To już nie jest zwykła moda, która minie po kilku miesiącach. Bieganie stało się naszym sportem narodowym, co udowodnili uczestnicy 9. PZU Półmaratonu Warszawskiego. Przeszło 12 tysięcy osób z 40 krajów, które w niedzielę wystartowały spod Stadionu Narodowego, nie może się mylić. Bieganie to znak rozpoznawczy nowoczesnego człowieka. A może nim być każdy, jak się okazuje, nawet 72-latek. - Bieg to zdrowie, każdy tak powie, kto ma dobrze w głowie - słyszę od Leopolda Jamro z Gorlic.
Już od wczesnych godzin porannych, niemal z każdej strony kraju i świata zmierzali uczestnicy 9. PZU Półmaratonu Warszawskiego. Niektórzy samotnie biegli w kierunku linii startu, inni spokojnie spacerowali i koncentrowali się przed niekiedy pierwszym w życiu dystansem 21 km 97 m.
Taktyka biegania
- Dziewczyny, jak rozkładamy siły? No i Gośka, czekamy na ciebie, czy każdy biegnie swoim tempem? - usłyszałem przemykając między zawodnikami. Jak widać, ustalanie strategii odbywało się niemal do samego końca.
Nie zastanawiali się nad tym Gabi i Kamil, którzy z oczywistych względów zwrócili moją uwagę. - Wiedzieliśmy, że i tak nie zrobimy jakichś super czasów, więc postawiliśmy na zabawę – mówi Gosia. Tak naprawdę powinna powiedzieć "czasu", bo podobnie jak wielu innych uczestników PZU Półmaratonu Warszawskiego, całą trasę pokonują razem, cokolwiek by się działo.
- Marzy nam się 2 godziny 30 minut, ale nie wiem, jak się w tym stroju biega, więc zobaczymy – słyszę od Kamila, który ma na sobie pół Stadionu Narodowego.
Sport i zabawa
Razem biegli także Piotrek i Magda z Warszawy, którzy w odróżnieniu od poprzedniej pary którą spotkałem, dystans 21 kilometrów biegli dziś po raz pierwszy. Nie są parą, ale jak twierdzą, "robią wszystko razem". Dlaczego chcieli spędzić słoneczną niedzielę właśnie w ten sposób? Twierdzą, że "z powodu ewolucji"...
- Najpierw braliśmy udział w biegach na 5, 8 a w końcu na 10 kilometrów. Biegamy dla radości, dla zdrowia. Biegamy zimą, biegamy latem... Zdrowo się odżywiamy, ćwiczymy i chodzimy wcześnie spać – zapewnia Magda. Gdy zapytałem: "A czy zakładacie że..." - przerwali mi w pół zdania zdecydowanym "nie!". - Nie zakładamy, że przerwiemy półmaraton. Musimy dobiec do końca – usłyszałem.
Jedni biegną, drudzy piją kawę
Punktualnie o godzinie 10, uczestnicy 9 PZU Półmaratonu Warszawskiego ruszyli na trasę. Na starcie zostały zaś setki towarzyszących im osób, które podobnie jak ja, udały się na niedzielne śniadanie na świeżym powietrzu do pobliskich kawiarni na Saskiej Kępie. Bo choć bieganie nie należy do sportów zespołowych, to wspierająca grupa kibiców jest nieocenionym skarbem dla każdego sportowca.
Takie właśnie szczęście ma "Misio", którego rodzina wspiera podczas każdego startu. - Dla niego to jest ważne, że nie biegnie sam dla siebie, ale też dla nas. To zawsze duże przeżycie zobaczyć go na mecie - mówi Olga, siostra "Misia". Jak mówi, sportowca trzeba przywieźć, odebrać, co też jest ważne. Przyznaje jednak, że wszyscy mają z tego korzyści. - My jak widać, dzięki półmaratonowi mamy miły i smaczny poranek - słyszę od siostry biegacza.
Wyniki PZU Półmaratonu Warszawskiego
W 9. PZU Półmaratonie Warszawskim zwyciężył Kenijczyk Victor Kipchirchir. Dystans 21 km 97 m pokonał w 1:00.48, co jest rekordem w Polsce. Wśród kobiet również wygrała Kanijka -Poline Wanjiku Njeru. Uzyskała rekordowy wynik na polskiej Ziemi - 1:09.06.
Dwa i pół razy obiegł Ziemię
Tradycyjnie już, zwycięzcą półmaratonu był Kenijczyk. Jednak jego prawdziwymi bohaterami są biegacze - amatorzy. Żywym dowodem na to, że na bieganie nigdy nie jest za późno, jest Leopold Jamro z Gorlic w Małopolsce, którego spotkałem na mecie. Do tej pory przebiegł 61 maratonów i łącznie 103 tysiące kilometrów. - Dwa i pół razy obiegłem kulę ziemską. Biegałem w Paryżu, San Marino, Monako Hamburgu, Wenecji, Florencji, Luksemburgu i wielu innych miejscach - wymienia uczestnik 9 PZU Półmaratonu Warszawskiego.
Pan Leopold zakończył bieg z czasem godzina pięćdziesiąt dziewięć minut, czyli zmieścił się w "magicznych" dwóch godzinach, o których wielu innych uczestników może co najwyżej pomarzyć. - Moim celem było złamać dwie godziny. Mam, jakby nie było, 72 lata i to już jest poważny wiek - słyszę od pana Leopolda. Jest zadowolony ale podkreśla, że ludzie w jego wieku osiągają znacznie lepsze wyniki.
Mój rozmówca biega pomimo tego, że dwa razy miał stan przedzawałowy, w 1984 roku. Twierdzi, że to właśnie bieganie dodaje mu sił. - To właśnie wtedy zacząłem biegać dłuższe dystanse i biegam już 29 lat, dzięki czemu nie mam żadnych problemów ze zdrowiem. Ja zawszę mówię, że bieg to zdrowie, każdy tak powie, kto ma dobrze w głowie - słyszę od 72-letniego biegacza.
9. PZU Półmaraton Warszawski dobiegł końca. Cóż pozostało? Tym, którzy z sukcesem zakończyli niedzielne zmagania należy się zasłużony odpoczynek. Tym zaś, którzy jeszcze nie biegają, lub "powoli się do tego zbierają" proponujmy założyć buty, wyjść z domu i po prostu - biec.