Kryzys na Krymie to czas, kiedy każde słowo może okazać się punktem zapalnym. Dotyczy to również Łukasza Grzelaka z SLD, który w dość odważny sposób skomentował zaognioną sytuację na linii Rosja - Ukraina. Jego zdaniem, rosyjska interwencja to wyraz troski o demokrację. – Może odejdźmy od tej poprawności politycznej i zastanówmy się czy celem zachodu jest zawsze konfrontacja z Rosją? – napisał młody działacz.
Opinia młodego działacza SLD z pewnością nie będzie miała większego znaczenia dla samego konfliktu na Krymie, ale nad nim samym gromadzą się czarne chmury. Trudno bowiem usłyszeć w Polsce głos, który popierałby imperialistyczne działania Rosjan. Nawet sami Rosjanie, zarówno ci mieszkający w samej Rosji, jak i w Polsce wyrażają swój sprzeciw wobec interwencji. – Mam dość poprawności politycznej względem Ukrainy i choć wielu z was to zbulwersuje to muszę to napisać – czytamy na Facebooku.
Zdaniem Grzelaka, poprawność polityczna sięga granic absurdu i zamiast chronić konstytucyjne organy, chroni się rewolucjonistów. – Tak naprawdę Rosja podejmując interwencję na Ukrainie stoi dziś na straży demokracji jak wielokrotnie na tej straży stawali Amerykanie w różnych krajach! – uważa polityk.
Jak mówi, nie trafia do niego argumentacja o korupcji, przekrętach i złodziejstwie na szczytach władzy. – Bo skoro naród jest skorumpowany i nauczony kraść, to wybierze takich swoich przedstawicieli i takich wybrał. Jak np we Włoszech 60% społeczeństwa będzie w mafii to naturalnym będzie, że na swojego przywódcę narodu społeczeństwo to wybierze mafiozę – czytamy na Facebooku.
Młody polityk wyraża zdziwienie obecną sytuacją, która porównuje do... wojny o Falklandy. – W latach 80-tych Wielka Brytania wypowiedziała wojnę Argentynie bo chroniła 200 mieszkańców brytyjskich na Falklandach to było cacy! Ale jak Rosjanie interweniują u swych granic w celu stabilizacji sytuacji i ochrony kilku milionów własnych obywateli to już jest źle? – pyta retorycznie Łukasz Grzelak.
Problem Ukrainy To głównie narodowcy ukraińscy, którzy obalili siłą LEGALNIE i Demokratycznie wybrany rząd i prezydenta (przypomnijmy że nasi parlamentarzyści jeździli na Ukrainę pilnować wyborów) to był istny zamach stanu to tak jak by pan Bosak i inni liderzy skrajnie prawicowych i nacjonalistycznych ugrupować zrobili duży protest w Warszawie i obalili rząd Tuska oraz Komorowskiego, a następnie zrobili się ministrami i premierami. Mnie nie dziwi, że policja użyła siły przeciw Majdanowcom. Bowiem parafrazując znane powiedzenie - Kto podnosi rękę na system i ustrój-na państwo, powinien liczyć się, że państwo mu tą rękę odrąbie. CZYTAJ WIĘCEJ