Mamy przykrą wiadomość dla piłkarzy Legii, Śląska, Ruchu i innych drużyn, które biją się o mistrza. Jak już po ten tytuł sięgniecie, to pamiętajcie – zero alkoholu. Na boisko niech wam wniosą redbulle, a do kolacji szampany piccolo, ewentualnie sok pomarańczowy. Jeśli piwo, to Karmi – bezalkoholowe. Ale to ostateczność. Bo w reprezentacji PZPN, do której część z was aspiruje, rozpoczął się kolejny etap czyszczenia. Polityka pt. „Chcemy grzecznych dzieci na Euro” zbiera swoje kolejne żniwa. Wczoraj z kadry wylecieli Sławomir Peszko i Marcin Wasilewski.
Sprawa Peszki jest prosta. Chłopak znowu zabalował, posprzeczał się z taksówkarzem i Wielką Sobotę zakończył na izbie wytrzeźwień. Wszystko potwierdziła oficjalna strona FC Koeln. Jak się teraz okazuje – był z nim ponoć też Wasilewski, o czym Smuda miał się dowiedzieć – w tym momencie nie żartuję – od niemieckich dziennikarzy.
Nadążacie? Do Franza zadzwonili dziennikarze, powiedzieli – widzieliśmy pijanego Wasyla i w odpowiedzi pewnie usłyszeli: „A, to skreślam!”. Recepta jest prosta: nie odpowiada wam któryś piłkarz, poproście znajomego native speakera, żeby zadzwonił do naszego selekcjonera i przedstawił się jako reporter zagranicznej gazety, a dalej sprawa potoczy się sama...
Żeby nie było – nie wykluczam, że Wasyl faktycznie pił z Peszką. Coś pewnie musiało być na rzeczy. Ale jeśli selekcjoner mówi, że o wszystkim dowiedział się od dziennikarzy, to jest to jednak poziom absurdu – wydawałoby się – nieosiągalny nawet dla Smudy. A jednak...
No i najważniejsza sprawa... Piłkarze pili, piją i pić będą na całym świecie. A media o tym pisały, piszą i będą pisać. Gdyby Peszko i Wasilewski narąbali się w Hyatcie przed konferencją prasową podczas Euro, OK – trzeba zareagować stanowczo. Ale oni nie balowali podczas zgrupowania, tylko w czasie wolnym. Wasyl pauzuje cztery mecze za czerwoną kartkę, a Peszko następny mecz, z Mainz, gra dopiero we wtorek. Czego oczekiwał Smuda? Że jeśli dwaj koledzy spotkają się w święta, to ruszą do kościoła z koszyczkiem? Mówimy o dorosłych ludziach... Jeśli faktycznie jakoś ostro posprzeczali się z tym taksówkarzem, to ich zachowanie rzeczywiście nie należało do najmądrzejszych, ale takie rzeczy to w futbolu codzienność. Zapłacą w klubie kary (Peszko – 25 tysięcy euro), powiszą przez 1-2 mecze i wszystko rozejdzie się po kościach.
Ale nie w kadrze PZPN. W tej instytucji - ha, co za ironia losu - nie ma tolerancji ani dla balowania, ani dla alkoholu.