
To Andrej Kiska, a nie Robert Fico będzie przez najbliższe pięć lat prezydentem Słowacji. Do niedawna nieznany milioner, od kilku lat skupiający się na działalności filantropijnej pokonał w drugiej turze uważanego za faworyta premiera.
REKLAMA
Premier Słowacji Robert Fico, któremu wszyscy wróżyli pewną wygraną, przegrał wybory prezydenckie. Choć zwyciężył pierwszą turę, w drugiej musiał uznać wyższość Andreja Kiski. Lider partii Smer zdobył 40,6 proc. głosów, a jego rywal 59,4 proc. – podaje Interia.pl.
- Chciałbym pogratulować (zwycięstwa) Kisce - powiedział dziennikarzom Fico. - Najbliższe kilka dni zamierzam poświęcić analizie sytuacji - dodał. Odmówił odpowiedzi na pytania dziennikarzy. Zwycięski Kiska powiedział swym wiwatującym zwolennikom w jednym z hoteli w Bratysławie, że "będzie starał się uczynić naszą politykę bardziej ludzką". - Będę wspierał każdego przyzwoitego obywatela tego kraju - dodał. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: Interia.pl
Kiska dorobił się fortuny na dwóch spółkach udzielających kredytów, które założył jeszcze w latach 90. Niemal dekadę temu właściwie wycofał się z biznesu i skupił na filantropii, zakładając fundusz „Dobry Anioł”. Ale jeszcze kilka miesięcy temu daleko było mu do popularności Roberta Fico. Komentatorzy oceniają, że jego sukces to wynik niezadowolenia z sytuacji gospodarczej kraju. To także jeden z niewielu przypadków, gdy niemal nieznany biznesmen pokonał zaprawionego w bojach polityka.
Źródło: Interia.pl

