I-Dosing zdobywa coraz więcej fanów. Badacze są sceptyczni.
I-Dosing zdobywa coraz więcej fanów. Badacze są sceptyczni. shutterstock.com

Buczą, świszczą, przypominają wycie rogu. Dają wrażenie, jakby dźwięk pochodził z głowy, nie z zewnątrz. Mogą relaksować i przerażać. Dosy. Wirtualne narkotyki.

REKLAMA
Na nagraniu widać młodego chłopaka. Bluza z kapturem, na uszach słuchawki, na twarzy niemal ekstatyczny wyraz. Mija kilkadziesiąt sekund, nagle ciałem chłopaka wstrząsa dreszcz, a jego twarz wykrzywia wyraz strachu. Na innym pojawia się dziewczyna. Pełny relaks, rozanielona twarz. Witajcie w świecie I-Dosingu, czyli muzycznego haju. Świata, w którym narkotyków się nie zażywa, tylko…się ich słucha.
W Stanach Zjednoczonych moda na I-Dosing zaczęła się kilka lat temu, szybko zyskując zarówno zagorzałych fanów, jak i duże grono sceptyków uważających, że przygoda z cyfrowym hajem może prowadzić do eksperymentów z prawdziwymi narkotykami, a u bardziej wrażliwych osób wywołać problemy natury psychologicznej. O co chodzi? O synchronizację półkul mózgowych poprzez słuchanie dudnień różnicowych. W praktyce wygląda to tak, że lewym uchem łapie się tony o innej częstotliwości, niż prawym, co prowadzi – według części badaczy oraz fanów "dosów" – do zmian stanów świadomości. Stąd nazwy "dosów", czyli utworów, które te zmiany mają powodować – "heroina", "pejotl", "opium" czy "prozac".
W trakcie słuchania utworów (buczenia, świszczenia) pojawiają się zmiany stanów świadomości takie, jak podczas zażywania narkotyków. Reakcje są różne, a fani I-Dosingu chętnie dzielą się wrażeniami na forach. Zachwalają jeden "towar", ostrzegają przed innym. "Osobiście polecam zabawę z Marijuaną oraz Peyote" – pisze jeden. "Cieszę się, że mnie to tak bardzo mocno wzięło(..) ale to było coś strasznego i naprawdę nigdy w życiu tak się nie bałem" – pisze inny. "Polecam i to bardzo…ciężkie ręce, nic mi się nie chciało", "bardzo uśmiechnięty byłem", "trochę zaschło mi w ustach", "nie da się tego opisać słowami, ale to w końcu najmocniejszy narkotyk(…) ten dosik jednak w małym stopniu uzależnia" – piszą inni, opisując przy okazji wrażenie ciężkich rąk, powiek, uczucie paraliżu i bezwładu.
Z tych powodów w USA, gdzie jest najwięcej stron, z których można pobrać oprogramowanie (za darmo) oraz dosy (za opłatą), część specjalistów ostrzega przed działaniem I-Dosingu. "Dzieciaki będą się pchały na te strony tylko po to, żeby zobaczyć, o co w tym chodzi, a to może je zaprowadzić do innych miejsc" – powiedział Mark Woodward z Oklahoma Bureau of Narcotics dodając, że chęć do spróbowania I-Dosingu może oznaczać chęć do eksperymentów z narkotykami. Ponadto strony, z których można ściągnąć oprogramowanie do słuchania dosów i same utwory mogą zachęcać do wizyt na innych stronach, które oferują nie wirtualne narkotyki, ale te prawdziwe. Niektóre amerykańskie szkoły ostrzegają rodziców przed I-Dosingiem po tym, jak kilkunastu uczniów zgłosiło się do psychologów i psychiatrów z problemami wywołanymi (lub aktywowanymi) słuchaniem dosów.
W Polsce na razie I-Dosing nie jest znany terapeutom od uzależnień. Nie ma też wiarygodnych badań na temat tego, czy słuchanie dosów faktycznie może prowadzić do stanów zbliżonych do narkotycznego odurzenia. Specjaliści zalecają jednak ostrożność. –
– W Polsce w świecie terapii uzależnień zjawisko nieznane, jednak okiem terapeuty uzależnień, każda aktywność, która nadmiernie angażuje uwagę odciągając ją i zaangażowanie emocjonalne osoby od normalnego życia i kontaktów z ludźmi może być uznana za niefunkcjonalną przynajmniej – mówi psycholog Wiesław Nowak, terapeuta uzależnień Centrum Rozwoju Osobistego Alter. – Jeśli zaś stanie się zbyt częstym zajęciem pochłaniającym czas kosztem innych aktywności, kosztem życia osobistego, rodzinnego, zawodowego, powodując straty w tych obszarach, jeśli uprawiana jest pomimo ponoszenia tych strat, można ją uznać za uzależnienie. Cokolwiek by to nie było, nawet, gdyby "materialnie" nie działało a działało wyłącznie dzięki sugestii marketingowców w głowach osób, które się temu poddają. Zatem i poddawanie się temu I-Dosingowi w sposób jak scharakteryzowałem wyżej, może stać się uzależnieniem, gdy będzie formą ucieczki od normalnego życia. Gdy będzie sposobem na dostarczania sobie radości życia, bo w normalnym życiu tej osobie nie bardzo się to udaje – dodaje terapeuta.
Technologia, której dziś używają poszukiwacze mocnych wrażeń, jest na wskroś współczesna, ale ten fenomen – jak uznaje część badaczy – nie jest nowy. Od stuleci ludzie poszukiwali metod, które pozwalałyby im osiągać inne stany świadomości. W 1839 roku niemiecki lekarz Heinrich Wilhelm Dove odkrył, że jeśli dwa tony są grane na nieco innych częstotliwościach w obydwu uszach, u słuchającego powoduje to wrażenie szybkiego rytmu. Od tamtej pory dudnienia różnicowe, jak nazwał je Niemiec, są przedmiotem badań. Terapia oparta na tej metodzie jest wykorzystywana w leczeniu stanów lękowych, badaniach zaburzeń snu i słyszenia oraz do wywoływania różnych fal mózgowych.
Sceptycznie do takich zastosowań I-Dosingu podchodzą terapeuci. – Jeżeli słuchanie takich dźwięków może prowadzić u niektórych osób do emocjonalnego rozbicia czy rozchwiania, tym szkodliwsze może to być u osób nie dość silnych i stabilnych emocjonalnie, do jakich zaliczymy osoby depresyjne czy nerwicowe – mówi Wiesław Nowak.
Wyniki badań są sprzeczne. Podczas gdy jedni naukowcy dowodzą, że dosy "wywołują zmiany nastroju i stanu, w jaki znajduje się osoba słuchająca", działać jak leki przeciwbólowe, inni – jak dr Helane Wahbeh z Oregon Health and Science University twierdzą, że podczas słuchania dosów nie ma żadnej zmiany w aktywności mózgu, nie ma więc możliwości, żeby powodowały zmiany w percepcji i świadomości.
– Co do tego, czy to fizykalnie i biologicznie działa na psychikę czy organizm, można autorytatywnie się wypowiedzieć, gdy ktoś to przebada, o czym nie słyszałem.Najbardziej prawdopodobne dla mnie jest, iż jest to wynalazek marketingowców, by coś nowego sprzedawać. Nawet gdyby tak było i te wrażenia powstawałyby wyłącznie wskutek subiektywnego nastawienia osób, które zakładają słuchawki i poddają się tym dźwiękom, może to uzależniać – podkreśla terapeuta.