Mała, ciasna i duszna salka Domku Poniatówka w Błoniu, na krzesełkach 30-40 osób, a z mikrofonem w rękach Ona. Profesor Krystyna Pawłowicz. Jest jak w transie, w emfatycznym uniesieniu wyrzuca słowa z ust niczym karabin maszynowy. A raczej nie słowa, tylko obelgi. Pod każdym adresem.
W niemal 1,5-godzinnym wykładzie posłanki trudno znaleźć jeden wątek, jeden ciąg myślowy, który nikogo by nie obrażał. Sala słucha i potakuje, z rzadka przerywając oklaskami. Dwóch jegomościów czasem wtrąca swoje opinie, na które Krystyna Pawłowicz błyskawicznie odpowiada, jakby już wcześniej miała przygotowaną ripostę.
– Tusk mówi, że walczy z pedofilią, gada coś o chemicznej kastracji.
– To jego powinni wykastrować! - odzywa się głos z sali.
– To niech pan idzie i to zrobi, wszyscy panu przyklaśniemy i jeszcze pomnik pan dostaniesz - zachęca Pawłowicz.
Pedofilia (według Pawłowicz pojęcie tożsame z gender i homoseksualizmem) to sposób Unii Europejskiej, by nas zniszczyć. Ludzie, ogłupieni przez TVN i "Gazetę Wyborczą", tego nie widzą, trochę prawdy można usłyszeć w Radiu Maryja i Telewizji Trwam. Reszta to przemysł pogardy. No, jeszcze poza Telewizją Republika.
To ten przemysł pogardy zniekształcił publiczny wizerunek. Na przykład wiecznie kłamiąc, że powiedziała do "tego posła z PZPR-u” – chodzi o Marka Balta z SLD "spie***laj". Poseł ma 41 lat, czyli w chwili rozwiązania PZPR-u miał 17 lat. – Należało mu się, ale tego nie powiedziałam. No, ale się rozeszło. Przynajmniej mam darmową reklamę – cieszyła się. – A Balt jak to Balt, z Częstochowy, szataniska tam nad nimi, egzorcyzmy odprawiają – mówiła. Sens tego ostatniego zdania trudno zrozumieć.
Zdaniem Pawłowicz, szef posła Balta, Leszek Miller, zaprzedał nas Unii, i to w interesie Ruskich. – Niemcy, które rządzą Unią mają nieformalny podział Europy z Ruskimi. Nikt nam na pomoc nie przyjdzie, a Tusk przez dwie kadencje nas rozbroił, zamknął koszary, rozpuścił wojsko – przekonywała.
– Tusk nie działa na rzecz Polski, dla niego wszystko, co polskie jest złe. On nie ma moralnego prawa być premierem! – oceniała posłanka. Powód? Prosty. – U niego w domu do 9. roku życia mówiło się po niemiecku, śpiewało niemieckie kolędy – wyjaśniała, a słuchacze ze zrozumieniem przytakiwali głowami. Już wiedzą, dlaczego Tusk rozmontowuje Polskę.
Sprawę pogarsza zniewieścienie, które według Pawłowicz dotyka wszystkich mężczyzn mojego pokolenia. Proces niszczenia tradycyjnego podziału płci ma być opłacany przez Brukselę. – 30 proc. pieniędzy z Unii musi być wydawane na gender – wyjaśniała. – Te Feminoteki, grupy równościowe są finansowane z Unii. To chodzi o demoralizowanie dzieci, od żłobka, od przedszkola – uzupełniała.
A z tym nierozerwalnie wiąże się pedofilia, która jest według pani poseł cechą właściwie każdego homoseksualisty. – Chcą adoptować dzieci, żeby trzymać je jako zabawki – ostrzegała. I wyjaśniała, że pedofilia także przyszła do nas z Unii, przejawia się między innymi w materiałach do wychowania seksualnego. – Rodzice mają masturbować dzieci od urodzenia – ujawniała ich treść Pawłowicz.
Jej zdaniem walkę z pedofilią wykorzystuje się do walki z Kościołem, który jest ostatnią przeszkodą na drodze Brukseli do podporządkowania nas sobie. – Jak przyjeżdża pedofil Polański, to Zdrojewski wręcza mu kwiaty. To Trynkiewiczowi może też? Nie, obaj powinni siedzieć – ocenia. – Ale teraz robi się pedofila z każdego księdza. A to nieprawda – protestowała.
