- Gwałty zostały wręcz zalegalizowane - mówi prof. Betsy Stanko. I to nie opinia na temat ostatnich tragicznych wydarzeń z Indii, gdzie co kilka dni dochodzi do kolejnego brutalnego gwałtu. To opinia, która nasuwa się po analizie danych na temat zgwałceń z serca europejskiej demokracji.
Prof. Betsy Stanko na zlecenie brytyjskich władz analizuje bowiem przebieg spraw dotyczących zgwałceń, którymi zajmowała się wyspiarska policja i tamtejszy wymiar sprawiedliwości. Już tylko szkic przygotowywanego raportu pokazuje, iż dane na ten temat są zatrważające. Choć wiele mówi się o tym, że każda ofiara gwałtu powinna nie bać się poszukiwania pomocy, ogromna liczba tych, które się na to zdecydowały zostały pozostawione samym sobie.
Z ustaleń prof. Stanko wynika, iż szczególne problemy z dochodzeniem sprawiedliwości po gwałcie mają kobiety, które powinny być otoczone szczególną opieką służb. Aż 18 proc. ofiar gwałtów w Wielkiej Brytanii to bowiem kobiety z problemami psychicznymi lub niedostosowane społecznie. Prawie połowa z nich nie miała szans na pomoc ze strony policji lub wymiaru sprawiedliwości.
- Gwałty na nich bardzo rzadko prowadzą do ukarania sprawcy. I w ten sposób sprawiono, iż te gwałty zostały zalegalizowane - mówi wprost Betsy Stanko.
Z jej analizy wynika bowiem, iż aż 40 proc. przypadków gwałtów na osobie z problemem psychicznym zostało zbagatelizowanych. Jeszcze gorzej na Wyspach traktuje się zgwałcone kobiety lub mężczyzn, których cechuje nieprzystosowanie do społeczeństwa. W tych przypadkach aż 67 proc. doniesień o gwałcie zostało ostatecznie bez rozstrzygnięcia.
Zatrważają już dane procentowe. Jeszcze bardziej skalę problemu widać jednak, gdy przeniesie się je na twarde liczby. Wtedy okazuje się, że nawet osiem z około siedemdziesięciu tysięcy gwałconych co roku w Wielkiej Brytanii kobiet zostaje bez pomocy. Tylko ze względu na swoja chorobę lub nieporadność.