Kampania wyborcza to czas ostrej walki, ale raczej z przeciwnikami politycznymi, a nie koalicjantami. Zapomniał chyba o tym rzecznik PSL Krzysztof Kosiński, który w swoim spocie atakuje zasiedziałych w Sejmie od lat polityków, a jako przykład pokazuje Donalda Tuska. Łaskawie pomija za to polityków PSL, z których spora część jest w Sejmie od 1989 roku.
Większy dostęp młodych do polityki postuluje w swoim spocie wyborczym Krzysztof Kosiński, 26-letni rzecznik Polskiego Stronnictwa Ludowego, który kandyduje do Parlametu Europejskiego. Jako przykład degrengolady pokazuje działających w polityce od lat Leszka Millera, Jarosława Kaczyńskiego i Aleksandra Kawaśniewskiego.
Poza politycznymi przeciwnikami PSL w spocie znalazł się też premier Donald Tusk. - Nie ma mowy o żadnej wojnie w koalicji. Ten spot nie atakuje premiera, tylko pokazuje problem braku dostępu młodych do polityki - wyjaśnia rzecznik PSL.
Kosiński zapewnia, że scenariusz spotu zaakceptował szef kampanii wyborczej PSL, a jego finalną wersję widzieli parlamentarzyści partii. Dodaje, że nie mieli zastrzeżeń. - Wiem, że Wlademar Pawlak jest aktywny w polityce od lat, ale przedstawione tam osoby to liderzy swoich partii. Waldemar Pawlak jest dzisiaj szeregowym posłem tłumaczy się młody kandydat PSL.
Ale równie długą, choć może nie tak bogatą karierę polityczną ma obecny lider ludowców Janusz Piechociński. - Ten spot dotyczy całej klasy politycznej - ucina Kosiński, kiedy dopytuję go o powód braku w spocie obecnego wicepremiera. - Także Piechocińskiego? - dopytuję. - Spot dotyczy wszystkich polityków, którzy od lat są w Sejmie i nie zostawiają miejsca dla młodych - wyjaśnia Krysztof Kosiński.
Rozumiem, że skoro wszyscy, to Piechociński również. Tylko co na to sam prezes PSL?