Piotr Guział próbuje przedstawiać się jako samorządowiec niezwykle skuteczny. Burmistrz Ursynowa często przekonuje, że w jego wspólnocie nie ma typowych biurokratycznych absurdów. Okazuje się jednak, że nieco inaczej wygląda rzeczywistość na Ursynowie, którą urzędnicy podlegli burmistrzowi Guziałowi próbują kształtować według najbardziej kuriozalnych wzorców z czasów PRL.
Burmistrz Ursynowa jest uznawany za najpoważniejszego kandydata do odebrania fotela prezydenta Warszawy Hannie Gronkiewicz-Waltz. Ubiegłoroczne referendum w sprawie odwołania pani prezydent było właściwie startem jego kampanii i pomimo fiaska, wyraźnie wzmocniło jego rozpoznawalność. Niestety Piotr Guział właśnie zalicza sporą wpadkę, która stawia pod znakiem zapytania jego skuteczność. I to przede wszystkim w oczach mieszkańców Ursynowa.
Ci, którzy lubią sporty miejskie długo czekali na otwarcie nowego ursynowskiego skateparku. Ten co prawda wreszcie powstał, ale... nie do końca. Młodzież już z niego korzysta, jednak jest zmuszona robić to nielegalnie. Skatepark nie został bowiem sprawdzony przez odpowiednie służby i w zasadzie nie wolno go użytkować.
Informuje o tym specjalna tablica, na której ursynowski samorząd umieścił prośbę o... "niekorzystanie z wybudowanego skateparku". "Do czasu przeprowadzenia kontroli przez odpowiednie służby oraz uzyskania przez Urząd Dzielnicy Ursynów pozwolenia na użytkowanie" - czytamy na tablicy.
Na Ursynowie informują też, że niebawem mieszkańcy zostaną zawiadomieni o oficjalnym otwarciu. Dopiero wówczas młodzież korzystająca ze skateparku będzie robiła to "zgodnie z jego funkcją i przeznaczeniem". Dokładnej daty niestety nie podano. Na wspomnianej tablicy urząd kierowany przez Piotra Guziała zwraca tymczasem uwagę jeszcze na to, że ci, którzy już bawią się na obiekcie są raczej wandalami. "Nie niszcz miejsca, na którym zależy nam wszystkim" - brzmi ostrzeżenie.