Na kortach w Kopenhadze dojdzie dziś do "polskiego" meczu. Urszula Radwańska zagra z Karoliną Woźniacką. W turniejach kobiecych coraz częściej jesteśmy świadkami meczów, w których obie tenisistki mówią po polsku. Ponadto czołowe rakiety świata to dziś w większości Słowianki. Wśród nich jest Agnieszka Radwańska. Czy tenis jest nam przez to rzeczywiście bliższy?
Urszula Radwańska nie miała szczęścia w losowaniu turniejowym w Kopenhadze. Już w pierwszej rundzie trafiła na wyżej notowaną, dobrą znajomą, Karolinę Woźniacką. Choć Dunka polskiego pochodzenia nie jest już liderką światowego rankingu WTA, to i tak w starciu z Radwańską będzie zdecydowaną faworytką.
Woźniacka swój kopenhaski występ traktuje niezwykle poważnie. To dla niej jedyna okazja w roku, by wystąpić w kraju, w którym się urodziła i wychowała. W wieku juniorskim grywała na turniejach w Polsce. Przez pewien czas była zgłoszona w Polskim Związku Tenisowym. Ostatecznie jednak zdecydowała się reprezentować barwy Skandynawów. Jej ojciec, Piotr, był w naszym kraju piłkarzem. Za granicę wyjechał w latach 80. W Danii na stałe zamieszkał w 1985.
Dla obu tenisistek to szczególne spotkanie. Rodziny Radwańskich i Woźniackich znają się znakomicie. Starsza z sióstr, Agnieszka, często spędza czas wolny w towarzystwie Dunki. Wszystkie trzy porozumiewają się oczywiście po polsku.
Karolina nie wstydzi się swoich korzeni. W naszym kraju nagrywała ostatnio teledysk do swojej piosenki "Oxygen". Dochód z jego sprzedaży przeznaczony zostanie na cele charytatywne - wesprze toruńską Akademię Tenisową jej imienia. Po finałowym spotkaniu US Open 2009 podziękowała zgromadzonej publiczności po polsku.
Swój pierwszy pojedynek Ula i Karolina rozegrały trzy lata temu w Indian Wells. Polka przegrała wówczas w 1/8 w finału z Woźniacką 5:7, 3:6.
W Kopenhadze rozstawiona z numer 2. jest Angelique Kerber. Reprezentuje barwy Niemiec, ale ma polskie pochodzenie.
Zawodniczka często trenuje w Polsce. Rozważała nawet reprezentowanie naszego kraju. - Czuję się Polką. Niemką też, bo chodziłam tam do szkoły, ale jednak chyba bardziej Polką - mówi w rozmowie z "Super Expressem". Z Woźniacką i Radwańskimi rozmawia po polsku. Także z Sabiną Lisicki, inną Niemką z polskimi korzeniami.
Jej rodzice wyemigrowali z naszego kraju do RFN w 1979 roku. Jej matka jest Polką, ojciec w połowie Polakiem. Skąd wiemy, że Lisicki dobrze włada językiem rodziców?
Podczas lutowego turnieju w Dubaju grała w Agnieszką Radwańską. Przegrała ostatecznie z Krakowianką 2:6, 1:6. W przerwie meczu matka pocieszała ją w naszym języku.
- Bardzo boli! Nie chcę przegrać do zera - mówiła ze złami w oczach Sabine.
Możesz zobaczyć tę scenę tutaj
Zawodniczki mówiące po polsku często trzymają się razem. "Isia" wakacje lubi spędzać w towarzystwie Kerber, Woźniackiej i swojej siostry Uli. Były kiedyś razem na Mauritiusie.
Do niedawna przyjaciółką Agnieszki była też aktualna liderka światowych rankingów, Wiktoria Azarenka. Obie zawodniczki obracały się w tych samych kręgach, jako że są bliskie Woźniackiej.
Ale po tegorocznym półfinale turnieju w Dausze ich relacje pogorszyły się.
- Straciłam do niej wiele szacunku za to, jak się zachowała. To nie była najlepsza reklama kobiecego tenisa - powiedziała Agnieszka o Wiktorii po spotkaniu.
O co poszło?
Białorusinka podczas ich spotkania w Doha poślizgnęła się i podobno doznała kontuzji kostki. Zdołała jednak dokończyć mecz i pokonać Polkę. Następnego dnia w finale ograła zaś bez problemów Samanthę Stosur. Radwańska uważała, że jej rywalka symulowała uraz. Zobacz, jak Radwańska skrytykowała na konferencji Azarenkę
Sama Azarenka przyznała ostatnio, że nie rozmawiała z "Isią" od pamiętnego turnieju w stolicy Kataru.
- Wciąż uważam ją za przyjaciółkę, ale co ja mogę zrobić? - powiedziała Białorusinka.
Wiktoria Azarenka to aktualna liderka światowego rankingu tenisistek WTA. Co ciekawe, w tym zestawieniu cztery pierwsze miejsca zajmują Słowianki. Druga jest Rosjanka Maria Szarapowa, trzecia Czeszka Petra Kvitova, a tuż za nią nasza Agnieszka Radwańska. W pierwszej "10" WTA są jeszcze dwie zawodniczki po podobnym podochodzeniu: Karolina Woźniacka i Wiera Zwonariewa z Rosji.
Skąd taka nagła dominacja przedstawicielek narodów słowiańskich?
- Zawodniczki ze Wschodniej Europy nigdy nie były rozpieszczane przez życie. To wiąże się z historią ich krajów oraz z poziomem materialnym.
Tenisistki słowiańskie są być może bardziej zahartowane. Zawsze musiały walczyć o wszystko i stąd też łatwiej im się przystosować do zawodowej rywalizacji - twierdzi trener Paweł Ostrowski.
Do tego wszystkiego dochodzi słabsza, w ostatnich latach, forma amerykańskich tenisistek czy zawodniczek z Europy Zachodniej. Siostry Williams są dalekie od równej formy. O Belgijkach też cicho - Kim Clijsters jest dopiero 40. w rankingu, a Justin Henin w zeszłym roku definitywnie zakończyła karierę.
Sukcesy Radwańskiej, Słowianki w czołówce, coraz więcej zawodniczek mówi po polsku - czy przez to tenis jest nam bliższy?
- Na pewno fakt, że sporo dziewczyn w tenisowym świecie włada naszym językiem, przyciąga kibiców w naszym kraju do tej dyscypliny. Ponadto tenisistki nie tylko mówią, ale i chcą trenować w Polsce. Tak, jak kiedyś Rosja była takim punktem, w którym wiele osób chciało naśladować Szarapową, tak dziś nad Wisłą wszyscy chcą być jak Radwańska czy Woźniacka. Powoli rodzi się u moda na tenisa. Ludzie dostrzegają, że jest to ciekawy sposób na życie - podkreśla Ostrowski.