Podczas gdy polscy przyszli emeryci gromadzą w ZUS papierowe deklaracje, seniorzy z całego świata inwestują pod naszym nosem. Biurowce i drapacze chmur w Warszawie i innych dużych miastach pracują na konto przyszłych emerytów z Niemiec, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, a nawet farmerów z Irlandii.
Sprzedaż za 121 mln euro biurowca Mokotów Nova w Warszawie to największa transakcja na rynku nieruchomości biurowych ostatnich miesięcy. Nowy i zasiedlony pracownikami firm: BMW, Hyundai, LG oraz Oriflame budynek przeszedł w ręce funduszu Curzon Capitals Partners. Niby nic specjalnego gdyby nie fakt, że na budynku będą teraz zarabiać przyszli emeryci z Wielkiej Brytanii. Tak się składa, że CCP to finansowe ramię brytyjskiego funduszu emerytalnego, który pomnaża składki osób pracujących na Wyspach.
Jarosław Zagórski, dyrektor Ghelamco, firmy, która wybudowała budynek mówi, że większość lub prawie wszystkie nowoczesne biurowce w centrach dużych polskich miast pracują na konto zagranicznych emerytów. - Dla funduszy to świetny biznes, ze względu na stałe dochody i niskie ryzyko – mówi Jarosław Zagórski. Wymienia inne transakcje. Pod koniec maja 2013 roku niemiecki fundusz emerytalny kupił za 120 mln euro budynek Senator w Warszawie, gdzie biura wynajmują: Orlen, Rabobank, operator bankomatów Euronet.
Emerytura z metra kwadratowego
Taki wynajęty międzynarodowym korporacjom biurowiec to działająca niemal bezobsługowo maszynka do zarabiania pieniędzy. Za wynajęcie metra kwadratowego powierzchni biurowej w Warszawie płaci się 304 euro rocznie. Pustostanów jest niewiele. Choć ceny najmu nieznacznie spadają, stopa zwrotu z inwestycji wynosi 6,25 proc. - wynika najnowszych danych analizującej ten rynek firmy Cushmann&Wakefield.
To mniej więcej tyle, ile wynosi wieloletnia średnia waloryzacji składek w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, z jedną tylko różnicą. Niemieccy i brytyjscy ubezpieczeni są pośrednio właścicielami cząstki realnego biznesu w Polsce. Podczas gdy Polak wpłacający składki do ZUS zbiera jedynie wirtualne dane o zgromadzonym kapitale. Ten realny kapitał natychmiast jest transferowany do osób współcześnie otrzymujących emerytury.
- Dramat współczesnego pokolenia pracujących Polaków polega na tym, że z własnych podatków i składek muszą sfinansować emerytury dzisiejszych emerytów oraz zebrać kapitał na swoją przyszłość – mówi Jeremi Mordasewicz, ekspert systemu emerytalnego w konfederacji pracodawców Lewiatan. Najgorsze jest jednak uświadomienie sobie, że zagraniczni emeryci inwestują tak świetnie w kraju, gdzie system emerytalny właśnie dogorywa.
Kto spija naszą śmietankę
Jeśli pójść tropem transakcji na rynku nieruchomości, trafimy do krajów, gdzie emeryci żyją dostatnio, ich narodowe „zusy” nie planują stu-miliardowych dziur w budżecie, a politycy nie nacjonalizują oszczędności emerytalnych obywateli zgromadzonych w funduszach emerytalnych.
Hiszpańscy emeryci za pośrednictwem Azora Europa zarabiają na wynajmowaniu krakowskiego biurowca Green Office, gdzie mieści m.in. siedziba firmy Motorola Solutions, a także wynajmie Millenium Office, zagłębia biurowo-bankowego niedaleko ulicy Wołoskiej w Warszawie. Pięć minut jazdy tramwajem dalej przy Marynarskiej inwestuje fundusz emerytalny farmerów z Irlandii. Z kolei fundusz IFM, pomnażający oszczędności emerytalne australijskich nauczycieli, jako udziałowiec spółki Dalkia inwestuje w polską branżę ciepłowniczą, m.in. w Poznaniu.
- Warszawa to po Londynie, Paryżu i Frankfurcie jeden z najbardziej dochodowych rynków w Europie – chwalił nas Bernhard Berg, prezes zarządu IVG Institutional Funds. Światowe aktywa IVG to 11 mld euro. Kilka lat temu Niemcy zadeklarowali, że zainwestują w Warszawie 100 mln euro. Przy ich udziale powstał między innymi budynek Horizon Plaza w biurowej części Mokotowa.
Jeszcze pod koniec budowy, kiedy 90 proc. powierzchni miało już najemców „budynek-biznes” kilkakrotnie przechodził z rąk do rąk różnych inwestorów. IVG niedawno zwiększył pulę inwestycji do 200 mln euro, stając się właścicielem 16 budynków. Dodatkowe środki pochodzą od niemieckich firm ubezpieczeniowych i funduszy emerytalnych oraz inwestorów instytucjonalnych z Austrii – czytamy w komunikacie spółki.
Polak nie potrafi?
- Niech ktoś pokaże mi biurowiec albo galerię handlową w Warszawie należącą do polskiej firmy. Wszystkie są własnością funduszy z Niemiec Austrii, Wielkiej Brytanii i USA. Dlaczego tego samego nie mieliby robić Polacy? Dlaczego polscy emeryci nie mogą czerpać z tego zysków? – pyta na łamach magazynu Wirtualny Nowy Przemysł Jan Motz, prezes polskiej spółki Capital Park budującej biurowce.
Biznesmen to twórca jednego z nielicznych polskich funduszy nieruchomościowych Real Estate Assets Income FIZ AN. Znajduje się w nim 39 zarządzanych przez Polaków nieruchomości. Inwestorzy mogą spodziewać wypłaty około 7-8 proc. zysku. Kiedy spłacone zostaną kredyty obciążające przychody z najmu, dywidenda wzrośnie do 13 proc.
Pytania Jana Motza to gorzka aluzja do nowych przepisów o reformie systemu emerytalnego. Otwarte Fundusze Emerytalne nigdy nie mogły bezpośrednio inwestować nieruchomości. A nawet teraz, kiedy zablokowano im możliwość inwestowania w obligacje Skarbu Państwa, nie dano nic w zamian. Z 34 krajów OECD Polska jest jednym z nielicznych, które nie stworzyły możliwości systemowego budowania emerytury w oparciu o bezpośrednie inwestycje w nieruchomości. Niemcy inwestują w ten sposób 2,4 proc. kapitału, Austriacy 3 proc. ale Finowie i Portugalczycy nawet 11 i 12 proc. oszczędności emerytalnych.
Polskie OFE mogą jedynie kupować akcje firm inwestujących w nieruchomości. Trudno jednak o dużą skalę. Na polskiej giełdzie notowany jest Polski Holding Nieruchomości (wyceniany na 1,2 mld zł) jednak trzy czwarte akcji sprywatyzowanej firmy trzyma Skarb Państwa.
Tymczasem przechodzi nam koło nosa transakcja dekady. Po ośmiu latach nabijania kieszeni najpierw niemieckim, a później amerykańskim emerytom na sprzedaż wystawiony zostaje Rondo1, najbardziej ekskluzywny warszawski wysokościowiec. Według spekulacji "Pulsu Biznesu" fundusz Black Rock chce go sprzedać za 350 mln euro, inne wyceny mówią o wartości nawet 560 mln euro. Chcielibyście mieć taką lokatę na 6 procent rocznie?