Vending, czyli jedzenie i picie z szafy. Na automatach zarobisz nawet 25 tys. zł miesięcznie. "Biznes dla każdego"
Vending, czyli jedzenie i picie z szafy. Na automatach zarobisz nawet 25 tys. zł miesięcznie. "Biznes dla każdego" Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Po co pracować, skoro może to za ciebie robić ktoś inny? Na przykład automat z kawą lub chipsami i kanapkami. Okazuje się, że vending to bardzo dobry biznes, na którym przy niewielkiej inwestycji można zarobić naprawdę niezłe pieniądze. Znawcy branży twierdzą, że rynek automatów jest u nas wciąż nienasycony, a miejsc, w których mogłyby się pojawić, przybywa.

REKLAMA
Czasy peerelowskiej pani zza lady minęły bezpowrotnie. Zastąpiły je kasjerki w hipermarketach, które jeszcze do niedawna były w Polsce symbolem kapitalistycznego ucisku. Jednak na naszych oczach i one odchodzą do lamusa, bo coraz częściej zastępowane są kasami samoobsługowymi. To pokazuje, że wizja rodem z "Terminatora" w pewnym sensie staje się rzeczywistością, bo maszyny coraz częściej zastępują ludzi.
Brak czasu i pośpiech sprawiają, że często nie jesteśmy w stanie wyjść nawet na chwilę z biura do sklepu, aby kupić coś do jedzenia lub picia. I tu pojawia się rozwiązanie - automat. Te zaś są naprawdę dobrym biznesem, w którym niemal każdy może zaistnieć i dobrze zarobić. Vending jest najbardziej rozwinięty w Stanach Zjednoczonych, we Włoszech i w Japonii. Jak widać na poniższym filmiku z Japonii, mamy jeszcze duże pole do popisu.

Najważniejsza lokalizacja
To podstawa. Gdybyśmy chcieli wejść w biznes vendingowy, kluczem do sukcesu byłoby dobre miejsce. To zapotrzebowanie zdecyduje o naszym sukcesie. Przykładowo, gdybyśmy chcieli wstawić automat z jedzeniem do szkoły, będziemy musieli negocjować z jej dyrektorem. Ten zaś z oczywistych względów może wpływać na to, co będziemy sprzedawali, a od tego będzie również zależała wysokość opłat za dzierżawę terenu pod nasz automat.
– Vending to nie jest biznes dla ludzi, którzy myślą, że wystarczy kupić automat, włożyć tam cokolwiek i to się będzie samo sprzedawać – mówi Aleksander Wąsik, prezes Polskiego Stowarzyszenia Vendingu. – W niektórych lokalizacjach, takich jak szkoły,  automat wstawia się czasami bez dodatkowych kosztów czynszu, bo dyrekcja wpływa na asortyment jaki ma się pojawić w automacie. Operator może więc na tych lokalizacjach zarobić nieco mniej, ale nie ponosi dodatkowych opłat czynszowych – mówi Wąsik.  Jeśli jednak operatorzy muszą zapłacić za automat, muszą liczyć się z opłatami od 100 do 600 złotych miesięcznie.
W najlepszych lokalizacjach, w tym na wyższych uczelniach, za wstawienie automatu trzeba zapłacić dużo więcej. Wejście w biznes vendingowy będzie zatem najbardziej opłacalne dla tych osób, które z racji dotychczas wykonywanej pracy i znajomości, będą mogły w łatwiejszy sposób rozstawić swoje maszyny w dobrych punktach. Te najbardziej oczywiste, jak dworce, lotniska, szpitale czy szkoły, są już od dawna obstawione. Ale w kraju pojawia się tak wiele inwestycji, biurowców czy obiektów rozrywkowych, że bez przerwy na mapie pojawiają się potencjalne miejsca na nasz automat.
Trzeba przy tym pamiętać, że vending to nie tylko artykuły spożywcze, ale oznacza on sprzedaż wszelkich towarów, które można włożyć do automatów. Są to zatem bilety, kosmetyki, ochraniacze na buty, biletomaty a nawet... używane majtki.
Zakup automatu
Wielu z nas kupuje oczami.  Zanim zatem podejdziemy do automatu, powinien nas skusić jego wygląd oraz odpowiednia ekspozycja produktów atrakcyjnych, znanych lub lokalnych ale o wysokiej jakości. Automat nie może być brudny czy awaryjny ponieważ wówczas odstrasza klienta, a dla operatora nie przynosi oczekiwanych zysków.
Dziś na rynku funkcjonuje sprzedaż zarówno nowych jak i używanych automatów. Urządzenia  "z drugiej ręki"  to koszt około kilku tysięcy złotych.  Zakup nowych automatów natomiast to wydatek od 2-3 tysięcy euro - mówi Aleksander Wąsik.  Cena automatu do robienia kawy i automatu snackowego w zależności od modelu może być podobna.
Gdy już kupimy automat, będziemy musieli wybrać ciekawe produkty, a po uruchomieniu działalności dbać o regularny serwis. Nie ma bowiem bardziej irytujących rzeczy, niż automat, który "zjadł" nasze pieniądze i odesłał nas z kwitkiem, a właściwie nawet bez niego.
Portal Forsal.pl podaje, że opłacalność automatu do kawy zaczyna się od około 30 sprzedanych kubków dziennie. W dobrej lokalizacji nie stanowi to żadnego problemu. To właśnie na automatach z gorącymi napojami można zarobić najwięcej. Pojawia się jednak coraz więcej maszyn, których asortyment byłby jeszcze niedawno nie do pomyślenia. Do nich należą choćby coraz popularniejsze automaty z mlekiem.

Ile można wyciągnąć?
Jak mówi prezes Polskiego Stowarzyszenia Vendingu, nie można poprzestać na jednym automacie. – To podstawowy błąd, który popełniają mali operatorzy.  Jeden automat może zarobić 200 zł, a inny 2000 zł. Mając w firmie kilka, kilkanaście lub kilkaset  lokalizacji, zyski rozpatruje się globalnie. Nie można oceniać vendingu na podstawie jednego automatu, nawet jak ktoś trafi na topową lokalizację i zarobi na niej 2000 zł. Decyduje średni zarobek ze wszystkich automatów – mówi Wąsik.
Przy intratnych biznesach bywa, że toczy się wojna między kilkoma największymi graczami, jak na przykład w przypadku opisywanych przez naTemat sprzedawców kanapek. - Nie ma grupy, czy też zmowy producenckiej w branży - wręcz przeciwnie.  Jest bardzo duża konkurencja i wolny rynek. Dostawcy rywalizują przez dobór produktów i rozwiązań – mówi prezes PSV.
Jeśli zatem ktoś chciałby spróbować na rynku automatów, jest na nim jeszcze dużo miejsca. – Trzeba mieć zdolności menadżerskie i zapał.  Z tym śmiało można próbować swojego szczęścia w tym biznesie – mówi Aleksander Wąsik. Rynek vendingowy w Polsce to około 3 proc. ogólnej sprzedaży, podczas gdy w Europie zachodniej jest on pięć razy większy.