Teresa Torańska do prezesa PiS: Panie Prezesie Kaczyński - mamy problem!
Teresa Torańska
10 kwietnia 2012, 22:35·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 10 kwietnia 2012, 22:35Teresa Torańska przysłała do naTemat list otwarty do Jarosława Kaczyńskiego. Kilka zdań o powodach jego napisania. Prezes PiS, jego najwierniejszy polityczni towarzysze oraz Adam Bielan wielokrotnie powtarzali ostatnio, że wywiad Teresy Torańskiej z Jarosławem Kaczyńskim do książki "My" był nieautoryzowany. Ma to potwierdzać, że Torańska nie autoryzuje wywiadów, ma to być więc argument w obronie Adama Bielana. Teresa Torańska, przypomnijmy, twierdzi, że Bielan unikał autoryzowania wywiadu do Newsweeka. A teraz w liście przypomina prezesowi PiS, że jest nagranie z tego, jak autoryzował wywiad do książki "My".
Warszawa, 10 kwietnia 2012r
Panie Prezesie Kaczyński - mamy problem!
W wywiadzie dla portalu Onet powiedział Pan. „ Torańska wykorzystała wywiad ze mną do książki "My" bez mojej zgody i autoryzacji. Spędziliśmy kilka godzin na autoryzacji i ja jej do późnej nocy tłumaczyłem, jak ta autoryzacja powinna wyglądać, a ona dała tekst, który sama napisała. Mój wywiad z Torańską był wariacjami na temat tego, co powiedziałem jej prywatnie. Gdyby Torańska opublikowała wywiad zgodnie z moją autoryzacją, to miałby on bardzo mało wspólnego z tym, co można przeczytać w książce "My".”
Zgadzam się, że gdyby przeprowadzał Pan wywiad sam z sobą, to byłby to inny wywiad i Torańska byłaby niepotrzebna. Wystarczyłby Piotr Zaremba.
I tu, Panie Prezesie, mamy pierwszy problem. Bo Pan tego wywiadu mi udzielił, dobrowolnie, bez przymusu i chętnie Pan ze mną rozmawiał, choć brat Leszek żartował: „uważaj, ona cię przerobi”. Nie wiem, kiedy nasza rozmowa przestała się Panu podobać, stała się dla Pana „wariacją” tego, co powiedział prywatnie i uznał Pan, że należy się jej wyprzeć.
I tu, Panie Prezesie, mamy drugi problem. Wyprzeć się będzie trudno. Zachowałam nagrania z naszej rozmowy, zachował się także wywiad przed i po autoryzacji.
Jedyne, co nie wzbudziło mojego sprzeciwu w Pana wypowiedzi jest to, że rzeczywiście pracowaliśmy nad autoryzacją długo, do późnych godzin nocnych. I z sukcesem ją przeprowadziliśmy, skoro wywiad ukazał się w wydaniu książkowym, a Pan – dodatkowo - stał się dobrowolnie współbohaterem filmu „My, Oni – Ja” zrealizowanego przez reżyser Marię Zmarz-Koczanowicz i operatora Jacka Petryckiego. Film był kręcony częściowo przed, a częściowo po promocji ksiązki „My” w 1994 r. Są w nim rozczulające sceny, jak Pan razem ze mną mozolnie wybiera zdjęcia do książki.
I tu, Panie Prezesie, mamy trzeci problem. Ze źródeł zbliżonych do Telewizji Polskiej doniesiono mi, że dokument ten zachował się w archiwach TVP. Nie będę nalegać, aby film ten TVP ponownie pokazała, ale nie mogę też Panu zagwarantować, że nie wycieknie on poza TVP. Bo jak Pan wielokrotnie mówił, w Polsce wszystko wycieka – nie tylko z TVP.
Wiem, że Pana miłosierdzie jest wielkie. Dlatego nie zdziwiło mnie, że wybaczył Pan T. Rydzykowi. „… nawet jeśli w przeszłości ojciec dyrektor mówił rzeczy, które łagodnie mówiąc nie cieszyły.[…] O. Rydzyk czas próby przeszedł pomyślnie.” Proszę więc, aby na podobnej zasadzie wybaczył Pan Adamowi Bielanowi „nieostrożne” rozmowy ze mną, tak jak i ja wybaczam Panu wszystkie nieprawdziwe słowa, które wypowiedział Pan pod moim adresem. Tłumaczę to sobie Pana intelektualną potrzebą ciągłej reinterpretacji przeszłości wedle orwellowskiej zasady „Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość”.
Serdecznie Pana pozdrawiam.
Ps. Pragnę Cię Jarku, pardon, Panie Prezesie (ja też dokonałam reinterpretacji przeszłości) poinformować, że książka „My” wyszła w wersji e-book’a i robi furorę w sieci. Jest dostępna pod adresem WWW.toranska.com. Jako jednemu z bohaterów książki przysługuje Panu darmowy „egzemplarz”. Odpowiednie kody dostępu prześlę wkrótce na Pana adres.