
Prokurator generalny Andrzej Seremet zatwierdził wniosek o uchylenie immunitetu Przemysławowi Wiplerowi. W dokumencie znajduje się dokładny opis tego, co wydarzyło się w nocy 30 października przed jednym z klubów przy ulicy Mazowieckiej. Pijany poseł miał kopać policjanta, jego koleżankę uderzyć w brzuch, a wszystko okrasić całym potokiem wulgaryzmów i wyzwisk.
Wipler odepchnął policjanta, cofnął się na chodnik. Policjant złapał jego rękę. Obaj upadli na chodnik. Policjant próbował założyć kajdanki na ręce posła. Ten się wyrywał i kładł się na policjanta. Podbiegła policjantka. Złapała posła za nogi. Wywiązała się szarpanina, padały wulgaryzmy. Poseł kopał leżącego pod nim policjanta w udo, a policjantkę w brzuch. CZYTAJ WIĘCEJ
Z odsieczą przyszli policjantom taksówkarz i ochroniarz z pobliskiego klubu – dopiero oni pomogli obezwładnić Wiplera. Po wylegitymowaniu okazało się, że to poseł, choć wcześniej krzyczał do policjantów „Wy k***y, jestem posłem!”. Nawet po skuciu Wipler sprawiał kłopoty – musiano mu zawiązać plastikowe kajdanki, ale poseł je przerwał. Spokojniejszy zrobił się na komendzie, skąd trafił do szpitala.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"

