Limuzyna Michała Kamińskiego została przyłapana na łamaniu przepisów. Co na to europoseł? "Prowadził mój asystent"
Limuzyna Michała Kamińskiego została przyłapana na łamaniu przepisów. Co na to europoseł? "Prowadził mój asystent" Fot. Iwona Burdzanowska / Agencja Gazeta

Wyprzedzanie na podwójnej ciągłej, na trzeciego i pod górkę – między innymi takie wykroczenia znajdziemy na zdjęciach, które "Fakt" zrobił limuzynie Michała Kamińskiego na trasie do Lublina. Ponadto tabloid twierdzi, że auto europosła pędziło do 170km/h. - Auto prowadził mój asystent. Jeśli popełnił wykroczenie, to będę pierwszym, który powie mu, żeby zapłacił mandat – tłumaczy się nam Kamiński.

REKLAMA
"Prędkość dochodząca do 170 km/h, wyprzedzanie pod górkę, na trzeciego i na podwójnej ciągłej, zmuszanie innych kierowców do zjeżdżania na pobocze..." - wymienia "Fakt". To wszystko przewinienia limuzyny, na pokładzie której znajdował się Michał Kamiński.
"To nie ja, to asystent"
Tabloid zaznacza, że przyłapał auto europosła na trasie Warszawa-Lublin. Trasie, którą Kamiński pokonał w niecałe dwie godziny choć – jak twierdzi gazeta – przy jeździe zgodnej z przepisami trwałoby to około 2,5 godziny.
"Czy w walce o dostęp do koryta europoseł stracił już wszelkie hamulce?!" - pyta bulwarówka.
Europoseł nie stracił jednak hamulców. Jak mówi nam podczas rozmowy, w ogóle nie prowadził wtedy auta i odpowiedzialność za drogowe wybryki zrzuca na swojego asystenta. - To nie ja, tylko mój asystent, to po pierwsze. Po drugie, nie jechałem z Warszawy, bo w niej nie mieszkam, tylko z Józefowa. Z Józefowa do granicy województwa lubelskiego jest 46 kilometrów – wyjaśnia europoseł.
"Sam powiedziałbym mu, żeby zapłacił mandat"
Gdy pytam, czy uważa, że w porządku jest kiedy jego limuzyna wyprzedza na podwójnej ciągłej i czy nie zauważył łamania przepisów, Kamiński mówi: - Nie zwróciłem na to uwagi. Ale ochrzaniłem potem swojego asystenta i powiedziałem mu wyraźnie, że ma jeździć zgodnie z przepisami. Ja nie popełniłem żadnego przestępstwa drogowego. Ale jeśli mój asystent popełnił wykroczenie, to będę pierwszym, który mu powie, żeby zapłacił mandat – podkreśla Kamiński.
Europoseł dodaje, że "Fakt" opublikował kłamliwe informacje: o tym, że jechał z Warszawy do Lublina, bo wyjechał z Józefowa, a nie ze stolicy oraz o prędkości jego limuzyny. - Czy "Fakt" ma dowód na to, że jechaliśmy 170km/h? Na jakiej podstawie wyciągnięto takie informacje? - ripostuje Kamiński.
Oczywiście, tabloid dowodów nie ma, bo musiałby zmierzyć prędkość auta radarem. Ale i tak trudno uwierzyć, że europoseł nie zauważył, jak jego asystent prowadzi. Ze zdjęć wynika, a piszę to jako kierowca, że jazda musiała być naprawdę ostra. I nierzadko stwarzająca zagrożenie na drodze.
Policja może zbadać sprawę
Pocieszający jest fakt, że policja, jak dowiedziałem się w biurze prasowym komendy głównej, ma możliwość sprawdzenia, czy faktycznie doszło do wykroczenia. Przy czym funkcjonariusze zaznaczają, że na podstawie zdjęć czy filmików policja może na początek podjąć tylko działania badawcze – i dopiero w ich toku ustalić, czy doszło do wykroczenia.
Nie jest bowiem tak, że kiedy policja zobaczy w prasie materiał, na którym ktoś łamie przepisy, to od razu może powiedzieć: winny. Często bowiem zdjęcia okazują się fotomontażami lub filmiki okazują się być nagrane kilka lat temu, w efekcie czego wykroczenie się przedawnia. Czasem też po prostu trudno jest dotrzeć do autora nagrania i wówczas policja nie ma szansy ustalić, w jakich okolicznościach nagranie zostało wykonane, a to już bardzo utrudnia ustalenie, czy faktycznie doszło do złamania przepisów.
Policja nie komentuje spraw, których nie zna, a więc nie może odnieść się bezpośrednio do przypadku europosła Kamińskiego, ale wygląda na to, że mogłaby sprawdzić, czy doszło do wykroczenia i nie byłoby to specjalne skomplikowane. Znana jest redakcja, autorzy zdjęć, wiadomo, kto jechał na pokładzie, na jakiej trasie i jakiego dnia. Jeśli tylko policja się tym zajmie, to prawdopodobnie Michał Kamiński będzie musiał spełnić swoją obietnicę i powiedzieć asystentowi, by zapłacił mandat.