Europoseł Michał Kamiński, który z list Platformy Obywatelskiej wystartuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego, broni się przed zarzutami o cynizm i obłudę. „Moje zachowanie w ostatnich latach wskazuje na to, że nie jestem obłudnikiem. Gdybym nim był, miałbym bezpieczne miejsce na listach do PE z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, które dziś w wielu sondażach wyprzedza PO” – przekonuje w rozmowie z „Polską The Times”.
Kamiński w wywiadzie dla „Polski” podkreśla, że propozycja startu z list PO była dla niego zaskoczeniem, bo nie miał zamiaru powtórnie ubiegać się o mandat europosła. „Ale ponieważ taka oferta padła i była częścią, nazwijmy to, większego planu, to wydała mi się uczciwa, choć trudna” – zaznacza. Nie chce jednak zdradzić, kto złożył mu ofertę startu. „Zadzwoniły osoby na tyle ważne, że ta propozycja wydała mi się wiarygodna” – ucina.
Propozycja startu z list PO przyszła dla mnie nieoczekiwanie, ale ponieważ lubię wyzwania, więc podjąłem się także tego. Bardzo wysoko oceniam politykę, która jest dzisiaj z punktu widzenia Polski najważniejsza - politykę naszego bezpieczeństwa. (…) A ja wiem, że polityka, którą prowadzi PO, jest dobrą polityką dla Polski.
Według Kamińskiego dla kogoś, kto obserwował jego poczynania w ostatnim czasie, nie powinno być zaskoczeniem, że współpracuje z Platformą. „Moja ewolucja w stronę PO była widoczna. Zresztą już wcześniej deklarowałem, że będę głosował na Platformę” – przypomina europoseł.
Okazuje się też, że już od dłuższego czasu doradzał partii Donalda Tuska. "Co jakiś czas spotykałem się z politykami Platformy, żeby porozmawiać o polityce, o tym, na czym się znam - o marketingu politycznym. Pytano się mnie o różne rzeczy" – dodaje.
Kamiński przekonuje, że PO ma duże szanse na zwycięstwo wyborcze. Bierze jednak pod uwagę scenariusz, w którym nie uda mu się dostać do europarlamentu. Co wtedy? Życie poza polityką. "Miałem dwie bardzo poważne oferty międzynarodowe. Jedną trochę zbliżoną do polityki - miałem być sekretarzem generalnym dużej organizacji międzyparlamentarnej, a druga oferta była ofertą czysto biznesową, dotyczącą strategii komunikacji. I wiązałaby się z przeprowadzką do Stanów Zjednoczonych, o czym już bardzo poważnie z żoną myśleliśmy, konkretyzując nawet nasze plany" – mówi.