Poza Kościołem, normalność (oczywiście wg definicji Pawłowicz) ma jeszcze tylko jednych obrońców – to kibole (o sobie pani poseł, zapewne przez skromność, nie wspomniała). Chyba dla pani poseł nieodłączną cechą mężczyzny jest ogolona głowa i stylowy dres. Reszta to marna namiastka. – Chodzą tak, że aż rzygać się chce. Facet ma w kieszeni tylko wazelinę i pomadkę do ust, to zależy czy sado-maso – wyjaśniała subtelne różnice.
– Mniejszość, [homoseksualiści – red.]chora, psychicznie chora - rządzi większością – konstatowała. – Najważniejszą kobietą w Polsce jest dzisiaj pani Kozłowska-Rajewicz, która w więzieniu powinna siedzieć za szerzenie pedofilii – postulowała Pawłowicz.
Zagrożenie czai się nie tylko w Brukseli czy w Rosji. – WHO, Światowa Organizacja Zdrowia to lewacka organizacja. Zasiedliło ją to pokolenie ‘68. Oni ćpali, palili, pili, gwałcili, wszyscy ze wszystkimi, z dziećmi. Ale później stwierdzili, że przejmą instytucje. Tam siedzą ludzie umysłowo chorzy, nie klękajcie przed nimi – mówiła.
Zło importujemy także ze Stanów Zjednoczonych, którymi rządzi “lewacki Murzyn islamista”. – Ale przecież on jest wybrany przez obywateli – odzywa się głos z sali. – To muzułmanin, który ma w duszy zło. Co z tego, że naród go wybrał? Ale nie Polski. – ripostuje, tradycyjnie bez zastanowienia, Pawłowicz. Czyżbyśmy mieli wybierać władze wszystkich krajów świata? Dość nowatorskie podejście do demokracji.
O dziwo niewiele było o Smoleńsku, pojawił się przy wywodzie o demontażu wojska. – Ta katastrofa CASY pod Mirosławcem, to nie wiem, czy to nie był jakiś niewiadomy samobójca, albo właśnie wiadomy. Wtedy wycięto generalicję, a w Smoleńsku ucięto państwu głowę. Ja nie wierzę, że to był przypadek – dzieliła się wątpliwościami, zapraszając jednocześnie mieszkańców Brwinowa (przez całe spotkanie nazywała tak Błonie, gdzie właśnie przemawiała) na Krakowskie Przedmieście.
Ale chociaż czwarta rocznica katastrofy smoleńskiej to dla PiS-u ważne wydarzenie, ważniejsze są wybory. – Musicie iść do wyborów, żeby nas bronić. Polska nie jest w stanie wyjść z Unii, ale Pan Bóg załatwi i to się rozwali – zapewniała. – Macie obowiązek być członkami komisji, mężami zaufania. Nie wolno głosować na zdrajców z SP, na zdrajców Gowina – przestrzegała.
Dlatego Pawłowicz będzie wspierała w kampanii Małgorzatę Gosiewską. Tylko, czy to nie kłóci się z jej opinią o “unijnej szmacie”, jak nazwała flagę UE? – Nie, nadal uważam, że flaga Unii to szmata – wyjaśnia mi Pawłowicz już po spotkaniu. – Chcemy tam iść, żeby rozkładać to od środka – dodaje, niemal słowo w słowo powtarzając słowa Janusza Korwin-Mikkego.
W swoim oratorskim uniesieniu Pawłowicz nie przywiązuje dużej wagi do faktów. Chociaż rzuca liczbami i faktami, często nie mają one nic wspólnego z rzeczywistością. Przekonywała, że Barack Obama nie pokazał dokumentów poświadczających jego amerykańskie pochodzenie, chociaż zrobił to w kwietniu 2011 roku. Za grosz prawdy nie ma też w twierdzeniu o 30 proc., które trzeba wydać na promowanie gender.
Ale widownia nie zwracała uwagi na takie niuanse, była jak zahipnotyzowana. Po monologu Pawłowicz przyszedł czas na pytania, ale większość z nich opierała się na zasadzie “proszę nam wytłumaczyć, dlaczego Unia jest taka zła, a PiS taki dobry”. Tylko jedna osoba ośmieliła się polemizować z prof. Pawłowicz. Pani poseł, tradycyjnie, zakrzyczała rozmówcę.