, że fruktoza wcale nie jest dla naszego zdrowia tak korzystna, jak sądzono. Dlatego powtarzany kiedyś slogan „warzywa i owoce 5 razy dziennie” odchodzi do lamusa. Wystarczy, jeśli po porcję owoców w ciągu dnia sięgniemy raz – dodaje dr Aleksandra Czarnewicz-Kamińska, trener żywieniowy.
Jej zdaniem w polskiej rzeczywistości trudno jest jednak mówić o konieczności “wypowiedzenia wojny cukrom”, co w USA chce zrobić Michelle Obama.
dr Aleksandra Czarnewicz-Kamińska

Choć problem nadmiernej ilości cukrów w diecie występuje także w Polsce, co widać np. po wzroście zachorowań na cukrzycę, nie wydaje mi się, żeby zjawisko było równie poważne jak w USA. Tam “wojna z cukrem” rzeczywiście jest potrzebna – pamiętajmy o tym, że amerykańskie produkty spożywcze są generalnie znacznie bardziej słodkie niż w Europie.


Dr Czarnewicz-Kamińska nie widzi też potrzeby, by wzorem Amerykanów zmieniać sposób prezentowania informacji na etykietach: – Jeśli weźmiemy do ręki opakowanie, zwykle mamy podaną wartość energetyczną i odżywczą, a w niej ilość białka, węglowodanów czy tłuszczów. Pytanie tylko, czy konsumenci czytają te etykiety i czy potrafią interpretować podane na nich wartości – mówi nasza rozmówczyni.
– Zanim szczegółowo media zaczną analizować co lepsze, co zdrowsze, zwykłym konsumentom przypominam o najlepszej metodzie, czyli zachowaniu umiaru w spożyciu produktów spożywczych – podsumowuje dywagacje o cukrach i tłuszczach w naszej diecie Katarzyna Pryzmont.