“Czy w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainie Polskę powinien reprezentować prorosyjski artysta?” – pyta “Gazeta Polska” atakując TVP i Donatana, który wystąpi na tegorocznej Eurowizji. Dziennikarze domagali się też ujawnienia, kto zadecydował o wyborze rapera na naszego reprezentanta. – TVP nie będzie pomagać w lustrowaniu ludzi – odpowiada rzecznik telewizji.
O tym, że część prawicowych dziennikarzy (delikatnie mówiąc) nie pała sympatią do autora przeboju “My Słowianie”, wiadomo nie od dziś. Wystarczy przypomnieć, że felietonista portalu "Polonia Christiana. Prawa strona internetu" porównywał artystę do Hitlera i oskarżał o promocję pogaństwa oraz demonicznych praktyk. A wszystko to na zlecenie Rosji.
Jeszcze bardziej wyraźnie sprawę postawił Piotr Lisiewicz z “Gazety Polskiej Codziennie” nazywając hit Donatana i Cleo “ruską ściemą”, która “idealnie wpisują się w rosyjską strategię”.
I choć na jakiś czas o Donatanie zapomniano, prawicowi dziennikarze znów zwrócili na niego uwagę: bo czy fakt, że jego wybór na reprezentanta Polski na Eurowizji zbiegł się w czasie z rosyjską agresją na Krymie, to przypadek? Niektórzy twierdzą oczywiście, że nie.
"TVP nie zajmuje się lustrowaniem ludzi"
“Rzecznik TVP nie chciał ujawnić listy osób zasiadających w komisji, która podjęła decyzję o wybraniu utworu „My, Słowianie” na polskiego reprezentanta w konkursie Eurowizji” – alarmuje portal Niezalezna.pl. Portal przypomina też o rosyjskim pochodzeniu Donatana, a także deklarowanej przez niego w przeszłości sympatii dla polsko-rosyjskiego zbliżenia, wrogości wobec katolicyzmu i cytatach o Armii Czerwonej, która wyzwoliła Polskę.
– TVP nie będzie pomagać w lustrowaniu ludzi – mówi w rozmowie z naTemat rzecznik publicznej telewizji Jacek Rakowiecki o tym, dlaczego nie podał redaktorom “Gazety Polskiej” składu komisji, która decydowała o obsadzie naszego miejsca na Eurowizji. Rakowiecki nie ma bowiem wątpliwości, że dziennikarze z wiedzy tej skorzystaliby tylko po to, by członkom komisji wyszukać “dziadków w KGB”. – Poza tym ta lista jest jawna. Była drukowana w jednym z branżowych magazynów – dodaje rzecznik TVP.
Rakowiecki opinie na temat rzekomych proputinowskich sympatii Donatana nazywa “idiotyzmem”. – Przecież Polacy i Ukraińcy to też Słowianie. Co więcej nikt rozsądny w Polsce nie obarcza chyba winą za to, co dzieje się na Krymie, zwykłych Rosjan. Rosyjska agresja to wynik działań władców tego kraju – dodaje rzecznik TVP.
Zawłaszczanie sukcesu?
– Nie sądzę, żeby piosenka my “My Słowianie” miała jakiś ukryty polityczny podtekst – mówi dziennikarz muzyczny i bloger naTemat Marcin Gnat. – Mam wrażenie, że doszło tu do pewnej nadinterpretacji faktu, że Donatan ma rosyjskie korzenie – mówi Gnat dodając, że jego zdaniem działania “Gazety Polskiej” to sztuczna próba wtłoczenia muzyka w polityczne i światopoglądowe spory.
– Tak samo próbowano zawłaszczać sukces Kamila Stocha. I działanie to miało równie kruche podstawy: z tym że wtedy chodziło o biało czerwoną szachownicę na hełmie skoczka – mówi Marcin Gnat sugerując, że najpewniej tak Stoch, jak Donatan, nie zamierzają wcale brać udziału w “wojnie polsko-polskiej”, tylko “robią swoje”: pierwszy zajmuje się sportem, drugi muzyką.
Nasz bloger przyznaje jednak, że w obliczu wydarzeń na Ukrainie piosenka o jedności Słowian może wzbudzić na Eurowizji pewien niesmak: skoro wszyscy widzą, że na Ukrainie w każdej chwili Słowianie mogą zacząć do siebie strzelać, jaki sens ma jej śpiewanie?
Ale Gnat twierdzi, że równie dobrze kryzys na Krymie może przysporzyć piosence fanów: – Ten utwór może być przypomnieniem, że zwykli ludzie: Polacy, Rosjanie, Ukraińcy, mogą się porozumieć niezależnie od woli polityków – mówi nasz bloger. – Trzymam kciuki za tę piosenkę. Mam nadzieję, że będzie to jeden z lepszych polskich występów na Eurowizji – podsumowuje Gnat.
Sprawy nie chciał komentować manager Donatana Marcin Owczarek: – Nie czytam “Gazety Polskiej” i nie komentuję publikowanych w niej tekstów. To niepoważne medium, nie zamierzam robić im reklamy – ucina, przypominając poprzednie ataki prasowe na Donatana.
A może Czamara to jednak nie do końca taki polski wieśniak, skoro za swoją drugą ojczyznę uważa Rosję – wszak tam, a właściwie w ZSRR spędził kawałek swojego dzieciństwa. CZYTAJ WIĘCEJ
Piotr Lisiewicz
"GPC"
Strategie carskie i sowieckie idealnie dostosowują one [Rosyjskie służby - przyp. red.] do pojawiających się coraz to nowych narzędzi politycznych. Kiedyś te same efekty osiągać chciały, rusyfikując Polaków w szkołach, dziś internet czy przemysł rozrywkowy to naturalne instrumenty ich oddziaływania. CZYTAJ WIĘCEJ