Nie wszędzie święta wielkanocne wyglądają tak samo. Polska obfituje w miejsca gdzie zachowały się stare obyczaje ludowe. Niektóre z nich wywodzą się z tradycji, która sięga setek lat wstecz – do czasów pogańskich.
Tradycja obdarowywania drobnymi prezentami w Wielkanoc przyszła do nas z Niemiec, na co wskazuje jej popularność przede wszystkim na Śląsku i miejscami w innych zachodnich regionach kraju. Ślązacy nazywają ten zwyczaj jak i same podarki Zajączkiem, bo to właśnie ten sympatyczny ssak – pogański symbol płodności – ma rozdawać dzieciom słodycze. Czekoladowe jajka, cukierki i słodkie figurki samego bohatera tej tradycji ukrywane są przez rodziców czy to w domu, czy na podwórku, po czym odbywają się wielkie poszukiwania. W zależności od regionu czasem słodycze po prostu daje się dzieciom przy stole, a miejscami także dorośli przynoszą sobie coś słodkiego na ząb. Niektóre śląskie dzieci są podwójnie szczęśliwe, bo dostają także upominki w Wielki Czwartek od swoich rodziców chrzestnych.
Znęcanie się nad Judaszem
Kiedyś ważną częścią tradycji dni przed Wielkanocą było w różnych częściach kraju przedstawianie karania apostoła Judasza za wydanie swojego nauczyciela Jezusa Chrystusa w ręce Sanhedrynu. Kukły (często ze słomy) obrazujące czarny charakter Nowego Testamentu były torturowane na przeróżne sposoby. W niektórych miejscach palono je, w innych topiono. Najczęściej jednak za słowami Ewangelii według Mateusza, która jako jedyna opisuje historię końca Judasza (Mt 27, 5 Rzuciwszy srebrniki ku przybytkowi oddalił się, potem poszedł i powiesił się), zakładano kukłom pętle na szyje i wieszano na konarze drzewa czy na wieży kościelnej. Wcześniej wbrew przekazowi z Biblii w niektórych regionach sądzono tę zbitkę słomy, a gdy już sobie dostatecznie długo powisiała, zrzucano ją na ziemie, po czym zebrani kopali, opluwali czy ciągnęli ją końmi przez miejscowość. Te „obrzędy” odprawiano, w zależności od wsi czy miasta, od Wielkiej Środy do Wielkiej Soboty. Zwyczaj nazywano Judaszem, bądź Judaszkami.
Do dziś takie przedstawienia odbywają się w bardzo nielicznych miejscowościach. Do niedawna jednym z najbardziej znanych miejsc gdzie można było zobaczyć Judasze był Pruchnik (zobacz zdjęcia tu i tu). Z kolei w Skoczowie na Śląsku Cieszyńskim wciąż kultywowane są pochody z Judoszem. Tam ceremoniał obejmuje przejście po mieście mężczyzny ubranego w kostium ze słomy z przywieszonymi kolorowymi wstążkami i symbolami trzydziestu srebrników. Przy akompaniamencie głośnych okrzyków tłumu „kle-kle-kle” i stukocie drewnianych klekotek, Judasz jest odprowadzany przez galowo ubranych strażaków z ochotniczej straży pożarnej. Po drodze między innymi kłania się władzom miasta. Na koniec Judasz jest palony, oczywiście już bez strażaka w środku.
Tradycja karania Judasza wywodzi się z pogańskich źródeł. Kościół zaadaptował istniejące obrzędy, które były związane z przyjściem wiosny i żegnaniem zimy. Nie bez przyczyny przypomina zwyczaj topienia czy palenia Marzanny – przedstawiającej zimę, głód, chłód i śmierć. Niestety karanie Judasza ma swoje ciemne strony. Tradycja ta miała czasem podtekst antysemicki – kukły bywały opatrzone w Gwiazdę Dawida czy przybierano je na wzór stereotypowego i karykaturalnego przedstawienia Żydów (zobacz zdjęcie).
Śmigus-dyngus, czyli lany poniedziałek
Poniedziałek wielkanocny obfituje w przeróżne regionalne zwyczaje. W Krakowie, co roku odbywa się wtedy Emaus, czyli odpust, który ma miejsce przy klasztorze Norbertanek. Pochodzi z tradycji odwiedzania kościołów, które znajdowały się poza murami miasta. Przyciąga przede wszystkim kramami pełnymi słodyczy i zabawek, ale także specyficznymi drewnianymi figurkami żydów czytających Torę, czy grających na instrumentach.
Śmigus-dyngus nie może się obejść bez oblewania wodą. To pogańska tradycja związana z odradzającą się wiosną. W niektórych regionach smaga się także witkami – najlepiej wierzbowymi. Miejscami zachował się też zwyczaj kropienia pól wodą święconą, co ma zapewnić oczywiście dobre plony. Polewać mogą też Dziady Śmigustne, lub inaczej Śmiguśnioki. We wsi Dobra w powiecie limanowskim młodzi ludzie przebierają się w słomiane kostiumy, zakładają maski i uzbrajają się w wiadra, oraz strzykawki-strzelby na wodę. Dmą w trąby, hałasują, zaczepiają prosząc o datki i okazjonalnie polewają szczególnie tych, którzy nie chcą się wykupić.
Inną regionalną tradycją jest Siuda Baba. To zwyczaj ludowy także pochodzący z Małopolski. Obecnie jest odtwarzany we wsi Lednica Górna w pobliżu Wieliczki. Siuda Baba to mężczyzna przebrany za kobietę, w chuście na głowie i ze sznurem korali z kasztanów albo ziemniaków na szyi. Ma usmoloną twarz i ręce. W towarzystwie swojego pomocnika czerni ludzi sadzą na szczęście. Ten zwyczaj wziął się prawdopodobnie z historii o kobiecie pilnującej pogańskiego świętego ognia.
To oczywiście nie wszystkie regionalne zwyczaje. Miejscami zachowały się takie jak pogrzeb żuru i śledzia, pojedynki na pisanki, czy śpiewanie regionalnych pieśni kolędniczych (zwanych dyngusami, albo racyjkami). Znacie jakieś inne Wielkanocne tradycje? Czy warto je utrzymywać? Co z nich mamy? Podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach.