Ekspert Tomasz Hypki wyjaśnia, że nie mogło dojść do dekompresji w samolocie MH370
Ekspert Tomasz Hypki wyjaśnia, że nie mogło dojść do dekompresji w samolocie MH370 Fot: wsvn-tv/twitter.com

Media na całym świecie prześcigają się w powielaniu coraz to nowych teorii dotyczących zagnionego boeinga malezyjskich linii lotniczych. Jedną z nich – tylko teoretycznie sensowną – jest nagła dekompresja kabiny w wyniku czego wszyscy na pokładzie stracili przytomność. W takim stanie mieliby lecieć przez kilka godzin na autopilocie i rozbić się w nieznanej lokalizacji. Postanowiliśmy zapytać eksperta, czy taki scenariusz jest realny.

REKLAMA
Dlaczego samolot malezyjskich linii lotniczych nagle zboczył z kursu? Co się stało z pilotem, że przestał się odzywać? I w końcu najważniejsze: gdzie jest teraz samolot? Po prawie dwóch tygodniach poszukiwań wciąż nie można znaleźć potwierdzonej odpowiedzi na wiele pytań. Dlatego im dłużej czekamy na wyjaśnienia, tym więcej pojawia się teorii spiskowych. Jedną z nich jest ta, dotycząca błyskawicznej dekompresji kabiny samolotu.
Do niej miało dojść ze względu na korozję w kokpicie samolotu o numerze rejsowym MH 370, która mogłaby doprowadzić do rozszczelnienia się kabiny pilotów lub całego samolotu. W efekcie wszyscy na pokładzie tracą przytomność, samolot leci kilka godzin na autopilocie i rozbija się właściwie nie wiadomo gdzie.
Postanowiliśmy zapytać o ten scenariusz eksperta Tomasza Hypkiego, inżyniera lotniczego, sekretarza Krajowej Rady Lotnictwa.
Czy przedstawiony powyżej scenariusz jest możliwy?
Tomasz Hypki: Nie. To zupełna bzdura. Są przypadki pęknięcia struktur w Boeingach 777, jednak taki scenariusz jest zupełnie niemożliwy.
Dlaczego?
Bo mimo dekompresji urządzenia nadal by działały. Tak więc mówienie o tym, że doszło do niej, a piloci i pasażerowie w stanie nieprzytomności lecieli kilka godzin to coś niemożliwego. Teoria jest równie spiskowa, co ta o wybuchu w Smoleńsku. Maszyna zniknęła z radarów. To oznacza, że ktoś musiał wyłączyć instrumenty. Same się nie wyłączą. Tak samo wszyscy nie mogli stracić przytomności w jednym momencie. To dlatego, że kabina pilota jest oddzielona od reszty pokładu.

Ale były przypadki dekompresji?
Były, ale są wtedy odpowiednie procedury, które należy wykonać, by zejść na bezpieczną wysokość. To nie jest tak, że ktoś nagle traci przytomność. Na pokładzie po to są maski tlenowe, by temu zapobiec. Owszem były przypadki uszkodzeń, w których wyssało pasażerów, ale to się często nie zdarza i w przypadku malezyjskiego samolotu to raczej niemożliwe. Inaczej mielibyśmy o tym jakieś informacje.
Co według pana mogło się stać z samolotem MH370?
Poza wykluczeniem dekompresji? Zestrzelenie przez obce siły, zderzenie z meteorytem też nie wchodzą w grę. Te wersje nie zgadzają się z ujawnionymi faktami. Tylko świadome działanie pilotów może wyjaśnić to, co się stało. Jeden z nich musiał wyłączyć transponder, który sygnalizował pozycję samolotu.