Julia Pitera z pomocą prokuratury ściga internautę, który opisał, w jaki sposób miał zostać potraktowany w jednym z jej biur poselskich. Z relacji wynika, że pracownik biura rzucał antysemickie żarty i w wyjątkowo chamski sposób zbył petenta. "Pani poseł nie ma zamiaru jeździć po jakichś gminach, bo jej na to nie stać” – cytuje. Prokuratura już raz umorzyła w tej sprawie postępowanie, ale posłanka Platformy Obywatelskiej nie odpuszcza.
Julia Pitera ściga internautę, który opisuje w internecie, jak jeden z jego znajomych miał zostać potraktowany w jej biurze poselskim przez pracownika. Sprawą zajmuje się nawet prokuratura. Chodzi o serię wpisów na łamach forum internetowym "Gazety Wyborczej". Wpis w podobnym tonie pojawił się także w naTemat. Chodzi o komentarz pod tekstem, w którym była opisywana m.in Julia Pitera.
Reakcja Pitery może zaskakiwać, bowiem wpis nie jest wulgarny, ani nie zawiera gróźb. Jest jedynie opisem zajścia, do którego – zdaniem autora – miało dojść.
Według relacji internauty, jego przyjaciel, który próbował zastać telefonicznie posłankę w jej okręgowym biurze, został brutalnie potraktowany. Wiśniewski oskarża Piotra Kozuba z biura polskiego, że miał wyśmiać imię jego przyjaciela - Eliasz. Na jego pytanie: kiedy może zastać Piterę w biurze, podobno usłyszał: "pani poseł nie ma zamiaru jeździć po jakichś gminach, bo jej na to nie stać”.
Wpisy utrzymane w bardzo podobnym tonie, choć opisujące inną sytuację, pojawiały się także w innych serwisach. Taki komentarz widnieje pod jednym z artykułów na plock.gazeta.pl. Podobieństwo ich konstrukcji może rodzić pewne wątpliwości, co do prawdziwych motywów ich autora.
Posłanka kontratakuje
Sprawa trafiła na początku roku do Prokuratury Rejonowej w Płocku.
– Potwierdzam, że dochodzenia wszczęte na podstawie zawiadomienia złożonego przez Panią Julię Piterę jest prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Płocku, jednakże nie dotyczy ono gróźb, a zniesławienia Pani Julii Pitery i Piotra K. na forum internetowym „Gazety Wyborczej”. Powyższe postępowanie nie zostało jeszcze zakończone i pozostaje w toku – wyjaśnia Iwona Śmigielska-Kowalska, rzecznik tamtejszej Prokuratury Okręgowej.
Jak przekonuje rzeczniczka prokuratury, osoby publiczne, jakimi są posłowie, nie mogą ograniczać wyborcom kontaktu ze swoimi reprezentantami i muszą liczyć się z krytyką. – Osoby publiczne muszą mieć grubszą skórę niż osoby prywatne – przekonuje Śmigielska-Kowalska.
Od początku
Inną wersję całej sytuacji przedstawia posłanka Pitera. – Najpierw zadzwoniła do nas pani, a potem pan o dziwnie brzmiącym nazwisku. Wrzeszczał na moich pracowników, nazywał ich antysemitami – wyjaśnia w rozmowie z naTemat parlamentarzystka.
Jak przekonuje Pitera, tego typu komentarze oczerniające pracowników jej biura polskiego, znalazły się w różnych mediach. – Widziałam je również w płockiej prasie – tłumaczy. – Nie reaguje na rzeczy głupie i obraźliwe, natomiast w tym przypadku naruszone zostało dobro moich pracowników i mojego biura – dodaje.
Z Robertem Wiśniewskim wobec, który jest autorem wpisu, nie udało się nam skontaktować.
Prokuratura Rejonowa w Płocku nadzoruje dochodzenia w sprawie pomówienia (...) za pomocą środków masowego komunikowania (...) posła Julię Piterę i Piotra Kozuba o takie postępowanie, które może narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska tj. o czyn z art. 212.